Kuno Hofmann, czyli "wampir z Norymbergii"

1971 rok, zachodnie Niemcy. Od pewnego czasu na lokalnych cmentarzach w niedużych miejscowościach zaczęły dziać się podejrzane rzeczy. Świadkami tych zdarzeń bywali zgorszeni i zszokowani mieszkańcy.

Historia Kuno Hofmanna, czyli "wampira z Norymbergii" (zdjęcie ilustracyjne)
Historia Kuno Hofmanna, czyli "wampira z Norymbergii" (zdjęcie ilustracyjne)
Źródło zdjęć: © Getty Images | Andrew Fox

12.05.2024 09:59

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Pracownicy cmentarzy, dbający o stan zieleni i nagrobków, przychodząc rano do pracy zastawali rozkopane i zniszczone groby. Dość szybko stwierdzono, że dewastacji ulegały tylko świeże, najsłabiej zabezpieczone mogiły. Co gorsza, z grobów ktoś wyjmował ciała, a następnie w okropny sposób je okaleczał, po czym zostawiał na widoku. Pomimo śladów zębów, ustalono ponad wszelką wątpliwość, że tych wszystkich czynów mógł dokonać tylko człowiek. Otworzenie trumny było bowiem poza zasięgiem jakiegokolwiek zwierzęcia, nawet największego.

Ale złych i wstrząsających informacji miało szybko przybywać. Wkrótce okazało się, że część zwłok nosiła ślady prób picia krwi, która pozostała w ich żyłach. To właśnie ten szczegół sprawił, że sprawca profanacji zyskał przydomek "wampira".

Incydenty powtarzały się regularnie przez ponad rok - w tym czasie nikt nie widział sprawcy nawet przez moment. "Wampir" wykopał i okaleczył aż 35 zmarłych, nim w maju 1972 roku został przyłapany.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Pewnego dnia opiekun jednego z cmentarzy po przyjściu do pracy zastał niecodzienny widok w przycmentarnej kostnicy. Nad ciałem niedawno zmarłej młodej kobiety pochylał się dziwny, rozczochrany mężczyzna z tłustymi włosami i składał pocałunek na zimnych ustach trupa...

Widząc, że został przyłapany, mężczyzna szybko wydobył z kieszeni płaszcza pistolet i wycelował w pracownika cmentarza. Na szczęście chybił, a kula jedynie drasnęła grabarza, jednak dało to "wampirowi" szansę na ucieczkę.

"Wampir" był tylko człowiekiem

Jeśli ktoś wciąż wierzył, że w tajemnicę profanacji ciał były zamieszane zwierzęta lub siły nadprzyrodzone, musiał ostatecznie przyznać, że prawda okazała się dużo bardziej prozaiczna.

Osławiony "wampir" był zwykłym człowiekiem i nazywał się Kuno Hofmann. Pochodził z Bawarii i był głuchoniemym robotnikiem, dorywczo pracującym w niemieckich fabrykach. W wolnym czasie lubił objeżdżać cmentarze, obserwować pogrzeby i pilnie śledzić działy nekrologów w gazetach. To właśnie z nich czerpał wiedzę o tym, kiedy i na którym cmentarzu warto obserwować pogrzeby.

Z biegiem czasu okazało się, że nie lubował się wyłącznie w wykopywaniu nieboszczyków. Odwiedzał także kostnice. Jeżeli nie udało mu się włamać do upatrzonej, chwytał za łopatę i rozkopywał wówczas świeże groby pod osłoną nocy.

Kuno Hofmann i jego trudne dzieciństwo

Co sprawiło, że Kuno Hofmann stał się "wampirem" z Norymbergi? Jak często bywa w takich sytuacjach, odpowiedzi należy szukać w latach dzieciństwa. Urodził się w 1931 roku w rodzinie, w której przeżył absolutne piekło. Jego ojciec, były kryminalista, był ekstremalnie brutalny, a przemoc i okrutne bicie były jedynymi metodami wychowawczymi, jakie uznawał. Nad synem zwyczajnie się znęcał, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. To właśnie brutalne traktowanie i liczne, poważne pobicia sprawiły, że Kuno ogłuchł i nigdy nie nauczył się mówić.

Młody Hofmann, który cudem przeżył ataki szału będące codziennością w jego rodzinnym domu, był dzieckiem wycofanym i bardzo nerwowym. Nie radził sobie w szkole, choć opanował sztukę czytania. Nie potrafił jednak nawiązywać relacji z rówieśnikami. Nie zdobył wykształcenia ani umiejętności społecznych, co pozostawiało go bez szans na dobrą pracę czy założenie rodziny. Szybko wszedł na drogę przestępstwa, dopuszczając się drobnych kradzieży i włamań. Przez lata na przemian trafiał za kratki lub wychodził na wolność, spędzając w więzieniu w sumie większość swojego dorosłego życia. Wielokrotnie trafiał też do szpitali psychiatrycznych, finalnie jednak uznano, że nie musi być odizolowany od społeczeństwa.

Poradnik profanatora

Trudno powiedzieć, w której bibliotece - więziennej czy szpitalnej - w ręce Kuno wpadła książka o tematyce okultystycznej. Okazała się jednak najważniejszą książką w jego życiu. Księga zawierała zaklęcia i opisy rytuałów, które miały zapewnić powodzenie i bogactwo każdemu, kto zdecyduje się je wykonać. Dla Hofmanna było to jak objawienie. Przez całe życie zmagał się ze wszystkim, nie był w stanie uzyskać zawodu, zarobić pieniędzy, nawiązać relacji z kobietami. A tu otrzymywał na wszystko prostą receptę - wszystko to, o czym marzył, miało być w zasięgu ręki, wedle obietnic okultystycznego podręcznika.

Procedura była prosta - wystarczyło wykopać świeże zwłoki, ponacinać, wypić krew i dokonać aktu nekrofilii. Realizacja takiego rytuału miała oznaczać zawarcie paktu z diabłem i spełnienie wszelkich ziemskich marzeń. Kuno czuł, że nie ma wiele do stracenia. Postanowił spróbować, jednak - ku jego zdziwieniu - mimo powtarzania rytuałów w jego życiu nie zmieniło się wiele. Wciąż był nieatrakcyjny dla kobiet, głuchoniemy, samotny i - co najgorsze - wciąż nie pojawiały się żadne nowe możliwości i pieniądze.

Po tym, jak Kuno został przyłapany w kostnicy przez opiekunów jednego z cmentarzy, policja dysponowała jego rysopisem. Chyba czuł, że nie zostało mu wiele czasu na przeprowadzenie idealnego rytuału. Musiał znaleźć najświeższe możliwe zwłoki. Jedynym rozwiązaniem w takiej sytuacji było więc jego zdaniem morderstwo.

Najświeższe zwłoki

Kuno wiedział, że musi kogoś zabić i przeprowadzić rytuał natychmiast po pozbawieniu ofiary życia. Pewnej nocy namierzył parę drzemiącą w samochodzie przy rzadko uczęszczanej drodze - był to 24-letni Markus i jego 18-letnia narzeczona Ruth.

Kuno podjechał do nich na swoim motorowerze i zastrzelił ich. Natychmiast napił się ich krwi z ran po kulach. Zwłoki w samochodzie zostały odkryte bardzo szybko przez strażnika patrolującego okolice pobliskiej posesji. Człowiek ten obserwował wcześniej Kuno kręcącego się podejrzanie przy aucie. "Wampir" był zatem widziany już dwukrotnie - policja dysponowała opisem jego wyglądu, ubioru i cenną informacją o czerwonym motorowerze.

Koniec "wampira"

Kuno został zatrzymany w pracy wkrótce po zabójstwie Markusa i Ruth. W momencie, kiedy policja wkroczyła do fabryki, w której pracował, Hofmann właśnie składał wypowiedzenie. Czy planował ucieczkę? Być może, jednak na to było już za późno.

Kuno nie próbował się nawet wypierać zarzucanych mu czynów. Na posterunku zeznał, że jedyne, czego pragnął, to miłość i zrozumienie. Do serii profanacji zwłok i podwójnego morderstwa miała zmusić go samotność i desperacja. Naprawdę wierzył, że prawidłowe wykonanie rytuałów z okultystycznej książki może rozwiązać wszystkie jego problemy i zmienić jego życie.

Obrońca Kuno starał się udowodnić jego chorobę psychiczną i niepoczytalność, sąd jednak nie dał temu wiary. "Wampir" z Norymbergi trafił do więzienia, gdzie spędził resztę życia.

Makabrycja

Bibliografia:

G. Mauz, Mutmaßungen über Kuno [w:] Der Spiegel, nr 32/1976

A. Solomon, Evil 'vampire' killer sucked corpses' blood in morgues then turned to alive victims, https://www.dailystar.co.uk/ (dostęp 22.03.2024 r.)

S. Whistler, Kuno Hofmann: The Vampire of Nuremberg, https://www.youtube.com/ (dostęp 22.03.2024 r.)

Źródło artykułu:Makabrycja
profanacjawampirniemcy
Komentarze (21)