Ukryty upadek węgla. Gdyby nie te dwa kraje, liczba elektrowni zmalałaby znacząco
W ciągu ostatniej dekady 35 państw porzuciło plany budowy nowych elektrowni węglowych, a ponad 20 kolejnych znacząco je ograniczyło. I choć wyraźne zmiany zanotowano też w Chinach i Indiach, to właśnie te dwa kraje sprawiają, że wyraźnego spadku globalnego zapotrzebowania na węgiel wciąż nie ma.
W 2015 r. ok. 200 państw zrzeszonych w ONZ zobowiązało się do ograniczenia globalnego ocieplenia. Od tego czasu emisje gazów cieplarnianych nie wzrosły tylko w roku pandemii, a zapotrzebowanie na węgiel wzrosło o 13 proc.
Można byłoby więc łatwo uznać, że jak zwykle na obietnicach się skończyło. I choć faktycznie trudno wskazać rząd, który wywiązywałby się ze swych deklaracji klimatycznych, to jednak uznanie, że w ciągu dekady nic się nie zmieniło, byłoby sporym przekłamaniem.
Bo zmieniło się bardzo dużo, ale…
Państwa odchodzą od węgla
Organizacja Global Energy Monitor opublikowała nową analizę o globalnych trendach dla węgla.
Wynika z niej, że od 2015 do 2024 r. liczba państw nadal planujących budowę elektrowni węglowych zmniejszyła się do 33, czyli o połowę. Proponowana zainstalowana moc elektrowni zmalała zaś jeszcze bardziej, bo o dwie trzecie.
Podczas gdy w 2015 r. w fazie planowania znajdowało się 1179 gigawatów (GW) mocy elektrowni węglowych, w 2024 r. było to już "tylko" 355 GW. Oznacza to, że 70 proc. zapowiadanych na całym świecie projektów wycofano. "Wskazuje to, że kraje coraz bardziej odchodzą od swoich wcześniejszych planów dalszego polegania na węglu" – ocenia analityczny portal Carbon Brief.
Trendy te wyraźnie widać m.in. w bogatych krajach zrzeszonych w Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Liczba propozycji budowy elektrowni węglowych spadła z 142 w 2015 r. do pięciu obecnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polak przemówił z kosmosu. Pokazał, jaki ma widok z okna
Najmniej od 2004 r.
Globalne zmiany bardzo dobrze oddaje też to, ile inwestycji oddawanych jest do użytku. W 2024 r. uruchomiono 44 GW mocy elektrowni węglowych - najmniej od 2004 r. i o ponad jedną trzecią mniej niż średnia z tego wieku.
To wszystko pokazuje, że opowieści o powrocie węgla do łask są mocno przesadzone. Wręcz przeciwnie – węgiel traci na znaczeniu w zdecydowanej większości państw na świecie.
"Energia węglowa ustanowiła rekordy w zeszłym roku, ale nie takie, jakie branża chciałaby zobaczyć. Ubiegły rok był zwiastunem przyszłych wydarzeń, ponieważ transformacja w czystą energię postępuje pełną parą" – podsumowuje Christine Shearer, ekspertka Global Energy Monitor i współautorka analizy.
Chiny i Indie, czyli węgiel
Chociaż kolejne gospodarki odchodzą od węgla, to jednak zapotrzebowanie na ten surowiec nieustannie rośnie – w 2024 r. o kolejny 1 proc. Skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle?
I tu na scenę wchodzą Chiny i Indie. Gdyby nie te kraje, ilość spalanego na całym świecie węgla spadałaby już kolejny rok z rzędu.
W Chinach w ubiegłym roku oddano do użytku 30,5 GW mocy węglowej. Ten jeden kraj odpowiadał więc za 70 proc. oddanej mocy na całym świecie. Do tego Chiny rozpoczęły budowę kolejnych 94,5 GW mocy, czyli najwięcej od 2015 r. Z kolei Indie zaproponowały w 2024 r. budowę 38,4 GW nowej mocy węglowej, a więc… najwięcej w historii.
Tylko te dwa państwa odpowiadają łącznie za aż 87 proc. rozwijanej mocy węglowej. "Chociaż wiele krajów podjęło już decyzję o stopniowym wycofywaniu się ze spalania węgla, trwająca ekspansja w Chinach i Indiach zagraża globalnemu postępowi" – komentuje GEM.
Przeczytaj także: Globalne ocieplenie i zmiany klimatyczne. Topnienie lodowców zagraża Prądowi Wiatrów Zachodnich
Chiny liderem w drugą stronę
Ale nawet ocena tych państw nie jest zero-jedynkowa. Chociaż Chiny i Indie pozostają największymi konsumentami węgla na świecie, to i one zredukowały planowane moce wydobywcze. I to znacząco, bo od 2015 r. aż o 60 proc.
Co prawda Indie wciąż chcą do 2032 r. oddać 90 GW nowej mocy węglowej, ale kolejne 500 GW ma już powstać bez wykorzystania paliw kopalnych. Do tego Indie już teraz są wśród liderów wdrażania odnawialnych źródeł energii, a tempo realizacji takich projektów znacząco przyspieszyło.
Przeczytaj także: To już oficjalnie. Globalne ocieplenie przekroczyło niebezpieczny próg
W przypadku Chin mówimy jednak o prawdziwej dominacji. Państwo to odpowiada obecnie za realizację dwóch trzecich inwestycji w energetykę wiatrową i słoneczną, rok po roku poprawiając rekordy oddawanych mocy o zazwyczaj kilkadziesiąt procent.
"Szybka ekspansja energii odnawialnej w Chinach ma potencjał, aby przekształcić ich system energetyczny. Ta szansa jest jednak podważana przez jednoczesną ekspansję elektrowni węglowych. Ciągłe zatwierdzanie i budowa nowych elektrowni węglowych grozi zamknięciem Chin w zależności od paliw kopalnych. Bez zdecydowanych zmian polityki, transformacja energetyczna Chin pozostanie »dodatkiem energetycznym«, a nie prawdziwą transformacją odchodzenia od węgla" – komentuje Qi Qin, analityk chińskiej energetyki z organizacji CREA.
Szymon Bujalski, Dziennikarz dla Klimatu