"Atomowy król jest nagi". Ekolodzy ostrzegają
"Atomowy król jest nagi" – ostrzegają eksperci ze stowarzyszenia Eko-Unia. I przekonują, że choć na budowę elektrowni jądrowej mają być wydane ogromne pieniądze, to nigdy nie sprawdzono, czy aby na pewno warto je wydać.
Koszty pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej są obecnie szacowane na 192 mld zł. Około 60 mld zł pochodzić będzie z budżetu państwa, który na taką kwotę dokapitalizował spółkę Polskie Elektrownie Jądrowe. Pozostałe 162 mld zł również zapłacimy z naszych podatków, ale z tą różnicą, że Skarb Państwa będzie przez lata spłacał zaciągnięte na ten cel długi.
Choć mówimy więc o niezwykle kosztownej inwestycji, zdaniem części komentujących, nie przebiega ona pod odpowiednim nadzorem.
Elektrownia jądrowa w ABW?
Stowarzyszenie Ekologiczne Eko-Unia ocenia, że inwestycja może być realizowana bez należytej kontroli, przejrzystości i analizy alternatyw. W związku z tym napisało list do ABW i komisji sejmowych, domagając się odpowiedzi na pytania o koszty, bezpieczeństwo i zasadność budowy elektrowni jądrowej w Choczewie.
– Niezależne organy państwa winny zweryfikować i skontrolować proces podejmowania decyzji w sprawie budowy elektrowni jądrowej oraz wyciągnąć wnioski co do potrzeby kontynuowania tej inwestycji, gdy jesteśmy wciąż na jej bardzo wstępnym etapie – komentuje Radosław Gawlik, dziś prezes Eko-Unii, a przed laty wiceminister środowiska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polak przemówił z kosmosu. Pokazał, jaki ma widok z okna
Według niego mamy do czynienia z "nieracjonalną decyzją polityczną", a politycy nie zauważają, że "atomowy król jest nagi". – Należałoby ustalić, jak w jednym z najbogatszych krajów świata, demokratycznym, w obecności niezależnej części mediów, doszło do takiej sytuacji, że państwo "kupuje atom", który jest najdroższym i drożejącym rodzajem energetyki – uważa Gawlik.
Atom i wątpliwości
Eko-Unia przypomina, że już w 2023 r. szereg pytań do procesu budowy i jej wspierania przez rząd Zjednoczonej Prawicy zgłaszała grupa kilkudziesięciu osób. Znaleźli się w niej m.in. naukowcy (w tym kilkunastu profesorów), przedstawiciele organizacji pozarządowych oraz pięciu byłych ministrów i wiceministrów ochrony środowiska z różnych opcji politycznych.
"Już wówczas istniały bardzo poważne wątpliwości co do kosztów i celowości planowanej inwestycji, a także transparentności i podatności na korupcję procesu decyzyjnego. Politycy Koalicji 15 Października nie odnieśli się jednak do uwag i pytań ekspertów" – zauważa stowarzyszenie w komunikacie.
I dodaje: "W kolejnych latach dochodziły nowe istotne fakty, potwierdzające nieczytelność procesu wyboru technologii i wykonawców, brak modelu finansowania oraz potrzebnych środków budżetowych na realizację inwestycji w pierwszą elektrownię atomową w Polsce".
– Członkowie rządu i politycy koalicji rządzącej wielokrotnie informowali o objęciu ważnych dla państwa inwestycji osłoną antykorupcyjną. Jednak w sprawie kontraktu na budowę PEJ nigdy nie padła taka informacja. Czy ten kontrakt jest objęty osłoną antykorupcyjną? – pyta Piotr Niemczyk, były dyrektor Biura Analiz i Informacji Urzędu Ochrony Państwa i wieloletni ekspert sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych.
Drogo i bez elastyczności
Zdaniem stowarzyszenia Eko-Unia, na tym problemy z inwestycją się jednak nie kończą. Według niego projekt ten nie jest niezbędny dla polskiej energetyki – jest za to zdecydowanie najdroższy. Jak podkreślają ekolodzy, przy dzisiejszych cenach elektrownia jądrowa może generować energię elektryczną od 3,5 do 10 razy droższą od elektrowni wiatrowych na lądzie.
Do tego energetyka jądrowa nie jest dostosowana do współpracy z odnawialnymi źródłami energii (OZE). Chodzi o to, że musi pracować cały czas. Czyli nawet wtedy, gdy o wiele tańszą energię można byłoby pozyskiwać z tańszych wiatraków czy fotowoltaiki. Nadmiar energii z OZE będzie więc marnowany, a wraz z tym marnowane będą pieniądze.
Oczko w głowie
Jednym z zagorzałych zwolenników elektrowni jądrowych jest Jakub Wiech – redaktor naczelny portalu Energetyka24.pl. W swym nowym podcaście Wiech odniósł się do obaw podnoszonych przez Eko-Unię.
Według niego inwestycja w Choczewie jest "oczkiem w głowie" rozwoju gospodarczego Polski, a skrupulatnie przyglądają się jej m.in. media i organizacje pozarządowe. "Robienie wałków" przy takim projekcie byłoby więc niezwykle ryzykowne.
Zdaniem Wiecha włączanie we wszystko ABW jest zaś niezrozumiałe, bo rolą tej agencji są działania kontrwywiadowcze.
Ekspert zwraca też uwagę, że wspomniane stowarzyszenie od lat sprzeciwia się budowie elektrowni jądrowych w Polsce. I choć obecnie poparcie dla energii z atomu wynosi w Polsce ok. 90 proc., to w przyszłości, może to się zmienić, a antyatomowe organizacje mogą zyskać wiatr w żagle. Dlatego Wiech apeluje, by wciąż dbano o utrzymanie świadomości w społeczeństwie, dlaczego elektrownie jądrowe są Polsce potrzebne.
Szymon Bujalski, Dziennikarz dla Klimatu