Policjanci prawie zwymiotowali. Śmierdzący finał pościgu
W poniedziałek, 18 grudnia po godzinie 17.00, w bielskiej dzielnicy Straconka zaroiło się od policyjnych radiowozów. Wszystko za sprawą kierowcy toyoty, który nie zatrzymał się do kontroli. Finał tego krótkiego pościgu policjanci zapamiętają na długo.
19.12.2023 | aktual.: 19.12.2023 12:58
Zaczęło się od zgłoszenia na numer alarmowy 112. Kierowca skody zauważył, że jadąca przed nim toyota odbija się od krawężników. Będąc jeszcze na ul. Polnej połączył się z dyżurnym i na bieżąco podawał lokalizację podejrzanego pojazdu. Do akcji natychmiast ruszyły wszystkie wolne patrole. W rejonie ul. Księdza Brzóski policjanci przejęli inicjatywę od świadka. Kierowca toyoty nie reagował na sygnały świetlne i dźwiękowe. Uciekając uderzył w jeden z radiowozów. Finał pościgu miał miejsce na ul. Górskiej, w pobliżu skrzyżowania z ul. Bobową, naprzeciwko przedszkola terapeutycznego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kierowca został zakuty w kajdanki i osadzony w przestrzeni dla osób zatrzymanych, w tylnej części radiowozu, w który chwilę wcześniej wjechał. Gdy policjanci otworzyli drzwi od toyoty, mieli bardzo nietęgie miny. Wewnątrz znajdowały się śmieci i ekskrementy. Mężczyzna prawdopodobnie oddawał kał i mocz do swojego samochodu. Smród był tak intensywny, że nawet doświadczeni policjanci mieli problem z utrzymaniem treści żołądkowych na wodzy.
Zatrzymany to 78-letni mężczyzna. Wydmuchał przeszło promil. Na miejscu zostały przeprowadzone czynności. Powiadomiono prokuratora, który asystował przy czynnościach związanych z kolizją radiowozu. W kwestii wyjaśnienia, to standardowa procedura i nie trzeba się tutaj doszukiwać drugiego dna. Utrudnienia na ulicy Górskiej w Bielsku-Białej trwały niecałe 3 godziny.
Czytaj także: