S. Koziej dla WP: ministrowie o wojsku III RP
Z okazji 20-lecia III Rzeczypospolitej MON zorganizowało jubileuszową konferencję. W jednym z jej punktów zaproszeni ministrowie obrony III RP (szkoda, że nie byli wszyscy! Zabrakło: F. Siwickiego, P. Kołodziejczyka, J. Parysa, S. Dobrzańskiego, B. Komorowskiego i A. Szczygło) prezentowali swoje osiągnięcia i spojrzenia na obecne wyzwania wobec sił zbrojnych.
Minister R. Sikorski przypomniał swoje inicjatywy, zwracając m.in uwagę na znaczenie strategii przeskoku generacyjnego w modernizacji technicznej i wymieniając w tym kontekście przykładowo projekt robotyzacji sił zbrojnych. Moim zdaniem, to rzeczywiście powinien być ważny kierunek modernizacyjny. Dominuje on w najnowocześniejszych armiach. Jeżeli chcemy się do nich zbliżać, to musimy preferować taką strategię.
R. Sikorski wspomniał też o zarzuconym, niestety, projekcie zamiany różnych obiektów wojskowych w stolicy w jeden tzw. „Polski Pentagon” (nowoczesną siedzibę centralnych organów kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi). Wyraził nadzieję, że może uda się kiedyś do tego projektu wrócić. Sądzę jednak, że nic z tego nie będzie, jeżeli obecny minister zrealizuje swój „ambitny” zamiar rozrzucenia dowództw centralnych po całej Polsce. Pójdą na to spore pieniądze i pewnie jeszcze większe byłyby potrzebne w przyszłości, aby ponownie zbierać te instytucje w jednym miejscu. Trudno to sobie wyobrazić i z nadziejami na nowoczesną siedzibę MON (np. w Modlinie) właśnie teraz trzeba się żegnać. Albo godzić się na obciążanie następców dodatkowymi kosztami integracji w przyszłości. Chyba że za te podarki, jakie minister obrony chce dzisiaj rozdawać władzom lokalnym, byłyby one skłonne nie tylko być wdzięczne, ale też je choć częściowo sfinansować. To jest przecież dla nich biznes, a nie dla MON. Dla MON to tylko koszty!
Minister J. Onyszkiewicz mówił o nowoczesnych wyzwaniach (np. cyberzagrożenia) i o sojuszniczych aspektach naszej obronności, podkreślając wagę skoordynowania działań NATO i UE. Sądzę, że to jest rzeczywiście wyzwanie o kluczowym znaczeniu dla Polski jako państwa kresowego tych dwóch organizacji. (Pisałem o tym szerzej w komentarzu z 23.09.2008 r. pt. Europa potrzebuje tandemu NATO-UE)
. Minister Z. Okoński podkreślił prymat jakości wojska nad jego wielkością oraz zajął się sprawą przemysłu obronnego, apelując o większą rolę MON w sterowaniu jego rozwojem. Minister B. Klich replikował, moim zdaniem słusznie, że MON nie może i nie powinno być organem odpowiedzialnym za przemysł obronny, choć – jako główny użytkownik jego produktów – powinno i czuje się odpowiedzialne za ich promowanie w świecie.
Kilka ważnych wątków podniósł minister J. Szmajdziński. Na początek refleksja trochę osobista. Otóż mówiąc o modernizacji technicznej wspomniał o moich zastrzeżeniach wobec programu samolotowego F-16, przy okazji chyba z rozpędu zaliczając mnie też do przeciwników niemal wszystkich programów modernizacyjnych ostatnich lat, z ROSOMAKIEM i rakietami SPIKE włącznie. Do tej pory myślałem, że tylko obecne kierownictwo MON ma monopol na posługiwanie się moim nazwiskiem do straszenia kadry oficerskiej. A tu proszę! W roli „Czarnego Luda” jestem przydatny nawet opozycji.
Tymczasem obsadzanie mnie w tej roli to gruba przesada. Nigdy nie byłem przeciwnikiem nowoczesnych programów, za jakie uznaję ROSOMAKA i SPIKE. Jeśli zaś idzie o samolot F-16, to rzeczywiście uważałem i uważam do dziś, że lepszym rozwiązaniem byłoby zainwestowanie w samoloty bezpilotowe (roboty powietrzne różnego przeznaczenia i skali: taktycznej, operacyjnej i strategicznej; rozpoznawcze, uderzeniowe, transportowe) jako środki przyszłej generacji. Z podobnych względów byłem i jestem krytyczny wobec przyjmowania wszelkich darów starego uzbrojenia (np. amerykańskie okręty lub samoloty HERCULES). To obciąża nas sprzętem mijających generacji, hamując tempo pościgu za czołówką.
Ważnym problemem podniesionym przez ministra J. Szmajdzińskiego były kwestie wojskowego wywiadu i kontrwywiadu. Postulował ponowne wprowadzenie ich w struktury resortu i bezpośrednie podporządkowanie ministrowi obrony. Ze zdziwieniem przyjąłem odpowiedź ministra B. Klicha, że obecny stan rzeczy mu odpowiada. To znaczy, że ulokowanie wywiadu i kontrwywiadu wojskowego poza wojskiem uznaje za dobre rozwiązanie. Trudno to zrozumieć. Albo mówimy np. o specjalistycznym wywiadzie wojskowym i wtedy zgodnie ze swoją istotą powinien on być w resorcie wojskowym, albo chcemy mieć na szczeblu państwa dwa wywiady, z których jeden nazywa się wojskowym (chyba, aby ładnie brzmiało), co jest zupełnie bez sensu ze strategicznego punktu widzenia. Lepiej już wtedy byłoby mieć jeden zintegrowany wywiad państwowy, którego jakaś wyspecjalizowana część świadczyłaby usługi na rzecz wojska. Stan dzisiejszy, to wielki dziwoląg organizacyjno-kompetencyjny i dziwne, że on się podoba akurat ministrowi obrony. Myślę, że lepiej byłoby
wykorzystać przychylność części opozycji i szybko znowelizować ustawy o wojskowych służbach specjalnych, aby je przywrócić wojsku.
Gen. Stanisław Koziej specjalnie dla Wirtualnej Polski