"Pani już miała kilka wpadek". Szybka odpowiedź rzecznika rządu
- Jeśli zaś chodzi o naukę, to pani była premier miała już kilka wpadek... mówiąc delikatnie, ale już nie chcę się tu wyzłośliwiać - stwierdził nagle w rozmowie z dziennikarzami rzecznik rządu Piotr Müller. W czasie konferencji Müller pytany był nie tylko o komentarz do słów o "dyktaturze ciemniaków". Głównie uwagę poświęcono inicjatywie "Tak dla in vitro".
Komitet Inicjatywy Ustawodawczej "Tak dla In Vitro", posłanki i posłowie KO, poinformowali w czwartek o liczbie zebranych podpisów pod obywatelskim projektem ustawy ws. refundacji procedury pozaustrojowego zapłodnienia metodą in vitro. Po konferencji projekt został złożony w Sejmie.
Pytany o tę inicjatywę rzecznik rządu stwierdził, że "tego typu procedury medyczne (in vitro - red.) są dozwolone, nie ma żadnych przepisów, które by to ograniczały". - Samorządy terytorialne mają prawo do tego, aby podejmować decyzję, co do tworzenia programów refundacji w tym obszarze - mówił.
Następnie stwierdził, że in vitro to temat dotykający "kwestii światopoglądowych" i w tym zakresie jego zdaniem posłowie PiS sami podejmują decyzje. - Do tej pory nie było to dyskutowane - dodał. Następnie został poproszony o komentarz do słów byłej premier.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ewa Kopacz mówi o "dyktaturze ciemniaków". Rzecznik rządu odpowiada
Podczas konferencji KO była premier Ewa Kopacz powiedziała, że złożenie projektu "traktujemy jako szczególny test, mówimy: 'sprawdzamy', mówimy: 'możecie swój błąd naprawić'". - Jeśli go nie naprawicie, jeśli podważacie naukę, jeśli jesteście tymi, którzy nie chcą przyjąć do wiadomości, że ta metodą można pomóc tym 3 mln Polaków, to zastanawiam się, czy przypadkiem wasze dążenie nie jest inne, czy nie chcecie być nową dyktaturą ciemniaków - dodała.
Odnosząc się do słów Kopacz Müller ocenił, że "pani była premier próbuje wokół tego tematu wywołać emocje, które są mniej potrzebne niż by się wydawało". - My musimy wspierać polskie rodziny w różnych obszarach funkcjonowania, natomiast tego typu wyrażenia ze strony pani premier Kopacz odbieram jako zwykłe działania o charakterze politycznym - podkreślił. - Jeśli zaś chodzi o naukę, to pani Kopacz miała już kilka wpadek... mówiąc delikatnie, ale już nie chcę się tu wyzłośliwiać - dodał.
Wcześniej Kopacz stwierdziła również, że "ci, którzy rządzą Polską, ewidentnie nie lubią kobiet". - Ale to nie chodzi o sympatię. Sympatia tych gości nie jest nam potrzebna do życia. Nam chodzi o coś innego, nam chodzi o godność. Dzisiaj, nie refundując tej procedury, odbieramy polskim kobietom godność i pozbawiamy je szczęścia, które wynika z rodzicielstwa - mówiła Kopacz.
Podkreślała również, że w Polsce mamy 40 klinik, które zajmują się procedurą in vitro. Głównie mówimy w tym kontekście o klinikach prywatnych. Dla porównania Włochy czy Hiszpanią mają ich 200.
Wpadka Kopacz. "Ludzie rzucali kamieniami w dinozaury"
Jeśli zaś chodzi o słynne wpadki "naukowe", o których wspomniał rzecznik rządu, to w tym kontekście przypominają się słowo Kopacz z 2019 r. Głośno było po stwierdzeniu przez byłą premier, że "ludzie rzucali kamieniami w dinozaury.
- Przypomnę trochę strasznie dawne czasy. Wtedy, kiedy jeszcze dinozaury były, a ludzie nie mieli strzelb i nowoczesnej broni, która pozwoliłaby ich zabić. Wie pani co robili? Rzucali kamieniami w tego dinozaura. Wiadomo, że od jednego rzucenia na pewno nie padł. Ale jeśli przez miesiąc, dwa rzucali tymi kamieniami, to go na tyle osłabili, że mogli go pokonać - stwierdził wówczas Kopacz.
Co z dopłatami do in vitro ze strony państwa? "To jest trudny wybór"
W czasie czwartkowej konferencji rzecznik rządu był również dopytywany o dopłaty do procedur in vitro ze strony państwa, a nie samorządów. - Finansowanie określonych procedur zdrowotnych w jednym zakresie od razu powoduje, że siłą rzeczy nie można sfinansować innych procedur. To jest trudny wybór, które procedury powinny mieć pierwszeństwo finansowania publicznego - ocenił. - W tym zakresie nie ma stanowiska przyjętego przez Radę Ministrów - podkreślił.
W latach 2013–2016 na terenie całego kraju funkcjonował Narodowy Program Leczenia Niepłodności Metodą Zapłodnienia Pozaustrojowego. Był realizowany ze środków Ministerstwa Zdrowia i adresowany do wszystkich niepłodnych par spełniających określone kryteria.
Niepłodność jest klasyfikowana przez WHO jako choroba cywilizacyjna. Na świecie dzięki metodzie in vitro urodziło się 9 mln dzieci, w tym - jak podają przedstawiciele KO - co najmniej 100 tys. w Polsce. Problem niepłodności dotyka 15-20 proc. par w wieku prokreacyjnym. Szacuje się, że w Polsce niepłodność dotyka ok. 3 mln osób.
Aby można skierować do Sejmu obywatelski projekt ustawy, wymagane jest pod nim 100 tys. podpisów. Pierwsze czytanie projektu ustawy na posiedzeniu Sejmu przeprowadza się w terminie trzech miesięcy od daty wniesienia projektu ustawy do marszałka Sejmu
Źródło: WP, PAP