PolskaRzecznik praw pacjenta i rzecznik praw dziecka interweniują ws. porwanego noworodka z Białogardu. "Szczególna sytuacja"

Rzecznik praw pacjenta i rzecznik praw dziecka interweniują ws. porwanego noworodka z Białogardu. "Szczególna sytuacja"

Rzecznik praw pacjenta wszczyna postępowanie wyjaśniające ws. uprowadzonego przez rodziców noworodka z Białogardu. Interwencję w tej sprawie postanowił podjąć również rzecznik praw dziecka. - Jest to prawdopodobnie pierwsza sytuacja, w której przy braku zgody rodziców na szczepienie sąd zareagował tak szybko - powiedział Robert Bryzek z biura rzecznika praw pacjenta.

Rzecznik praw pacjenta i rzecznik praw dziecka interweniują ws. porwanego noworodka z Białogardu. "Szczególna sytuacja"
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Bielecki
Magdalena Nałęcz-Marczyk

19.09.2017 | aktual.: 30.03.2022 10:28

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W czwartek w białogardzkim szpitalu matka w 36. tygodniu ciąży urodziła dziewczynkę. Według ordynatora oddziału położniczo-ginekologicznego rodzice nie wyrażali zgody na podejmowanie przez personel podstawowych czynności medycznych wobec noworodka. Z tego powodu zawiadomiony został sąd rodzinny i na terenie szpitala przeprowadzono rozprawę sądową.

Sąd orzekł o ograniczeniu rodzicom władzy rodzicielskiej w zakresie udzielanych świadczeń medycznych. Gdy pracownik sądu dostarczył do szpitala pismo z postanowieniem sądu, rodzice z dzieckiem opuścili placówkę. Rodziny od piątku poszukuje zachodniopomorska policja.

W związku z tymi wydarzeniami rzecznik praw pacjenta postanowił wszcząć postępowanie wyjaśniające.

Robert Bryzek z biura rzecznika wyjaśnił, że postępowanie będzie dotyczyć "naruszenia prawa pacjenta do świadczeń zdrowotnych odpowiadających wymaganiom aktualnej wiedzy medycznej, również do prawa do świadczeń zdrowotnych udzielanych z należytą starannością, oraz prawa pacjenta do informacji - w tym przypadku prawa przedstawicieli ustawowych dziecka, czyli rodziców".

Wideo z oświadczeniem domniemanego ojca dziecka

Jak zaznaczył, "jest to prawdopodobnie pierwsza sytuacja, w której przy braku zgody rodziców na szczepienie sąd zareagował tak szybko". - Do tej pory sąd ograniczał rodziców we władzy rodzicielskiej, gdy zabieg medyczny służył ratowaniu zdrowia i życia dziecka w sytuacji bezpośredniego zagrożenia - podkreślił Bryzek.

Rzecznik praw dziecka "bada" sprawę

- Rzecznik praw pacjenta nie ma informacji, nie ma dokumentacji medycznej, która by wskazywała, że w tej sytuacji było bezpośrednie zagrożenie życia i zdrowia, czy nie było, a to będzie miało przełożenie na podjęte przez rzecznika rozstrzygnięcie - dodał Bryzek.

- Do tej pory, jeżeli rodzice odmawiali szczepienia dziecka, to przeważnie szpital informował sanepid, następnie wojewodę, była nakładana kara w trybie administracyjnym, mająca na celu przymuszenie do wykonania tego szczepienia, wtedy rodzice odwoływali się do sądów. Natomiast tutaj jest szczególna sytuacja, w której sąd bardzo szybko zareagował - już następnego dnia rano zwołał posiedzenie i ograniczył władzę rodzicielską tych państwa - powiedział Bryzek.

Jak dodał, rzecznik zwrócił się także do białogardzkiego szpitala o wyjaśnienia oraz przekazanie kopii dokumentacji medycznej. - Twierdzenia szpitala, tak samo rodziców, mogą dać jakiś obraz, natomiast najważniejsze jest to, co jest zawarte w dokumentacji medycznej: czy wszelkie procedury zostały zastosowane - podkreślił Bryzek.

Zapowiedział, że po otrzymaniu wyjaśnień i dokumentacji medycznej rzecznik praw pcjenta wystąpi do konsultanta krajowego w dziedzinie neonatologii, żeby zajął stanowisko w tej sprawie. Bryzek podkreślił, że rozpatrzenie wszystkich opinii i dokumentacji w tej sprawie będzie podstawą do zajęcia przez rzecznika stanowiska i wydania rozstrzygnięcia, czy prawo pacjenta zostało naruszone.

O podjęciu w tej sprawie interwencji z urzędu poinformował rzecznik praw dziecka Marek Michalak. - Badamy wszystkie aspekty tej sprawy - podkreślił.

Stanowisko szpitala

Wcześniej rzecznik szpitala Centrum Dializa Sp. z o.o. Witold Jajszczok mówił, że rodzice sprzeciwiali się m.in. "osuszeniu dziecka, ogrzaniu pod napromiennikiem ciepła, wytarciu z mazi płodowej, kąpieli dziecka w oddziale, podaży witaminy K domięśniowo lub doustnie, szczepieniom ochronnym, ewentualnemu dokarmianiu dziecka, gdyby tego wymagało, wykonaniu badań przesiewowych, profilaktyce zakażenia przedniego odcinka oka (inaczej zabieg Credego)".

Prof. Helwich dodaje, że gdy rodzice odmawiają zaszczepienia dziecka wystarczy zawiadomienie stacji sanepidu, a sąd rodzinny powinien wkraczać, gdy brak zgody opiekunów na wykonanie procedury medycznej może zagrażać jego życiu.

Prokuratura Okręgowa w Koszalinie wszczęła w poniedziałek śledztwo - jest ono prowadzone w sprawie, nikt nie usłyszał zarzutów. Śledczy zbadają, czy postępowanie rodziców mogło narazić dziecko na niebezpieczeństwo. Śledztwo dotyczy czynu z art. 160 par. 2 Kk, który stanowi, że kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a jest osobą, na której ciąży obowiązek opieki nad narażoną osobą, może ponosić odpowiedzialność karną w wymiarze od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.

Źródło: PAP, WP

Źródło artykułu:PAP
Komentarze (14)