Rzecznik praw pacjenta i rzecznik praw dziecka interweniują ws. porwanego noworodka z Białogardu. "Szczególna sytuacja"
Rzecznik praw pacjenta wszczyna postępowanie wyjaśniające ws. uprowadzonego przez rodziców noworodka z Białogardu. Interwencję w tej sprawie postanowił podjąć również rzecznik praw dziecka. - Jest to prawdopodobnie pierwsza sytuacja, w której przy braku zgody rodziców na szczepienie sąd zareagował tak szybko - powiedział Robert Bryzek z biura rzecznika praw pacjenta.
W czwartek w białogardzkim szpitalu matka w 36. tygodniu ciąży urodziła dziewczynkę. Według ordynatora oddziału położniczo-ginekologicznego rodzice nie wyrażali zgody na podejmowanie przez personel podstawowych czynności medycznych wobec noworodka. Z tego powodu zawiadomiony został sąd rodzinny i na terenie szpitala przeprowadzono rozprawę sądową.
Sąd orzekł o ograniczeniu rodzicom władzy rodzicielskiej w zakresie udzielanych świadczeń medycznych. Gdy pracownik sądu dostarczył do szpitala pismo z postanowieniem sądu, rodzice z dzieckiem opuścili placówkę. Rodziny od piątku poszukuje zachodniopomorska policja.
W związku z tymi wydarzeniami rzecznik praw pacjenta postanowił wszcząć postępowanie wyjaśniające.
Robert Bryzek z biura rzecznika wyjaśnił, że postępowanie będzie dotyczyć "naruszenia prawa pacjenta do świadczeń zdrowotnych odpowiadających wymaganiom aktualnej wiedzy medycznej, również do prawa do świadczeń zdrowotnych udzielanych z należytą starannością, oraz prawa pacjenta do informacji - w tym przypadku prawa przedstawicieli ustawowych dziecka, czyli rodziców".
Wideo z oświadczeniem domniemanego ojca dziecka
Jak zaznaczył, "jest to prawdopodobnie pierwsza sytuacja, w której przy braku zgody rodziców na szczepienie sąd zareagował tak szybko". - Do tej pory sąd ograniczał rodziców we władzy rodzicielskiej, gdy zabieg medyczny służył ratowaniu zdrowia i życia dziecka w sytuacji bezpośredniego zagrożenia - podkreślił Bryzek.
Rzecznik praw dziecka "bada" sprawę
- Rzecznik praw pacjenta nie ma informacji, nie ma dokumentacji medycznej, która by wskazywała, że w tej sytuacji było bezpośrednie zagrożenie życia i zdrowia, czy nie było, a to będzie miało przełożenie na podjęte przez rzecznika rozstrzygnięcie - dodał Bryzek.
- Do tej pory, jeżeli rodzice odmawiali szczepienia dziecka, to przeważnie szpital informował sanepid, następnie wojewodę, była nakładana kara w trybie administracyjnym, mająca na celu przymuszenie do wykonania tego szczepienia, wtedy rodzice odwoływali się do sądów. Natomiast tutaj jest szczególna sytuacja, w której sąd bardzo szybko zareagował - już następnego dnia rano zwołał posiedzenie i ograniczył władzę rodzicielską tych państwa - powiedział Bryzek.
Jak dodał, rzecznik zwrócił się także do białogardzkiego szpitala o wyjaśnienia oraz przekazanie kopii dokumentacji medycznej. - Twierdzenia szpitala, tak samo rodziców, mogą dać jakiś obraz, natomiast najważniejsze jest to, co jest zawarte w dokumentacji medycznej: czy wszelkie procedury zostały zastosowane - podkreślił Bryzek.
Zapowiedział, że po otrzymaniu wyjaśnień i dokumentacji medycznej rzecznik praw pcjenta wystąpi do konsultanta krajowego w dziedzinie neonatologii, żeby zajął stanowisko w tej sprawie. Bryzek podkreślił, że rozpatrzenie wszystkich opinii i dokumentacji w tej sprawie będzie podstawą do zajęcia przez rzecznika stanowiska i wydania rozstrzygnięcia, czy prawo pacjenta zostało naruszone.
O podjęciu w tej sprawie interwencji z urzędu poinformował rzecznik praw dziecka Marek Michalak. - Badamy wszystkie aspekty tej sprawy - podkreślił.
Stanowisko szpitala
Wcześniej rzecznik szpitala Centrum Dializa Sp. z o.o. Witold Jajszczok mówił, że rodzice sprzeciwiali się m.in. "osuszeniu dziecka, ogrzaniu pod napromiennikiem ciepła, wytarciu z mazi płodowej, kąpieli dziecka w oddziale, podaży witaminy K domięśniowo lub doustnie, szczepieniom ochronnym, ewentualnemu dokarmianiu dziecka, gdyby tego wymagało, wykonaniu badań przesiewowych, profilaktyce zakażenia przedniego odcinka oka (inaczej zabieg Credego)".
Tymczasem konsultant krajowy w dziedzinie neonatologii prof. Ewa Helwich uważa, że w przypadku noworodka z białogardzkiego szpitala nie było podstaw do zgłaszania sprawy sądowi rodzinnemu. Jej zdaniem zabrakło cierpliwości i spokojnej rozmowy personelu z rodzicami.
Prof. Helwich dodaje, że gdy rodzice odmawiają zaszczepienia dziecka wystarczy zawiadomienie stacji sanepidu, a sąd rodzinny powinien wkraczać, gdy brak zgody opiekunów na wykonanie procedury medycznej może zagrażać jego życiu.
Prokuratura Okręgowa w Koszalinie wszczęła w poniedziałek śledztwo - jest ono prowadzone w sprawie, nikt nie usłyszał zarzutów. Śledczy zbadają, czy postępowanie rodziców mogło narazić dziecko na niebezpieczeństwo. Śledztwo dotyczy czynu z art. 160 par. 2 Kk, który stanowi, że kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a jest osobą, na której ciąży obowiązek opieki nad narażoną osobą, może ponosić odpowiedzialność karną w wymiarze od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.
Źródło: PAP, WP