Mejza idzie na urlop. Rzeczniczka PiS: Oczekiwana decyzja
- Oczekiwana decyzja - powiedziała rzeczniczka PiS Anita Czerwińska, komentując piątkowe oświadczenie Łukasza Mejzy. Podkreśliła jednocześnie, że kontrowersje pojawiające się wokół wiceministra sportu będą wyjaśniane.
10.12.2021 15:39
Jak ustaliła Wirtualna Polska, firma Łukasza Mejzy obiecywała osobom nieuleczalnie chorym powrót do zdrowia. Cena wyjściowa leczenia w Meksyku wynosiła 80 tys. dolarów. Więcej o bulwersujących doniesieniach ws. wiceministra sportu przeczytać można w materiale pt. "Jak Łukasz Mejza postanowił zarobić na cierpieniu".
W piątek Łukasz Mejza poinformował, że złożył wniosek do marszałek Sejmu o urlop z wykonywania obowiązków poselskich. Polityk uda się też na bezpłatny urlop w ministerstwie sportu.
"Chcąc w najbliższych tygodniach w pełni poświecić się walce o swoje dobre imię, prawdę i sprawiedliwość, zawieszam swój udział w pracach MSiT. Zawnioskowałem o udzielenie mi od dzisiaj urlopu bezpłatnego w MSiT, na który otrzymałem zgodę. Wystąpiłem również do Marszałek Sejmu o urlop z wykonywania obowiązków poselskich" - przekazał Mejza w oświadczeniu.
Zobacz też: Afera Mejzy. Polityk PiS o "najlepszym wyjściu z sytuacji"
Mejza wydał oświadczenie. Rzeczniczka PiS komentuje
Na temat oświadczenia Łukasza Mejzy wypowiedziała się rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości Anita Czerwińska. - Oczekiwana decyzja - stwierdziła w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
Czerwińska zaznaczyła, że komunikat wydany przez wiceministra sportu nie zamyka tematu pojawiających się wokół niego doniesień. - Sprawa będzie wyjaśniona, nie bagatelizujemy jej - zapewniła.
W czwartek o sprawie Mejzy mówił też szef klubu PiS Ryszard Terlecki, który przekazał, że Prawo i Sprawiedliwość oczekuje, iż "zawiesi on swój udział w pracach Ministerstwa Sportu i Turystyki do czasu wyjaśnienia sprawy".
Afera Łukasza Mejzy. Oficer służb o tym, jak odpuszczono wiceministrowi
Z ustaleń Wirtualnej Polski wynika, że wiceminister sportu Łukasz Mejza jeszcze do niedawna nie był kontrolowany przez służby, nie sprawdzano go także na tzw. wirówce. Sytuacja odmieniła się dopiero po publikacjach WP. O komentarz do głośnej sprawy polityka Zjednoczonej Prawicy poprosiliśmy wysoko postawionego oficera służb.
- Gdyby nie dziennikarze, to obecne służby same z siebie nie ujawniłyby biznesowej działalności wiceministra sportu Łukasza Mejzy i żadnego skandalu dotyczącego władzy. A jeżeli zaczynają już działać, to jest podobnie jak prezesem Najwyższej Izby Kontroli Marianem Banasiem. Pod naciskiem opinii publicznej i mediów zmieniają narrację i wchodzą na zupełnie inne tory - mówi nam były oficer Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Jak tłumaczy, już po pierwszych informacjach o Mejzie "CBA powinno być w Zielonej Górze i sprawdzać jego działalność jako radnego i wszystkie jego firmy". - Ale nic takiego nie miało miejsca, bo wszystkie sprawy są rozgrywane politycznie. Tak jak szefom służb jest wygodnie - mówi Wirtualnej Polsce doświadczony oficer.
Przeczytaj również: Kaczyński zbulwersowany sprawą Mejzy? Poseł od Kukiza ujawnia