Rządzą służby a nie politycy!
Służby specjalne w Polsce są praktycznie poza
kontrola państwa. Ich funkcjonariusze dzięki poufnym informacjom
mogą wywierać wpływ na polityków - pisze w "Fakcie" profesor
socjologii Andrzej Zybertowicz.
14.06.2005 | aktual.: 14.06.2005 07:00
Podkreśla on, że powstała pajęczyna dziwnych powiązań i niejasnych interesów, które oplotły Trzecią RP. Zbyt dużo ludzie służb wiedzieli o politykach i ich słabościach, zbyt wiele wspólnych interesów było do zrobienia, aby tajne służby wyczyścić i podporządkować demokratycznemu państwu.
I teraz mamy w Polsce instytucję, która jest nieprzejrzystą, czarną dziurą w organiźmie polskiej demokracji. Należy się domyślać, że głównym beneficjentem takiego stanu rzeczy jest biznesowe środowisko zbliżone do Pałacu Prezydenckiego - ocenia prof. Zybertowicz.
Według niego, jak trudno z tego powodu walczyć w Polsce z patologiami, pokazuje przykład komisji śledczych. Nie ma wątpliwości, że to służby specjalnie sterują "teczkami", które wypływają w toku prac kolejnych komisji.
W demokratycznym państwie mocodawcami służb są politycy, ale w Polsce tak nie jest. U nas na polityków jest zbyt wiele haków - zaznacza autor artykułu. Jego zdaniem, do dziś ludzie zarejestrowani jako tajni współpracownicy służb specjalnych są aktywni w polityce.
Środowisko służb specjalnych w Polsce zachowuje się jak mafia tocząca walkę o wpływy. Jej ofiarami są nie tylko politycy, ale i biznesmeni, zwłaszcza jeśli nie wywodzą się ze służb lub nie dają sie im zlustrować.
Bez bardzo głębokiej reformy służb, w tym rozwiązania WSI, nie ma mowy o skutecznym zwalczaniu patologii w życiu publicznym - stwierdza prof. Andrzej Zybertowicz. (PAP)