Rząd wprowadza "dobre zmiany". Rafał Ziemkiewicz: PiS sam z siebie nie zreformuje kraju
Przedstawiciele rządu podkreślają, że nie boją się wprowadzać znaczących zmian w kraju. - Nie cofniemy się - powiedziała premier Beata Szydło. Innego zdania jest publicysta Rafał Ziemkiewicz. - Nie wierzę, że PiS zdobędzie się na zasadnicze reformy - stwierdził.
Prawo i Sprawiedliwość nie jest wymarzonym rządem, ale jest lepszą opcją niż inne ugrupowania na obecnej scenie politycznej - tak twierdzi Ziemkiewicz. Przyznał, że lider tego ugrupowania Jarosław Kaczyński mile go zaskoczył, bo myślał, że ten polityk już niczego nie osiągnie.
- Oczywiście jest jeszcze klub Kukiz'15, z którym wiążę duże nadzieje, ale to są nadzieje na przyszłość, ponieważ sądzę, że w następnych wyborach parlamentarnych PiS nie będzie po raz kolejny mieć takiego szczęścia, jakie miał w 2015 r. - dodał.
Według niego Kukiz'15 nie ma strategii, tylko improwizuje. - To, co stworzył Paweł Kukiz, to pospolite ruszenie na rzecz zmian. I gdy te zmiany się dokonają, to siłą rzeczy to pospolite ruszenie się rozejdzie. Ale to jest dobre, tak ma być. Teraz Kukiz powinien zbudować zdyscyplinowaną ekipę, która będzie wiedziała, co chce wymusić na władzy. I to każdej władzy, bo teoretycznie może stawiać te warunki i PiS, i PO - powiedział Ziemkiewicz.
Porównał wygraną Prawa i Sprawiedliwości do "trafienia w ruletce". Zdaniem publicysty obecnie rządząca partia w przyszłych wyborach nie uzyska bezwzględnej większości w Sejmie. Na pomoc, według Ziemkiewicza, przyjdzie PiS-owi Kukiz'15. - To jest jedyna droga reformy, jaką dalekosiężnie widzę przed Polską - ocenił.
Obejrzyj też: Polacy wciąż za PiS. Kto popiera rządzących i dlaczego?
"PiS niezdolny do dużej reformy"
Choć PiS sporo mówi o gruntownej naprawie państwa, Ziemkiewicz wydał mało optymistyczną dla partii diagnozę. Jego zdaniem PiS nie jest zdolny do zreformowania Polski. - Sam z siebie tego nie zrobi. (...) - Nie wierzę, że PiS, który działa w logice partii, i to partii wodzowskiej, zdobędzie się na zasadnicze, istotne zmiany systemu - zaznaczył. Dlaczego?
- Już widać, że zachodzi następujące zjawisko: fajnie się krytykuje poprzedników za patologie ich rządów, ale jak już samemu dochodzi się do władzy, to nagle zauważa się, że te patologie są strasznie wygodne dla sprawujących władzę - stwierdził publicysta.
Na potwierdzenie swoim słów przypomniał, ze PiS obiecał zlikwidować gabinety polityczne, a tego nie zrobił, bo "teraz okazuje się, że są one nagle bardzo pożyteczne" - ironizował.
- PiS zamknął się w przekonaniu, że wystarczy nie kraść i wszystko będzie fajnie. Tymczasem, po pierwsze, nie wystarczy nie kraść, bo to, żeby państwo nie kradło, jest tylko warunkiem minimalnym. Od państwa wymaga się więcej, wymaga się, żeby było ono sprawne i chroniło obywateli. Po drugie, w tym systemie PiS też prędzej czy później zacznie kraść. Bo to taki system, który na każdym kroku zachęca do korupcji i nawet jeśli święty Franciszek z Asyżu zostałby w nim ministrem, to też po paru latach by się skorumpował - tłumaczył Ziemkiewicz.
Podał jeszcze jeden argument. Jak podkreślił, reformy nie podobają się wszystkim, dlatego powinno się przeprowadzać je na początku kadencji. - Bo do następnych wyborów jest jeszcze daleko i ewentualny krzyk grup, które na zmianach stracą, zdąży przycichnąć. Natomiast im bliżej wyborów, tym bardziej władza jest niechętna, by z kimkolwiek zadzierać, ponieważ nawet nieliczna grupa społeczna potrafi narobić hałasu - podsumował.
Źródło: "Super Express"/WP