Wygarnęli Morawieckiemu prosto w oczy. Premier oniemiał

Na piątkowym spotkaniu Mateusz Morawiecki z mieszkańcami Działdowa kipiało od emocji. I nie brakowało zaskakujących reakcji. - Teraz mamy rząd ocalenia narodowego. A mieliśmy rządy Copperfielda, który by sprzedał własną matkę - uniósł się sympatyk PiS. - Powinni was na taczkach wywieźć - krzyczał z kolei do premiera przeciwnik rządu, odnosząc się do szalejącej inflacji i do drożyzny w sklepach.

Mateusz Morawiecki na spotkaniu w Działdowie
Mateusz Morawiecki na spotkaniu w Działdowie
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Waszczuk

W piątek Mateusz Morawiecki odwiedził Działdowo. Najpierw odwiedził teren byłego hitlerowskiego obozu w tej miejscowości. Zapowiedział, że państwo szerzej zaangażuje się w jego upamiętnienie. Następnie udał się na spotkanie z mieszkańcami miasta.

"Na braku jedności w Polsce korzysta Putin"

W otwierającej przemowie podkreślił, że "Rosja zawsze czekała na czas słabości Polski, na to aż Polska będzie wewnętrznie skłócona". - Na braku jedności najbardziej korzysta Putin. Mamy bardzo szczególny czas, to nie tylko Polska przeżywa problemy, ogromne problemy przeżywają wszystkie państwa europejskie, na taką okazję Putin czeka jak drapieżca na swoją ofiarę, bo wchodzi klinem w tę rzeczywistość, która jest w tych krajach UE, krajach Europy, jak lód wchodzący w szczelinę stara się je rozbijać, niszczyć, rozsadzać - mówił Morawiecki.

Ocenił, że nie przypadkiem Rosja atakuje, gdy sytuacja w wielu krajach jest trudna także politycznie. - Atak w kierunku Polski jest bardzo groźny. On odbywa się przede wszystkim poprzez wysokie ceny surowców naturalnych - wysokie ceny gazu, wysokie ceny ropy naftowej, węgla - w związku z tym innych źródeł ogrzewania domów, mieszkań - powiedział.

"Mamy rząd ocalenia narodowego"

Słowem, szef rządu starał się zrzucić winę za obecną sytuację w Polsce na czynniki zewnętrzne. Jednak spora część publiczności pozostała nieprzekonana do jego racji. Zrobiło się nerwowo i doszło do kilku spięć.

Po raz pierwszy przy pytaniu o problem ASF. Pojawił się głos zupełnie obok tematu.

- Pan premier mówił, jak to jest pięknie i wspaniale. Ale, że tak nie jest, to my to widzimy na wsi i w miastach też. Agrounia to widzi. Pan mówi, że przed wyborami chce się spotkać ze wszystkimi. To dlaczego pan ucieka przed nami? - pytał nerwowy głos z sali.

Po wywodach premiera na temat ASF, głos zabrał działacz samorządowy z regionu. W dość osobliwym stylu wychwalał rząd PiS.

- Modlimy się za rząd, za prezydenta. Teraz mamy rząd ocalenia narodowego. Tak jak w 1981 roku był rząd komuchów, Rada Ocalenia Narodowego. Ja nie chcę być wasalem Niemiec. Nie popełnijmy błędów przy następnych wyborach, bo mieliśmy rządy Copperfielda, który by sprzedał własną matkę - grzmiał, wprawiając w zażenowanie samego premiera.

"Powinni was wywieźć na taczkach"

Następnie głos zabrał starszy pan, który nie ukrywał, że "należy do 70 proc. Polaków, którzy są w kontrze do rządu". - Jestem zwolennikiem Platformy. Myślałem, że nie dopuszczą mnie do głosu - zaczął. Następnie spytał premiera o sprzeczne komunikaty ws. dostaw węgla do Polski. A potem ponownie się uniósł.

- Panie Morawiecki, pan mówi, że "tamci (PO – red.) nie mieli pieniędzy (na inwestycje – red.), my mieliśmy". Tylko tamci nie drukowali pieniędzy. Pan na półtora biliona zadłużył kraj! - oskarżał.

Następnie dyskusja na sali ponownie wróciła do tematu wyjściowego - galopującej inflacji. I wtedy ponownie temperatura się podniosła. - Za tą drożyznę powinni was wywieźć na taczkach! - rzucił ktoś z sali.

Z pewnością spotkanie w Działdowie wyróżniło się temperaturą dyskusji spośród innych, jakie premier odbywał w różnych częściach Polski w ostatnim czasie.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
mateusz morawieckidziałdowoinflacja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2372)