Czytamy w gazetach, nawet kilka miliardów złotych może kosztować rząd zakwestionowanie ustawy dezubekizacyjnej, jest
to coraz bardziej prawdopodobne, czytamy, bo już 1000 osób wygrało przed polskim sądem, a do gry wkracza właśnie Europejski Trybunał Praw
Człowieka. Ministerstwo Spraw Zagranicznych miało potwierdzić w Gazecie Wyborczej, że do Trybunału w Strasburgu wpłynęły 23 skargi na dezubekizację,
rząd dostał czas do 12 maja na odpowiedź. Co odpowie rząd, jak pan się odnosi do tej kwestii?
Ja osobiście się tą sprawą akurat nie zajmuję, więc nie znam tej liczby tak dokładnie. Natomiast rzeczywiście
mamy sygnały o tym, że takie skargi wpływają. Ja mogę powiedzieć jedynie tyle - my jesteśmy zdania, że przywileje
powinny być uzasadnione. Jeżeli przywileje są nieuzasadnione, to nie powinno ich
być, nie należy ich stosować. Przywileje dla ludzi, którzy funkcjonowali w służbach systemu komunistycznego, służbach,
które zabijały ludzi - trzeba o tym pamiętać, że to nie była służba...
Ale panie ministrze, ale nawet chodzi tutaj o ludzi, którzy pełnili
służbę przez jeden dzień na przykład, zupełnie przypadkowo. Albo ktoś był bibliotekarzem w bibliotece podległej MSW.
O takich ludzi też chodzi.
Mam wrażenie, że w SB byli sami bibliotekarze, palacze w kotłowni, sekretarki, sprzątaczki, kierowcy - w zasadzie nikt tam nic nie robił,
tylko każdy był w obsłudze administracyjnej, bo każdy się w ten sposób tłumaczy. Niestety to była pewna decyzja
życiowa, żeby podjąć pracę w tych służbach, służbach, które działały przeciwko polskim obywatelom.
Które dopuszczały się zabójstw. Jeśli ktoś obsługiwał tego rodzaju służby, to ja rozumiem - jeszcze i bardzo istotne.
Nie chodzi o to, żeby stosować odpowiedzialność zbiorową i karać kogoś za to. Ale jeżeli ktoś ma przywileje z tego tytułu, a
ludzie, którzy wtedy w Solidarności cierpieli i nawet po odzyskaniu wolności nie uzyskali należnych im
rekompensat, dalej mają gorszą sytuację, to jest to sytuacja...
Ja pytam też dlatego w kontekście tych ostatnich
rozmów Lewicy z Prawem i Sprawiedliwością. Też Trybunał Konstytucyjny niebawem na ten temat ma się wypowiedzieć. Od
3 lat ta ustawa dezubekizacyjna funkcjonuje i pojawiają się takie nieoficjalne informacje, że to miał być
przedmiot jakiegoś dealu między Lewicą a Prawem i Sprawiedliwością. Aa tej ustawie, na tej sprawie generalnie zależy Włodzimierzowi Czarzastemu.
Czy były rozmowy na ten temat między rządem a Lewicą właśnie?
Nic mi na ten temat nie wiadomo.
Czyli rząd w ogóle nie przewiduje takiej możliwości, żeby wycofać się z tej ustawy,
żeby zlikwidować to prawo, które od kilku funkcjonuje?
Wie pan, to prawo ma odpowiednie zapisy, które powodują, że jeśli ktoś rzeczywiście był zatrudniony
w organach bezpieczeństwa, tak zwanego bezpieczeństwa, tak naprawdę obsługujących partię komunistyczną,
wykazywał się wówczas postawą uczciwą, wspierał na przykład opozycję, jest w stanie się na to powołać, to można stosować
ten tryb, który pozwoli mu zachować te przywileje. Bo to jest też - nie stosujemy tam odpowiedzialności zbiorowej. Istnieje procedura
sądowa, sądy to mogą oceniać, każdy ma do tego prawo, każdy może z tego korzystać - były takie przypadki,
że to się działo. I nie uważam, że jest powód, żeby tą ustawę w jakikolwiek sposób uchylać w całości.