Kulisy sporu wokół Wód Polskich. Rząd ma dość napięć z samorządowcami. "Łapali się za głowy"
W Wodach Polskich nie jest dziś spokojnie. Ważą się losy szefowej instytucji Joanny Kopczyńskiej. Politycy z otoczenia Donalda Tuska mają dość napięć i otwartych sporów między samorządowcami a podległymi rządowi instytucjami. - Sytuacja jest trudna, to wszystko jest szalenie skomplikowane - przyznaje jeden z przedstawicieli rządowej administracji.
Członkowie rządu Donalda Tuska z niesmakiem śledzą kolejne spory między samorządowcami przerzucającymi się odpowiedzialnością za zaniedbania przy kryzysie powodziowym - wynika z rozmów Wirtualnej Polski.
Radni, burmistrzowie i starości są jednak zgodni w jednym - że komunikacyjnie ich zdaniem zawiodły Wody Polskie.
Szefowa tej instytucji Joanna Kopczyńska może stracić stanowisko, ale dziś politycznie ma ochronę ze strony PSL. Pracowników Wód Polskich bronią także politycy KO. - To kompetentni ludzie, fachowcy, dla których zawsze będzie robota. Pytanie, czy Wody Polskie w ogóle trzeba utrzymywać - zastanawia się jeden z nich, sugerując likwidację instytucji w przyszłości. O Kopczyńskiej wolą nie mówić.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W Warszawie łapią się za głowy
Poniedziałek, 23 września. Oddział Telewizji Polskiej we Wrocławiu emituje materiał o sporach między dolnośląskimi samorządowcami. Część z nich związanych jest z Koalicją Obywatelską.
W materiale szef wydziału zarządzania kryzysowego w starostwie powiatowym w Kłodzku Jan Kalfas ujawnia, że złożył wypowiedzenie z pracy. Powód? Fatalna jego zdaniem współpraca ze starostą kłodzką Małgorzatą Jędrzejewską-Skrzypczak. Kalfas obwinia ją za chaos informacyjny w najgorszym momencie powodzi.
- Przepływ informacji wynikał z tego, że pani starosta podejmowała decyzje samodzielnie. Gdy ja chciałem choćby nawet dostać pracowników do pomocy, to pani starosta mi powiedziała, że jeżeli sobie nie daję rady, to mam się zwolnić - mówi w rozmowie z TVP3 Wrocław.
Także burmistrzowie miast, które ucierpiały w powodzi, skarżą się na działania starostwa. O przerwaniu wału w Stroniu Śląskim - co spowodowało wielką powódź również w Kłodzku i Lądku Zdroju - dowiedzieli się od dziennikarki lokalnego portalu 24klodzko.pl.
- Zadzwoniłam od razu do burmistrza Kłodzka i powiedziałam, że możemy mieć problem, bo pękła tama. Pobiegłam do starostwa z filmikiem, na którym widać, jak pęka tama i wtedy w starostwie ustalaliśmy dopiero, czy ta tama puściła, a woda już szła - mówi TVP3 reporterka Joanna Żabska.
Sama Jędrzejewska-Skrzypczak przyznała, że o przerwaniu wału dowiedziała się późno, ale informację przekazała dalej, gdy było to tylko możliwe. Winą za zwłokę obarcza Wody Polskie. - Wody Polskie to ta instytucja, która powinna nam udzielić tej informacji. A Wody Polskie tej informacji nam nie udzielały. Do końca, mamy to zresztą na piśmie, że wał w Stroniu Śląskim jest bezpieczny - przekonuje Jędrzejewska-Skrzypczak.
Politycy w Warszawie oglądają ten materiał i łapią się za głowy. Wielu - jak słyszymy - z niesmakiem śledzi kolejne spory między samorządowcami oraz między samorządowcami a Wodami Polskimi.
Wirtualna Polska skontaktowała się w tej sprawie z przedstawicielami Wód odpowiedzialnymi za komunikację. Polecono nam wysłać pytania, ale temat stał się tak głośny, że postanowiono wydać oficjalnie oświadczenie, które opublikowano na stronach rządowych i rozesłano redakcjom.
Od rządu do rządu
Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie zarządza infrastrukturą rzeczną i przeciwpowodziową. Podlega Ministerstwu Infrastruktury, którym kieruje dziś Dariusz Klimczak. I to właśnie polityk PSL - jak słyszymy w rządzie - jest dziś głównym obrońcą szefowej Wód Polskich.
Joanna Kopczyńska docenia protekcję ministra. Na jednym z ostatnich sztabów kryzysowych dziękowała mu publicznie za współpracę. Przyznała, że razem z nim walczy o większe środki dla Wód, by móc zwiększyć efektywność działań tej instytucji.
Kopczyńska na sztabie stwierdziła, że gospodarka finansowa Wód Polskich była fatalnie prowadzona przez poprzedników. Szkopuł w tym, że sama była zawodowo i politycznie z poprzednikami związana.
Kopczyńska w latach 2018-2021 była wiceszefową Wód Polskich, a wcześniej zajmowała dyrektorskie stanowisko w resorcie gospodarki morskiej kierowanym przez Marka Gróbarczyka z PiS, jednego z najbardziej wpływowych polityków tej partii, współpracownika Joachima Brudzińskiego.
Przed objęciem funkcji szefowej Wód Polskich Kopczyńska była od 2021 roku zastępczynią dyrektora ds. Państwowej Służby Bezpieczeństwa Budowli Piętrzących w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej - Państwowym Instytucie Badawczym.
Jej kariera rozwijała się za czasów rządów PiS. Mówią o tym wprost przedstawiciele zarówno tej partii, jak i nowej koalicji rządzącej. Bo to przecież za czasów rządów KO-Trzeciej Drogi-Lewicy Kopczyńska została szefową Wód.
Jak słyszymy, osobiście zdecydował o tym minister Dariusz Klimczak, który rekomendował Kopczyńską. - I wziął za nią pełną odpowiedzialność. Myśmy się do tego nie mieszali - mówi nam jeden z członków rządu z KO.
Wedle naszych informacji część polityków KO wolałaby, żeby Kopczyńska poniosła odpowiedzialność i zrezygnowała ze stanowiska. Nasi rozmówcy wskazują, że lepszym szefem Wód Polskich byłby wiceprezes tej instytucji Mateusz Balcerowicz. - To świetny, sprawny, młody, ale doświadczony menadżer - mówią o nim w Platformie.
Ale są też tacy, którzy twierdzą, że Wody Polskie - moloch stworzony przez PiS - w ogóle należałoby zlikwidować.
Rozliczyć "grabież"
Czy do zmiany dojdzie? Jak słyszymy - nieprędko. Mimo że w niektórych kręgach rządowych mówi się o dymisji Kopczyńskiej, to jednak wszyscy przedstawiciele koalicji bronią pracowników Wód Polskich, którzy byli na froncie walki z żywiołem. - Trudno zatem jednocześnie stawać murem za pracownikami Wód, często wybitnymi ekspertami, a jednocześnie zwalniać szefową. Trzeba to wszystko przeanalizować i decyzje podejmować na chłodno - mówi jeden z polityków KO.
Inny dodaje: - Można dokonać przesunięć w Wodach. Nie trzeba nikogo wyrzucać. Zmiany mogą być przeprowadzone z kulturą, a nie jak za PiS-u.
Kolejni rozmówcy w nieoficjalnych rozmowach podkreślają, że pracownicy Wód Polskich w terenie podejmowali decyzje dotyczące choćby zbiorników wodnych zgodnie z dostępnymi danymi i oficjalnymi instrukcjami zarządzania wodą, bazując na twardych przesłankach, adekwatnie do sytuacji.
- Jeśli chodzi o podejmowanie decyzji zgodnie z papierami - trudno dziś wykazać błędy. Tam się wszystko raczej zgadzało. Faktem jest, że zawaliła komunikacja. I tutaj Wody Polskie, a właściwie kierownictwo, będzie się musiało z tego jakoś rozliczyć, pokazać, co zagrało, a co nie - wskazuje nasz rozmówca z rządu.
Przyznaje, że komunikacją Wód Polskich zaniepokojony był sam premier. I to jest główny zarzut do tej instytucji - a nie o podejmowane decyzje - wskazuje nasze źródło.
- Winę [za powódź] ponoszą wszystkie instytucje, które tym tematem się zajmują. Zarówno organy rządowe, jak i samorządowe, które nie wywiązały się ze swojego zadania. Po pierwsze, nie współpracowały, jak należy. Po drugie, terminy nie zostały zachowane, jeśli chodzi o wykonanie inwestycji - mówił na antenie TVP Info prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś.
Joanna Kopczyńska nie ma na razie czasu udzielać wywiadów. Krąży między Warszawą a Dolnym Śląskiem, bierze udział w sztabach kryzysowych zwoływanych przez premiera.
Zadaliśmy jednak Wodom Polskim kilka pytań odnośnie do twierdzeń szefowej na posiedzeniu sztabu w niedzielę 22 września. To wtedy padła głośna wypowiedź Kopczyńskiej o tym, że "przychodząc do Wód Polskich zastała firmę, która została całkowicie ograbiona z pieniędzy". Zapytaliśmy Wody Polskie, co kryło się za tym oskarżeniem i czy przypadek grabieży został zgłoszony prokuraturze. Na odpowiedzi czekamy.
Próbowaliśmy również skontaktować się z ministrem Dariuszem Klimczakiem. Bez powodzenia. Rzecznik Ministerstwa Infrastruktury poleciła nam kontaktować się bezpośrednio z przedstawicielami Wód Polskich.
***
Fundacja Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej, wspólnie z Wirtualną Polską, uruchomiły zbiórkę, z której pieniądze zostaną przeznaczone na wsparcie dla miejsc najbardziej dotkniętych przez powódź. Fundacja PCPM wspiera działania lokalnych organizacji, które są na miejscu i niosą pomoc.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl