Rząd Donalda Tuska z nową zasadą. "Wyciągamy wnioski, nie robimy z Sejmu walca jak PiS"

Po zamieszaniu wokół tzw. ustawy wiatrakowej nowa większość ma być wierna zasadzie: najważniejsze i newralgiczne projekty ustaw mają wychodzić z kancelarii premiera lub ministerstw. Projekty poselskie będą zgłaszane rzadko - takie obietnice padają w reakcji na pierwszy duży kryzys. Pilnować tej zasady będzie nowy szef klubu parlamentarnego KO.

Inauguracyjne posiedzenie Sejmu X kadencji
Inauguracyjne posiedzenie Sejmu X kadencji
Źródło zdjęć: © East News | Andrzej Iwanczuk/REPORTER
Michał Wróblewski

- Żadnych wpadek już nie będzie. Wyciągamy wnioski - deklarują jak jeden mąż politycy Koalicji Obywatelskiej. Robią to jednak w sytuacji, gdy wizerunkowy kryzys wiatrakowy się rozlał, o czym otwarcie mówią politycy nowej większości.

Po szeregu publikacji medialnych Donald Tusk - wraz ze współpracownikami - podjął decyzję: wzbudzająca kontrowersje tzw. ustawa wiatrakowa zostanie wstrzymana. Projekt dotyczący stawiania turbin wiatrowych zostanie wyłączony z ustawy zamrażającej ceny prądu i złożony w Sejmie jako projekt rządowy po przejęciu rządu przez nową większość.

Doniesienia o losie projektu (o których pierwszy pisał Onet) potwierdził na wtorkowej konferencji marszałek Szymon Hołownia. Autopoprawka w tej sprawie została już oficjalnie opublikowana na stronach Sejmu.

Kierownictwo największej partii, która będzie współtworzyła nową rządową większość, zdecydowało, że projekty poselskie nie będą składane bez konsultacji z rządem. To - jak słyszymy - właśnie skutek zamieszania wokół projektu ustawy wiatrakowej. I oczywista próba uniknięcia kolejnych wpadek.

Rozmowy w tej sprawie odbyły się w ciągu ostatnich kilkudziesięciu godzin. Udział w nich brali kluczowi politycy Koalicji Obywatelskiej - z Donaldem Tuskiem na czele.

To właśnie lider KO - przyszły premier - za pośrednictwem swoich najbliższych współpracowników ma pilnować tego, żeby żaden projekt poselski nie wpływał do Sejmu w atmosferze chaosu. Tak właśnie było z projektem ustawy wiatrakowej.

Swoje działania w tej sprawie - jak słyszymy - podjął także Szymon Hołownia. Decyzja? Do wszystkich projektów poselskich będą od teraz zamawiane przez Kancelarię Sejmu tzw. OSR-y - czyli oceny skutków regulacji. Te dziś nie są wymagane i to właśnie często było wykorzystywane przez dotychczasową ekipę z PiS - ścieżka poselska w efekcie była po prostu szybsza. Żadnych konsultacji, żadnych wyliczeń, wystarczyło uzasadnienie do projektu.

Jak słyszymy od osób zbliżonych do lidera Polski 2050 - to osobista decyzja marszałka i lidera Polski 2050. I każdy taki OSR będzie publikowany jako druk na stronach sejmowych. - To zapewni pełną jawność - argumentują autorzy pomysłu.

"Zadania zostały podzielone"

Nowe rozwiązania to m.in. efekt legislacyjnego zamieszania z ostatnich dni. - Za bardzo zaufaliśmy naszym koleżankom i kolegom z Polski 2050 i nie wychwyciliśmy błędów. Niedopatrzenie. Ale wyciągamy wnioski, podobne sytuacje się już nie wydarzą - słyszymy w KO. Chodzi oczywiście o tzw. projekt wiatrakowy.

Projektem tym - jak słyszymy w KO - w ostatnim czasie zajmowali się głównie politycy Polski 2050, choć rdzeń projektu stworzyli eksperci zarówno bliscy Koalicji Obywatelskiej, jak i formacji Szymona Hołowni. - Odpowiedzialność jest wspólna - słyszymy.

Pod złożonym w ubiegłym tygodniu projektem wiatrakowym podpisali się posłowie obu ugrupowań. Twarzą nowych przepisów była posłanka Paulina Hennig-Kloska. To ona do projektu, którego wnioskodawcą była Koalicja Obywatelska, zapisała swoje propozycje, konsultowane z ekspertami i legislatorami. Pracowała nad nimi od kilku tygodni. I tłumaczyła jego sens w mediach.

Szkopuł w tym, że przekaz ws. odpowiedzialności za projekt nie był do końca jasny. W jednym z wywiadów Hennig-Kloska mówiła: - Myśmy dostali ten projekt do konsultacji. Ja go konsultowałam, złożyłam do niego cały szereg poprawek, dlatego mogę powiedzieć, że się identyfikuję z tym projektem.

Innym razem posłanka podkreślała, że "została poproszona przez Borysa Budkę o skonsultowanie, ale pracują nad tym zwykle legislatorzy zatrudnieni w klubie KO".

W rozmowie z WP parlamentarzystka przyznała, że od początku była za tym, żeby kwestie związane z mrożeniem cen energii i sprawy wiatrakowe były w rozdzielnych ustawach.

Projekt zostanie poprawiony - i to diametralnie. We wtorek wieczorem w Sejmie pojawiły się zmiany, jest ich w sumie kilkadziesiąt stron.

Słowem: mrożeniem cen energii zajmie się na dniach Sejm, a energetyką wiatrową za kilka tygodni zajmie się rząd.

- To z rządu będą płynęły do Sejmu najważniejsze i najbardziej newralgiczne projekty. Tak, by mogły być poddane konsultacjom społecznym i nie wzbudzały wątpliwości. Uczymy się na błędach - przyznaje polityk Koalicji Obywatelskiej. Nieoficjalnie, bo oficjalnie o błędach niewielu chce mówić.

I zaznacza: - Nie jedziemy z ustawowym walcem, będziemy przyjmować wszystkie uwagi i konsultować się obywatelami.

Będzie nowy szef klubu. Borys Budka wchodzi do rządu

Wkrótce Koalicja Obywatelska wybierze nowego szefa klubu parlamentarnego - wynika z informacji WP. Powód? Przewodniczący Borys Budka wkrótce zostanie konstytucyjnym ministrem, i to jednym z kluczowych - zajmie się najprawdopodobniej aktywami państwowymi i nadal będzie jednym z najbliższych współpracowników nowego premiera (tyle że już na polu rządowym).

Przed nowym szefem klubu parlamentarnego KO - jak podkreślają nasi rozmówcy - odpowiedzialne zadanie: dopilnowanie, by wszystkie projekty, które trafią z rządu do Sejmu, były szczegółowo sprawdzone i miały akceptację wszystkich ugrupowań wchodzących w skład nowej koalicji.

Borys Budka jest uważany za sprawnego szefa klubu, który cieszy się autorytetem parlamentarzystów. Jego następca będzie miał zatem wysoko zawieszoną poprzeczkę - czego nikt w klubie nie ukrywa. - Potrzebujemy kontynuacji, nie rewolucji - mówią nam posłowie KO.

Ważne jest to - podkreślają nasze źródła - żeby nie stwarzać niepotrzebnie PiS-owi pola do ataków. - Oni i tak to będą robić, bo są na to skazani. Ale nie ma co im dawać pretekstów - podkreślają rozmówcy z nowej większości.

Jak słyszymy, zamierzają też bronić Pauliny Hennig-Kloski. - Paradoksalnie pomogło jej PiS - mówi nasz rozmówca. Dlaczego? - Bo ją brutalnie zaatakowali. Zwłaszcza Morawiecki. Dlatego nikt jej nie zostawi na pożarcie - dodaje.

Przedstawicielka Polski 2050 przymierzana jest do funkcji przyszłej minister klimatu i środowiska. Jak słyszymy od posłów formacji Szymona Hołownia, Hennig-Kloska nie utraciła rekomendacji i wciąż jest w grze o to stanowisko.

Decyzji ostatecznych w tej sprawie jeszcze nie ma - usłyszeliśmy. Wkrótce w tej sprawie ma odbyć się rozmowa między Donaldem Tuskiem a Szymonem Hołownią. Jak jednak słyszymy, Hennig-Kloska może wejść do Rady Ministrów - PiS nie będzie nam układać rządu - powiedział nam jeden z posłów KO.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1139)