PolskaRydzyk zdradził sekret. Dziecko Stanisława jest celebrytką

Rydzyk zdradził sekret. Dziecko Stanisława jest celebrytką

Historia z bezdomnym, który ofiarował ojcu Rydzykowi dwa samochody, ma swój ciąg dalszy. Redemptorysta zdradził, że córka Stanisława jest celebrytką.

O. Tadeusz Rydzyk
O. Tadeusz Rydzyk
Źródło zdjęć: © Getty images | Mateusz Wlodarczyk

Najbardziej znany polski zakonnik udziela wywiadów niemal wyłącznie mediom, które sam zakładał, a jeżeli robi jakikolwiek wyjątek, to rozmawia z mediami prawicowymi, do których ma duże zaufanie.

Ostatnio udzielił komentarza redakcji wPolsce.pl, powiązanej z braćmi Karnowskimi. Wypowiedział się do kamery. Od kilku dni w sieci furorę robi fragment tej wypowiedzi, w której opowiadał o pojazdach, które otrzymał od bezdomnych. Okazuje się bowiem, że dostał również audi od innego bezdomnego.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Mówiąc na ten temat, wrócił jednak do pana Stanisława, bezdomnego który miał mu kilka lat temu przekazać dwa samochody. Zdradził pewien nieznany wcześniej fakt, a chodzi o córkę darczyńcy i to, kim została.

- Biedny pan Stanisław zmarł później, a jego córka jest jakąś – pisali mi ludzie – celebrytką w Warszawie. Ja nie pytam: kto to. To mnie nie interesuje – zadeklarował duchowny.

Rydzyk więcej teraz nie zdradza, ale z jego słów można wnioskować, że osoby, które się z nim kontaktowały, znają tożsamość wspomnianej córki.

W poprzednich latach ojciec Tadeusz powiedział jednak coś jeszcze o córce Stanisława, co świadczy, że interesował się jego życiem: - Ożenił się pechowo, z milicjantką. No wiemy, jacy ci milicjanci - różni byli. On porządny, sierotą był, wychowały go ciocie. Dobrze go wychowały. Skończył AWF. Wydawało się, że wszystko się dobrze ułoży. Kupił żonie mieszkanie. Później córka podrosła, kupił jej mieszkanie... I wyrzucili go z domu. I jedni, i drudzy. No i rzeczywiście, kiedyś wrzucił totolotka. Był w Sopocie, a pochodził z Warszawy.

Niemożliwa historia okazała się prawdziwa

Historia samochodów od Stanisława ma korzenie w początku tysiąclecia, ale nabrała rozgłosu dopiero kilka lat temu, gdy została odkurzona przez internautów. Na jednym z nagrań zakonnik opowiedział, że bezdomny przyjechał do niego dwoma samochodami, które zakupił za wygraną w totolotka, wręczył mu je, a potem zmarł. Chodziło o volkswageny golfy.

Powstały żarty z redemptorysty, że tylko Chuck Norris potrafi przyjechać dwoma samochodami naraz.

W końcu ówczesny poseł Nowoczesnej Adam Szłapka (dziś minister ds. Unii Europejskiej) zawiadomił instytucje państwowe, by przyjrzały się sprawie. One ustaliły, że jesienią 2003 r. Stanisław rzeczywiście dał redemptorystom dwa samochody. Darowiznę zapisano na zakon, więc nie trzeba było płacić od niej podatku. Sprawa została zatem zamknięta.

Co więcej, okazało się, że Tadeusz Rydzyk dobrze pamiętał miasto, w którym Stanisław trafił szóstkę. Chodzi o Sopot, w którym takie wygrane padają niezwykle rzadko. Co prawda kapłan podał nieco inną kwotę (1,35 mln zł), ale bliską rzeczywistości, bowiem wygrana, która padła tam kilka miesięcy przed darowizną, wynosiła 1,15 mln zł.

Wygrane lotto w Sopocie, ojciec Rydzyk
Wygrane lotto w Sopocie, ojciec Rydzyk© Lotto, UM Toruń | Lotto, UM Toruń

O ile więc cała historia mogła wydawać się początkowo jako wyssana z palca, to dziś nie ma żadnych podstaw, by podważać jej prawdziwość.

Być może kiedyś potwierdzi ją córka Stanisława, jeśli zdecyduje się ujawnić swoją tożsamość.

Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (708)