Rutkowski ma nowy trop w sprawie Ewy Tylman. Milion nagrody za wskazanie, gdzie jest kobieta
Z nowych nagrań monitoringu Krzysztof Rutkowski wyciąga wniosek, że Ewa Tylman przeszła przez most św. Rocha, a ślad urywa się przy kampusie Politechniki Poznańskiej, gdzie musiała się rozdzielić z towarzyszącym jej przez całą noc Adamem Z. Na filmie - zdaniem detektywów - widać, jak ktoś podbiega do kobiety.
Wynajęty przez rodzinę zaginionej 26-letniej poznanianki Krzysztof Rutkowski zaprezentował najnowsze nagrania z monitoringu, które udało mu się uzyskać. Jedno z nich pochodzi z kamery na parkingu znajdującym się przy kortach obok Politechniki Poznańskiej. Jest ona oddalona od mostu - na nagraniu widać jakiś ruch, który może jednak wychwycić tylko bardzo uważne oko.
- To kamera, która włącza nagrywanie pod wpływem ruchu na 20 sekund i wyłącza. Widać na nim dwie postacie idące mostem o godz. 3.22. To musiała być Ewa Tylman i towarzyszący jej Adam Z. Nikogo więcej tam nie było - mówi jeden z ludzi Rutkowskiego. - Kolejne nagranie pochodzi z godz. 3.30. Widać na nim jedną postać na moście z czymś emitującym światło, prawdopodobnie telefonem komórkowym, do której nagle ktoś podbiega - dodaje.
Co było dalej, nie wiadomo. Zdaniem Krzysztofa Rutkowskiego pewne jest tylko to, że o godz. 3.30 w tym miejscu nie było Adama Z., ponieważ o godz. 3.35 zarejestrowała go kamera znajdująca się na ul. Kazimierza Wielkiego po drugiej stronie mostu.
- Nie wiemy jednak, co się działo pomiędzy godz. 3.22 a 3.30. To "piekielne osiem minut" - mówi Rutkowski.
Znany właściciel biura detektywistycznego cały czas mówi o różnych hipotezach. Jedna mówi o tym, że mogło dojść do nieszczęśliwego wypadku i Ewa Tylman wpadła do rzeki - taką wersję za najbardziej prawdopodobną uważa na razie policja. Inna mówi o tym, że młoda atrakcyjna kobieta, będąca w stanie dużego upojenia alkoholem, mogła zostać uprowadzona w celach seksualnych.
- Bo w jakim innym celu ktoś by zabrał do samochodu i uprowadził dziewczynę z ulicy? - pyta retorycznie Rutkowski.
Wersja o uprowadzeniu kobiety w celach seksualnych oznacza, że poznanianka żyje i jest gdzieś przetrzymywana. Rutkowski poinformował, że we wtorek odezwał się do niego znajomy biznesmen z Konina, który zaoferował milion złotych dla osoby, która wskaże, gdzie jest żywa Ewa Tylman.
- Liczymy, że ktoś, kto wie o uprowadzeniu dziewczyny, na wieść o tak wysokiej nagrodzie, przekaże informację. Zapewniam, że to nie jest blef, gwarantuję, że te pieniądze zostaną wypłacone, a osoba, która przekaże informacje, ma zapewnioną anonimowość - zapowiada Rutkowski.
Niezależnie od nagrody, pracownicy biura detektywistycznego mają kontynuować poszukiwania w okolicach kampusu Politechniki Poznańskiej. Rutkowski liczy, że być może uda się natrafić na jakiś ślad. Przeszukane mają zostać wszelkie budynki, do których można mieć łatwy dostęp z zewnątrz.
Dalej ma być też przeszukiwana rzeka. Pies przeszkolony do szukania zwłok w wodzie po raz kolejny wskazał dwa te same miejsca, w których jednak na razie płetwonurkowie niczego nie odnaleźli. Zdaniem Rutkowskiego być może to trop wskazujący, że w rzece znajdują się zwłoki mężczyzny, którego rękę wyłowiono z rzeki w niedzielę.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .