Rutkowski chwali się dużym sukcesem. Chodzi o sprawę Marka Falenty

Krzysztof Rutkowski poinformował, że zatrzymał biznesmena Adama M. Mężczyzna miał pomagać Markowi Falencie w ukrywaniu się przed polskim wymiarem sprawiedliwości. - Ku chwale ojczyzny - komentuje całą akcję w rozmowie z WP Rutkowski.

Rutkowski chwali się dużym sukcesem. Chodzi o sprawę Marka Falenty
Źródło zdjęć: © Facebook.com/KrzysztofRutkowski
Patryk Osowski

"Marek Falenta został zatrzymany" - poinformował w piątek na Twitterze minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński. "Tak jak mówiłem, polska policja jak zawsze dała radę" - dodał polityk.

Tego samego dnia sukcesem ws. Falenty pochwalił się Krzysztof Rutkowski. Jak zaznacza, w miejscowości Giewartów w okolicach Słupcy (woj. wielkopolskie) zatrzymał i przekazał funkcjonariuszom policji mężczyznę, który mógł pomagać Falencie w ukrywaniu się.

- Chodzi o Adama M. poszukiwanego listem gończym w związku z przestępstwami dotyczącymi kradzieży samochodów i ich legalizowania. To biznesmen dużego kalibru - stwierdza w rozmowie z Wirtualną Polską Rutkowski.

Zatrzymany mężczyzna miał być mocno zaskoczony. W momencie podjęcia działań przez agentów Biura Rutkowski siedział spokojnie na tarasie hotelu i popijał drinka.

- Poinformowaliśmy poznańską grupę łowców cieni z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu, że Adama M. o ich zaplanowanej akcji (funkcjonariusze również szykowali się do zatrzymania przestępcy - red.) mogła ostrzec policjantka z poznańskiego oddziału CBŚP. W jego telefonie znaleźliśmy nawet jej zdjęcia - zdradza Wirtualnej Polsce Rutkowski.

Rutkowski o wyścigu z policją: "To nie ja go nakręciłem"

Minister MSWiA był pytany o Krzysztofa Rutkowskiego już kilka dni temu. Bagatelizował zaangażowanie w sprawę słynnego szefa biura detektywistycznego i mówił: "To może rozwiążmy od razu policję, a ja się podam do dymisji, bo detektyw włącza się do sprawy".

- Ja nie ścigam się z policją. Od lat z nimi współpracuję i będę współpracował - mówi Wirtualnej Polsce Rutkowski.

Podkreśla jednak, że Marek Falenta poszukiwany był od wielu dni. Gdy do akcji włączyło się Biuro Rutkowski, nagle lawinowo zaczęły pojawiać się nowe informacje i sukcesy w sprawie, włącznie z zatrzymaniem Falenty.

- A już po naszej dzisiejszej akcji telefon w komendzie ostro się grzał. Oczywiście, że od kilku dni mówiło się o czymś na miarę wyścigu, kto pierwszy zatrzyma Falentę, ale to nie ja nakręciłem takie wyobrażenie - dodaje Rutkowski.

Szef biura detektywistycznego zaznacza, że najważniejszy jest efekt końcowy i zatrzymanie mężczyzny, który zgodnie z wyrokiem sądu, powinien siedzieć za kratkami. - Wiadomo, że taka akcja wymaga ogromnych środków. Policja ma na to pieniądze. My to robimy jako hobby. Niejako ku chwale ojczyzny - zapewnia.

Na koniec Rutkowski zaznacza, że z dnia na dzień coraz więcej śladów wskazywało, że Falenta może być właśnie w Hiszpanii. Podkreśla, że to tam ukrywało się wielu polskich przestępców, w tym członków gangu pruszkowskiego.

- Ja wczoraj wróciłem z innego ciepłego, europejskiego kraju, a teraz mieliśmy lecieć już do Hiszpanii. Bilety były kupione, ale to dobrze, że został zatrzymany wcześniej. Gratulacje należą się także hiszpańskiej policji - przyznał.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (439)