Rusza proces byłego ks. Jacka Międlara. "Sprawa będzie precedensowa"
Posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus znów na celowniku Jacka Międlara, byłego zakonnika-narodowca. Twierdzi, że posłanka "pokochała Adolfa Hitlera". Lada dzień zacznie się proces z doniesienia Scheuring-Wielgus na Międlara. Wówczas pisał, że "kiedyś dla takich była brzytwa".
Konflikt między Jackiem Międlarem a Joanną Scheuring-Wielgus nabiera na sile. - Sprawa będzie precedensowa, bo dotyczy byłego księdza, jakim jest Międlar i mowy nienawiści - mówi WP posłanka.
W ostatnich dniach Międlar znów bił w Scheuring-Wielgus nazywając ją "najgłupszym politykiem w historii III RP". Mówił też o "brunatnej zarazie" i postawił tezę, że posłanka "pokochała Adolfa Hitlera". To dlatego, że - przypominał były duchowny - 9 marca 1943 r. na terenach okupowanej przez Niemców Polski zezwolono Polkom na aborcję bez ponoszenia sankcji. Z kolei posłanka opowiada się za niezaostrzaniem obowiązującej aktualnie ustawy antyaborcyjnej z 1993 r.
- Moi drodzy, czy nie widzicie, że Joanna Schoering-Wielgus mogłaby dziś śmiało powiedzieć, że pokochała Adolfa Hitlera? - oceniał były zakonnik już po tym, gdy otrzymał wezwanie na rozprawę w sądzie. Z imienia i nazwiska wymieniał tylko ją, choć zaznaczał, że do krytykowanego przez niego środowiska należą PO i Nowoczesna, które nazywa "ideowymi potomkami Hitlera". Pisał też, że posłanka "najwyraźniej posiada defekty umysłowe". Schoering-Wielgus - w zależności od tego, jak potoczy się aktualny proces Międlara - rozważa złożenie kolejnego doniesienia o popełnieniu przestępstwa przez byłego księdza.
Międlar usłyszał już bowiem zarzut podżegania do nienawiści. W swoich publikacjach w internecie rzuca najcięższe oskarżenia, ale za dwa tygodnie ruszy jego proces.
Były duchowny już zwołuje swoich sympatyków na pierwszą rozprawę w sądzie. - Może macie ochotę przekazać kilka słów "konfidentce, zwolenniczce zabijania (aborcji) i islamizacji" i patrzeć na jej kompromitację? - pyta Międlar. Schoering-Wielgus ma w tym procesie status pokrzywdzonej. - Chodzi o zastraszenie mnie - ocenia jego nawoływania.
Były ksiądz Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego a Paulo we wrześniu ubiegłego roku sam wystąpił z zakonu.