Rumuński generał: nie możemy zestrzelić rosyjskich dronów
Rosyjskie drony atakujące ukraińskie porty już kilkakrotnie naruszały przestrzeń powietrzną Rumunii. W grudniu jeden z nich spadł w pobliżu granicy z Ukrainą, tworząc 1,5-metrowy krater. Szef sztabu rumuńskiej armii gen. Vlad Gheorghita wyjawił, że obowiązujące w tym kraju prawo, nie pozwala na zestrzeliwanie rosyjskich dronów.
13.02.2024 | aktual.: 14.02.2024 10:24
- Działania bojowe w czasie pokoju są niemożliwe - oświadczył w wywiadzie dla Europa Libera Romania (Radia Wolna Europa) gen. Vlad Gheorghita, szef sztabu generalnego, czyli człowiek nr 1 w rumuńskiej armii.
Wywiad miał miejsce na początku lutego, ale rumuńskie media dopiero teraz zwróciły na niego uwagę i we wtorek analizują go bardziej szczegółowo.
Z wypowiedzi generała wynika, że wykonywanie zadań bojowych w czasie pokoju nie jest możliwe (poza poligonami i ćwiczeniami), a by to zmienić, konieczne jest znowelizowanie czterech ustaw: o obronie narodowej, o działaniu ministerstwa obrony narodowej, o uzbrojeniu i amunicji i o zwalczaniu środków powietrznych.
W wywiadzie szef sztabu przyznał również, że w ubiegłym roku, gdy rosyjskie drony (najpewniej odłamki zestrzelonych dronów) kilkukrotnie wleciały na terytorium Rumunii, przeszkodą do ich zestrzelenia nie były tylko problemy prawne, lecz również "brak środków (bojowych). Dopiero teraz podpisano kontrakt z dostawcą z Korei Południowej". Na uściślające pytanie, czy chodziło o amunicję, odpowiedział, że armia rumuńska "nie miała systemów bojowych, a pocisk jest ich elementem".
Rosyjskie drony kilkakrotnie wleciały na teren Rumunii
Media rumuńskie zwracają uwagę, że jest to już kolejny raz, gdy generał, który objął funkcję szefa sztabu w listopadzie ub. roku, znalazł się w centrum uwagi. Wcześniej oświadczył m.in., że Rumunia nie ma odpowiedniej ustawy o przygotowaniu ludności do ewentualnej obrony w przypadku rozszerzenia się wojny. Mówił również, że jeśli Władimir Putin wygra wojnę na Ukrainie, to kolejnym celem stanie się Republika Mołdawii.
W wyniku rosyjskich ataków na ukraińskie porty dunajskie jesienią ubiegłego roku na przygranicznym terytorium Rumunii spadły fragmenty zestrzelonych dronów. We wrześniu Bukareszt trzykrotnie poinformował o zidentyfikowaniu fragmentów dronów, chociaż początkowo zaprzeczał takim informacjom, przekazywanym przez Kijów.
Władze tego kraju, należącego do UE i NATO, wzmocniły środki bezpieczeństwa w delcie Dunaju, zarówno w obszarze wojskowym, jak i ochrony ludności cywilnej. W trakcie rosyjskich ataków na ukraińskie porty na Dunaju uruchamiany jest system ostrzegania ludności. Armia (w tym w ramach natowskiej misji Air Policing) monitoruje przestrzeń powietrzną i w razie potrzeby podrywane są myśliwce z rumuńskich baz.
Zobacz także
W nocy z piątku na sobotę, gdy Rosjanie po raz kolejny zaatakowali dronami porty Izmaił i Reni przy granicy z Rumunią, poderwane zostały tureckie F-16 w ramach natowskiej misji monitorowania przestrzeni powietrznej - powiadomiło MON Rumunii.