Posłuszny od zawsze?
Badaczy Holokaustu od dziesiątków lat fascynuje to, jakie mechanizmy kryją się za tym, że z pozoru ''zwykli'' ludzie gotowi byli brać udział w tak ogromnej zbrodni. Gdy Höss przebywał w więzieniu w Norymberdze, rozmowy z nim prowadził amerykański psycholog Gustave M. Gilbert.
W rozmowach z Gilbertem Höss mówił: ''Wszyscy byliśmy musztrowani do wykonywania rozkazów bez zastanawiania się nad nimi. Myśl, żeby nie wykonać rozkazu, nie przychodziła do głowy nikomu. Gdybym ja czegoś nie zrobił, i tak uczyniłby to ktoś inny...''. W swojej autobiografii próbował dojść przyczyn swojej uległości względem przełożonych. Znajdywał je w swoim dzieciństwie: ''Szczególnie zwracano mi uwagę na to, iż powinienem bezwzględnie wypełnić życzenia czy polecenia rodziców, nauczycieli, księży i w ogóle dorosłych, nie wyłączając służby, i nic mnie od tego nie powinno odwieść. Wszystko, co oni mówili, było zawsze słuszne''. Trudno nie zauważyć, że komendant próbował się w ten sposób wybielać i kreować na ofiarę - najpierw opresywnego wychowania, a potem totalitarnego państwa.
Gilbert zauważył, że Höss w rozmowach, kiedy przyszło mu mówić, o tym, co robił jako esesman, wykazywał jakby ''spóźnione zainteresowanie ogromem swojej zbrodni''. To skłoniło psychologa do wydania następującej opinii o niemieckim zbrodniarzu: ''Sprawia ogólne wrażenie człowieka psychicznie normalnego, ale ze schizoidalną apatią i brakiem empatii , brak ten jako mniej skrajny występuje przy schizofrenii właściwej''.
Kopp na kartach książki krytycznie odnosi się do oceny Gilberta. ''Höss nigdy nie był apatyczny; swoją 'pracę' wykonywał prawdopodobnie bez zachwytu, ale wypełniał powierzone sobie obowiązki - nic więcej i nic mniej'' - pisze.
''Höss w przerażający sposób pokazał, do czego może doprowadzić człowieka absolutne posłuszeństwo. Nie był sadystą, któremu zabijanie sprawiałoby przyjemność. Radość odczuwał najwyżej wtedy, gdy przyzwoicie wykonał swoją 'pracę''' - dodaje historyk.