Rudolf Höss - komendant KL Auschwitz

''Ponieważ zlecono mu zadanie budowy oraz rozbudowy obozu koncentracyjnego Auschwitz i uczynienia z niego miejsca największej eksterminacji w dziejach ludzkości, poświęcił się całkowicie realizacji tego zadania i pokazał narodowosocjalistycznemu kierownictwu, że nie mogło wybrać nikogo, kto by lepiej nadawał się do jego urzeczywistnienia'' - pisze Volker Koop, autor niedawno wydanej na polskim rynku biografii ''Rudolf Höss. Komendant obozu Auschwitz''.

Obraz

/ 5Rudolf Höss - sumienny ludobójca

Obraz

Volker Koop,

Volker Koop,"Rudolf Höss. Komendant obozu Auschwitz", Prószyński i S-ka fot.

O Rudolfie Hössie napisano już bardzo wiele. Mówi się, że komendant KL Auschwitz przed sądem chętnie i otwarcie mówił o tym, co robił jako jeden z najważniejszych organizatorów Holocaustu. ''Jest to jednak stwierdzenie nieuzasadnione - pisze Volker Koop - ponieważ Höss uważał - dokładnie tak samo jak wielu zbrodniarzy narodowosocjalistycznego systemu - że w możliwie najlepszy sposób wypełniał jedynie swój 'obowiązek'''. Zmienił się bowiem jedynie "pan", któremu podlegał. Podczas wojny była nim III Rzesza, a po jej upadku - aparat sądowniczy zwycięskich aliantów.

Autor niedawno wydanej na polskim rynku biografii ''Rudolf Höss. Komendant obozu Auschwitz'' podkreśla, że kluczem do zrozumienia zbrodniczej postawy komendanta jest jego uległość względem przełożonych. ''Ponieważ zlecono mu zadanie budowy oraz rozbudowy obozu koncentracyjnego Auschwitz i uczynienia z niego miejsca największej eksterminacji w dziejach ludzkości, poświęcił się całkowicie realizacji tego zadania i pokazał narodowosocjalistycznemu kierownictwu, że nie mogło wybrać nikogo, kto by lepiej nadawał się do jego urzeczywistnienia'' - pisze Koop.

(rj)

/ 5''Świat przyzna nam rację''

Obraz

Höss głęboko wierzył w to, co robił w obozach koncentracyjnych. Choć brzmi to jak wyjątkowo ponury żart, był przekonany o ich resocjalizacyjnych ''walorach''. W 1946 r., już w więzieniu w Norymberdze, tak charakteryzował cel istnienia kacetów: ''Poprzez zapobiegawcze osadzanie w obozie koncentracyjnym należy położyć kres rozkładowej, kreciej robocie wrogów państwa w stosunku do narodu i państwa. Elementy aspołeczne, które dotychczas swobodnie działały na szkodę całego narodu, poprzez surowe wychowanie w porządku, czystości i systematycznej pracy mają być zostać wychowane na pożytecznych ludzi. Niepoprawni przestępcy i recydywiści poprzez zapobiegawcze osadzenie w obozie mają zostać wyeliminowani z narodu niemieckiego''.

Jak się można spodziewać, powyższa zasada w żadnym wypadku nie miała dotyczyć Żydów. Dla nich istniała tylko jedna droga opuszczenia obozów koncentracyjnych - przez komin krematorium. ''Byłem absolutnie przekonany - mówił po wojnie - że Żydzi byli przeciwieństwem narodu niemieckiego i prędzej czy później musi dojść do rozprawy narodowego socjalizmu ze światowym żydostwem - tak myślałem jeszcze w czasach pokoju''.

Podczas wojny Höss twierdził, że z czasem cały świat przychyli się do nazistowskiej optyki patrzenia na Żydów. ''[Z]akładałem - opowiadał komendant Auschwitz - że inne narody także wcześniej czy później rozpoznają to żydowskie niebezpieczeństwo i również opowiedzą się przeciwko niemu''.

/ 5Ludobójca-innowator

Obraz

"Höss był czymś więcej niż tylko 'trybikiem' w narodowosocjalistycznym systemie, jak - bagatelizując swoją rolę - napisał w liście pożegnalnym do żony. Bez niego - względnie bez takich ludzi jak on i Eichmann - Holocaust nigdy nie mógłby przebiegać z taką brutalnością'' - zauważa Kopp na kartach książki. W rzeczywistości, Höss dał się poznać jako - choć w obozowym kontekście brzmi to absurdalnie - jako ''kreatywny innowator'', który w znacznym stopniu usprawnił funkcjonowanie fabryki śmierci, jaką był KL Auschwitz.

Jednym z jego ''wynalazków'' były numery, które tatuowano więźniom - tylko i wyłącznie w obozie oświęcimskim - na lewym przedramieniu. ''Aby ułatwić 'buchalterię', komendant Auschwitz otrzymał od swoich przełożonych zgodę na to dodatkowe upokorzenie. [...] Tatuaż miał wykluczyć ewentualną zamianę rozebranych zwłok, jak również ułatwić identyfikację pochwyconych uciekinierów'' - pisze Kopp.

/ 5Posłuszny od zawsze?

Obraz

Badaczy Holokaustu od dziesiątków lat fascynuje to, jakie mechanizmy kryją się za tym, że z pozoru ''zwykli'' ludzie gotowi byli brać udział w tak ogromnej zbrodni. Gdy Höss przebywał w więzieniu w Norymberdze, rozmowy z nim prowadził amerykański psycholog Gustave M. Gilbert.

W rozmowach z Gilbertem Höss mówił: ''Wszyscy byliśmy musztrowani do wykonywania rozkazów bez zastanawiania się nad nimi. Myśl, żeby nie wykonać rozkazu, nie przychodziła do głowy nikomu. Gdybym ja czegoś nie zrobił, i tak uczyniłby to ktoś inny...''. W swojej autobiografii próbował dojść przyczyn swojej uległości względem przełożonych. Znajdywał je w swoim dzieciństwie: ''Szczególnie zwracano mi uwagę na to, iż powinienem bezwzględnie wypełnić życzenia czy polecenia rodziców, nauczycieli, księży i w ogóle dorosłych, nie wyłączając służby, i nic mnie od tego nie powinno odwieść. Wszystko, co oni mówili, było zawsze słuszne''. Trudno nie zauważyć, że komendant próbował się w ten sposób wybielać i kreować na ofiarę - najpierw opresywnego wychowania, a potem totalitarnego państwa.

Gilbert zauważył, że Höss w rozmowach, kiedy przyszło mu mówić, o tym, co robił jako esesman, wykazywał jakby ''spóźnione zainteresowanie ogromem swojej zbrodni''. To skłoniło psychologa do wydania następującej opinii o niemieckim zbrodniarzu: ''Sprawia ogólne wrażenie człowieka psychicznie normalnego, ale ze schizoidalną apatią i brakiem empatii , brak ten jako mniej skrajny występuje przy schizofrenii właściwej''.

Kopp na kartach książki krytycznie odnosi się do oceny Gilberta. ''Höss nigdy nie był apatyczny; swoją 'pracę' wykonywał prawdopodobnie bez zachwytu, ale wypełniał powierzone sobie obowiązki - nic więcej i nic mniej'' - pisze.

''Höss w przerażający sposób pokazał, do czego może doprowadzić człowieka absolutne posłuszeństwo. Nie był sadystą, któremu zabijanie sprawiałoby przyjemność. Radość odczuwał najwyżej wtedy, gdy przyzwoicie wykonał swoją 'pracę''' - dodaje historyk.

/ 5Nawrócenie w cieniu szubienicy

Obraz

Rudolf Höss został aresztowany 11 marca 1946 roku przez Amerykanów w Gottrupel. Na procesie w Norymberdze jego zeznania obciążyły innych zbrodniarzy. Potem został przekazany polskim władzom. Najwyższy Trybunał Narodowy w Warszawie skazał go 2 kwietnia 1947 r. na karę śmierci.

Niedługo przed egzekucją Höss wrócił na łono Kościoła Rzymsko-Katolickiego. Z chrześcijaństwem zerwał jeszcze jako nastolatek. Z tego co sam pisał wynika, że wywodził się z bardzo religijnego domu. Miała to być jednak religijność ponura, silnie nacechowana poczuciem winy. ''Tak, dorastałem w surowej katolickiej tradycji. Mój ojciec był prawdziwie bigoteryjny, bardzo surowy i fanatyczny. [...] Musiałem modlić się bez końca i chodzić do kościoła, odbywać pokuty przy nawet najmniejszym wykroczeniu - modlić się za karę, gdy dopuściłem się małej nieuprzejmości w stosunku do mojej siostry lub z powodu podobnych drobiazgów'' - wspominał w zapiskach autobiograficznych. Ponadto, jego ojciec widział w nim przyszłego duchownego: ''Dowiedziałem się, że gdy na świat przyszła moja najmłodsza siostra, ojciec złożył śluby, że poświęci mnie Bogu i kapłaństwu; potem już żył w białym małżeństwie (w celibacie). Całe moje wychowanie jako dziecka podporządkował celowi, jakim było uczynienie ze mnie księdza''.

Kopp bardzo sceptycznie odnosi się do nawrócenia, które miało dokonać się w celi wadowickiego więzienia. ''Nawet jeśli Höss - pisze - jak żaden inny nazista otwarcie opisywał swoje działania w ramach narodowego socjalizmu, a eksterminację Żydów uznał za zło, to może uczynił tak nie dlatego, że żałował swoich czynów, lecz ze względów całkiem pragmatycznych, ponieważ Niemcy przez eksterminację Żydów ściągnęły na siebie nienawiść całego świata''.

Niemiecki autora zastanawia się również, że być może to w lęku przed śmiercią należy upatrywać rzeczywistej przyczyny powrotu zbrodniarza do wiary katolickiej. ''Z pewnością nie była nią refleksja i skrucha'' - pisze.

Wyrok - przez powieszenie - wykonano 16 kwietnia 1947 r. na terenie obozu Auschwitz. Była to ostatni publiczna egzekucja w Polsce.

Wybrane dla Ciebie
Macron: sprawcy kradzieży w Luwrze staną przed sądem
Macron: sprawcy kradzieży w Luwrze staną przed sądem
Kradzież klejnotów w Luwrze. Śledczy mają podejrzenia
Kradzież klejnotów w Luwrze. Śledczy mają podejrzenia
Piotr Alexewicz: Polonez-Fantazja nabiera sensu po analizie
Piotr Alexewicz: Polonez-Fantazja nabiera sensu po analizie
Makabryczna zbrodnia Rosjan. Wszystko sfilmował dron
Makabryczna zbrodnia Rosjan. Wszystko sfilmował dron
Wyniki Lotto 19.10.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 19.10.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Pociąg ruszył, kiedy Piotr wysiadał. 19-latek stracił obie nogi
Pociąg ruszył, kiedy Piotr wysiadał. 19-latek stracił obie nogi
Nowy rekord świata. Sum gigant. Polacy złowili potwora
Nowy rekord świata. Sum gigant. Polacy złowili potwora
"FT": Burzliwe spotkanie z Zełenskim. Tego domagał się Trump
"FT": Burzliwe spotkanie z Zełenskim. Tego domagał się Trump
Zwierzę rzuciło się na kobietę. Pies nie żyje, właścicielka w szpitalu
Zwierzę rzuciło się na kobietę. Pies nie żyje, właścicielka w szpitalu
Spotkanie z Putinem w Budapeszcie. Viktor Orbán zapewnia, że "wszystko załatwi"
Spotkanie z Putinem w Budapeszcie. Viktor Orbán zapewnia, że "wszystko załatwi"
Tak wyglądał napad na Luwr. Nagranie momentu kradzieży
Tak wyglądał napad na Luwr. Nagranie momentu kradzieży
Naciski na Zełenskiego z USA. Jest reakcja Tuska
Naciski na Zełenskiego z USA. Jest reakcja Tuska