PolskaRuch Patriotyczny: jest lista współpracowników SB

Ruch Patriotyczny: jest lista współpracowników SB

Ruch Patriotyczny zwrócił się do Rzecznika Interesu Publicznego o wszczęcie procedury lustracyjnej wobec tych osób kandydujących do parlamentu, co do których poprzedni rzecznik Bogusław Nizieński nie wystąpił z wnioskiem do Sądu Lustracyjnego z braku dowodów.

Chodzi o kandydatów będących wśród blisko 600 polityków, sędziów, adwokatów oraz wysokich urzędników państwowych, których nazwiska znalazły się w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej z zaznaczeniem, że mogły one współpracować ze Służbą Bezpieczeństwa.

Spis tych osób - jak powiedział rzecznik Ruchu Antoni Macierewicz - znajduje się w posiadaniu Rzecznika Interesu Publicznego (RIP). Według Macierewicza, na owej liście znajduje się blisko 100 nazwisk obecnych parlamentarzystów oraz 75 nazwisk kandydatów do parlamentu niemal wszystkich komitetów wyborczych. Głównie jednak chodzi o kandydatów z Komitetu Wyborczego SLD, w tym o osoby tak prominentne dla tego ugrupowania jak Zbigniew Siemiątkowski, Jacek Piechota, czy Longin Pastusiak - dodał rzecznik Ruchu Patriotycznego. Powiedział, że przy wszystkich trzech nazwiskach chodzi o określenie "TW" (tajny współpracownik).

W szczególności zwracamy się do panów Siemiątkowskiego, Piechoty i Pastusiaka o wystąpienia do IPN o status pokrzywdzonego i przekazanie opinii publicznej odpowiedzi IPN - podkreślił.

Siemiątkowski powiedział, że nie wystąpi do Instytutu Pamięci Narodowej o publiczne ujawnienie jego danych. Piechota podkreślił zaś, że oskarżanie go o współpracę ze służbami bezpieczeństwa jest absurdem.

Nie widzę powodów, dla których miałbym specjalnie wchodzić w jakąkolwiek procedurę - powiedział Siemiątkowski. Przypomniał, że dwukrotnie w ciągu ostatnich siedmiu lat składał deklarację, iż nie był współpracownikiem tajnych służb. Podkreślił, że zarówno były RIP Bogusław Nizieński, jak i jego współpracownicy mieli dostęp do "teczki czy materiałów na mój temat".

W 1998 r. złożyłem pierwszą ankietę do RIP, następną w 2001 r. podczas procedury, która dotyczyła dostępu do informacji niejawnych. Te ankiety były sprawdzane i przez te wszystkie lata nikt nie miał zastrzeżeń do deklaracji, które składałem, że nie byłem współpracownikiem żadnych tajnych służb - powiedział Siemiątkowski.

Dodał, że nie będzie odpowiadał na zaczepki Macierewicza i jego partii w kampanii wyborczej. Podkreślił, że nie będzie "pomagał im swoją osobą w kampanii".

Poiechota powiedział natomiast: Nie wiem jeszcze, o co tak naprawdę zwracał się dzisiaj pan Macierewicz. Mogę do wszystkich wystąpić o potwierdzenie, gdyż absurdem jest oskarżanie mnie o cokolwiek. Dodał, że jest przerażony, kiedy "kilkanaście lat po przemianach w Polsce, po weryfikacjach, lustracjach - bo jako minister byłem również lustrowany - jeszcze sięgamy do tego rodzaju argumentów".

Wciąż jesteśmy świadkami tego rodzaju zachowań, a Polska się rozwija i budujemy swoją przyszłość. I to jest najważniejsze - ocenił Piechota.

Z marszałkiem Senatu Longinem Pastusiakiem do momentu nadania tej depeszy nie udało się PAP skontaktować.

Poprzedni rzecznik Bogusław Nizieński wiele razy mówił, że są informacje o możliwej współpracy z tajnymi służbami PRL kilkuset osób podlegających lustracji, ale brak jest dowodów dla sądu. Nigdy nie ujawnił, o kogo chodzi. W grudniu 2004 r., na koniec swej kadencji, Nizieński powiedział PAP, że takich osób było wtedy 588. Najwięcej w tej grupie było adwokatów - 335, sędziów - 81, posłów - 47, ludzi mediów - 43, ministrów i wiceministrów - 16, prokuratorów - 13, wojewodów i wicewojewodów - 12, dyrektorów generalnych urzędów państwowych - 8, senatorów - 6, przedstawicieli Kancelarii Prezydenta - 2, innych - 8.

Macierewicz zwrócił się także do IPN o ujawnienie w trybie pilnym danych dotyczących wszystkich kandydatów do Sejmu i Senatu. Zwrócił się też do samych kandydatów o wystąpienie do IPN o ujawnienie danych na ich temat. "Jeśli to się nie stanie, rozważymy dalsze kroki jeszcze przed wyborami" - zapowiedział Macierewicz.

Prezes IPN Leon Kieres powiedział PAP, że Instytut nie ma żadnych kompetencji, by ujawniać dane kandydatów na parlamentarzystów, którzy podlegają przecież lustracji. Dodał, że jedyna możliwość, jaka przysługuje kandydatowi, to złożenie wniosku do IPN o uznanie za pokrzywdzonego.

Tłumacząc, dlaczego podał tylko trzy nazwiska polityków SLD, Macierewicz podkreślił, że są to "osoby o niesłychanie dużym ciężarze gatunkowym w SLD". Macierewicz powiedział, że w dokumentacji osobom znajdującym się na liście przypisuje się różne typy współpracy: TW - tajny współpracownik, konsultant, KO - kontakt operacyjny lub LK - osoby, które dostarczały lokali konspiracyjnych.

Jego zdaniem, nie może być tak, że urząd państwowy dysponuje informacją, która może być kluczowa dla wyborców, ale jej nie ujawnia godząc się na to, że ewentualny wybór może zostać w przyszłości unieważniony.

Lider RP Jan Olszewski przypomniał, że w czerwcu 1992 roku po raz pierwszy na forum Sejmu stanęła sprawa lustracji. Wtedy Macierewicz jako minister spraw wewnętrznych w rządzie Olszewskiego wykonując uchwałę Sejmu przedstawił listę osób, które - według niego - współpracowały z PRL-owską SB.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)