Rano nie ma sensu się ruszać
"Mężczyźni poruszają się w ciągu dnia. To na Rublowce święte prawo: rano nie ma sensu się ruszać, skoro ruch na drodze jest ciągle wstrzymywany, by mógł przejechać konwój prezydenta, premiera, mera i całej masy urzędników rządowych. Dlatego poranki mieszkaniec Rublowki spędza w leniwym błogostanie, z żoną, z dziećmi, z psami. Albo przy realizacji projektów, które nie zmuszają go do ruchu.
Mężczyźni zaczynają się ruszać koło południa. Najczęściej koło pierwszej.
(...) Obcokrajowcy, którzy po raz pierwszy znaleźli się na Rublowce, nie mogą pojąć: dlaczego z powodu przejazdu prezydenta albo premiera trzeba zatrzymać ruch na całe czterdzieści minut? (...) - Po co aż czterdzieści minut? - nie może pojąć Derk Sauer.(...) Przecież prezydent jedzie z Usowa. A z Usowa do Moskwy jest siedemnaście kilometrów. Oficer ochrony prezydenta, odpowiedzialny za pustą w tej chwili drogę, przejedzie całą trasę tam i z powrotem właśnie w czterdzieści minut. Sprawdzi osobiście, czy ruch na drodze jest wstrzymany na dobre, czy wszystkie, ale to wszystkie samochody zostały spędzone na pobocze, czy nie wychodzimy przypadkiem z samochodów, nie trąbimy".
Nikogo nie dziwi, dlaczego rozstawieni co kilometr policjanci nie mogliby przez radio zameldować dowódcy ochrony, że szosa absolutnie stoi. "Przecież gdyby dowódca prezydenckiej obstawy poprzestał na meldunkach przez radio, oznaczałoby to, że dzieli z policjantami zarówno odpowiedzialność za los prezydenta, jak i władzę. A jeśli osobiście sprawdza drogę, to zarówno cała odpowiedzialność, jak i cała władza należą do niego. Jest niezastąpiony, a co za tym idzie, jego pozycja jest niepodważalna" - pisze Walerij Paniuszkin.