Sąsiedzi parafii w szoku. Ujawniają, co wiedzieli
Przechodnie od rana zatrzymują się przed kościołem pod wezwaniem NMP Anielskiej w Dąbrowie Górniczej. Chcą zobaczyć, co wydarzyło się w nocy - podpalone drzwi kościoła odgrodzone są policyjną taśmą. A wszystko zaczęło się od skandalu seksualnego z udziałem jednego z księży.
Nikt w Dąbrowie Górniczej nie ma wątpliwości, że nocne podpalenie ma związek właśnie ze skandalem, który wybuchł w parafii kilka dni wcześniej. Przypomnijmy, na plebanii, w mieszkaniu jednego z księży zorganizowano orgię, na którą została zaproszona męska prostytutka. Sytuacja wymknęła się jednak spod kontroli, bo mężczyzna stracił przytomność. Z ustaleń "Gazety Wyborczej" wynika, że duchowni nie chcieli wpuścić ratowników do mieszkania.
Spotkany tuż przy parafii proboszcz nie chce wypowiadać się w tej sprawie. Mówi wprost, że odmawia komentowania i odsyła nas do oficjalnych komunikatów kurii. Jak podkreśla, sprawę wyjaśnia prokuratura.
"Ks. Tomasz Z., którego udział w tym, co wydarzyło się w Dąbrowie Górniczej w nocy z 30 na 31 sierpnia, nie budzi żadnych wątpliwości, został 21 września pozbawiony wszystkich urzędów i funkcji kościelnych do czasu wyjaśnienia sprawy i skierowany do zamieszkania poza parafią" - poinformowała w piątek diecezja.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pierwsze sygnały już przed tygodniem
Co ciekawe, o skandalu mówiło się w Dąbrowie Górniczej już przed tygodniem. Jedna z mieszkanek wspomina, że pierwszy raz usłyszała o szokujących wydarzeniach podczas wizyty na poczcie.
Teraz o seksaferze w śląskiej miejscowości wie już cała Polska (o sprawie piszą też media w Czechach i na Słowacji), a wśród mieszkańców rozdzwaniają się telefony. - Dzwoniły już do mnie koleżanki z Kielc i Gdyni. Wszyscy pytają, co to się u nas wyprawia - mówi Wirtualnej Polsce jedna z kobiet, spotkana niedaleko kościoła.
Mieszkańcy opisują księdza Tomasza - głównego bohatera skandalu - jako bardzo kontaktowego, uśmiechniętego i spontanicznego. Pojawiły się też głosy, że to "przystojny mężczyzna".
- Znałem księdza Tomasza bardzo dobrze, w życiu nigdy bym nic takiego nie przypuszczał - opowiada Wirtualnej Polsce pan Stanisław. - Nie byłem w stanie w to wszystko uwierzyć. Odbiera mowę - dodaje.
O wydarzeniach ostatniej nocy mówi, że to "szczyt podłości". - Jak można niszczyć mienie społeczne w sposób tak okrutny i bezmyślny? To jest już szczyt wandalizmu i niespotykanej podłości - mówi pan Stanisław.
Jednocześnie mieszkaniec broni proboszcza, który zawiadomił kurię o seksskandalu. Przekonuje, że duchowny jest dobry dla ludzi i opiekuje się parafianami. - Proboszczowi jest bardzo przykro. To, co się wydarzyło, jest uwłaczające dla Kościoła - podkreśla.
"Wstyd", "ohyda", "coś okropnego"
- Nic dobrego się tu u nas nie dzieje. Ja księdza Tomasza osobiście nie znałam, ale to jest coś okropnego, co się wydarzyło. Wstyd i jeszcze raz wstyd - mówi pani Janina. - Jestem już wiekowa, przeżyłam swoje lata, ale o czymś takim to nie słyszałam nigdy. Ksiądz zawsze był księdzem, a nie potworem - dodaje rozżalona.
Są też jednak odmienne głosy, choć odosobnione. Inna z mieszkanek nie wierzy w doniesienia o seksskandalu. - Nie wierzę w to, że któryś z księży to zrobił. Plotka toczy koło, robi wielkie krzywdy i jeżeli to jest niesprawdzone, nie powinno być w ogóle upublicznione - twierdzi pani Ludwika. - To są księża z wielką kulturą, chodzą po kolędzie. To plotka, ktoś chce po prostu zrobić na złość - uważa kobieta.
- Jeśli to prawda, to skandal - mówi kolejna z mieszkanek.
- Wczoraj mąż przyszedł i mówi, że ludzie opowiadają w sklepie. Nie sądziłam, że to akurat u nas będzie. Szok - przekonuje inna mieszkanka, pani Bożena. Kiedy dowiaduje się o podpaleniu drzwi kościoła, dodaje: - Przy wejściu? Może ktoś z ludzi się wkurzył. Księża to są księża, dla mnie to jest czarna mafia.
- Ja do tej parafii nie należę, nie chodzę tutaj do kościoła, ale ludzie o tym mówią i to głośno. Widocznie coś prawdy w tym jest, skoro prasa pisze, biskup się wypowiada, prokuratura bada - dodaje kolejna z mieszkanek Dąbrowy Górniczej.
I każda następna napotkana osoba doskonale wie, o jakim skandalu w mieście mowa.
- Słyszałam, w dobie internetu nie da się inaczej. To było zaskakujące, nie spodziewałam się, że akurat u nas (coś takiego się stanie – red.). Ciężkie to jest. Zdarzają się patologie, jak wszędzie, ale taka zabawa to coś szokującego. Tym bardziej że to są księża, powinni być autorytetem - mówi pani Beata.
Podobnie uważa pani Marta. Wskazuje, że wszyscy zamieszani w sprawę powinni ponieść surowe konsekwencje. - Uważam, że księża, którzy brali w tym udział, powinni zostać wydaleni z posługi.
- My jesteśmy społeczeństwem bardzo hejtującym i "wchodzącym komuś do łóżek". Nie lubimy tego, ale sami się tak zachowujemy. Jako osoba o lewicowych poglądach jestem za tym, żeby rozdzielić państwo od Kościoła katolickiego i żeby państwo nie finansowało Kościoła - dodaje.
- Księża są zwykłymi ludźmi, powinni tak jak my pracować, płacić podatki i za swoje uciechy. Gdyby ci księża płacili za to z własnych pieniędzy, a nie z kasy państwa, to może w nocy nikt by nie podpalił kościoła. A tak ludzie są rozżaleni i źli, że za nasze pieniądze księża robią coś takiego - podkreśla.
Jak wskazuje, "to nie jest jej sprawa ani innych ludzi, czy ksiądz był heteroseksualny, czy homoseksualny". - Jako parafianka po prostu nie życzę sobie, żeby w miejscu kultu świętego odbywały się orgie seksualne - podkreśla pani Marta.
Na koniec dodaje, że skargi nie powinny spadać na głowę proboszcza. - To jest bardzo dobry człowiek, przyjacielski, wspiera słowem, pomaga niepełnosprawnym, chorym. Ksiądz w odpowiednim miejscu, na właściwym stanowisku. Zareagował odpowiednio, jestem mu bardzo wdzięczna i mam nadzieję, że prokuratura i kuria wyciągną konsekwencje wobec tamtych księży - podsumowuje.
Justyna Mastalerz, dziennikarka Wirtualnej Polski