W środę rano rozpoczął się protest pielęgniarek i położnych w całym kraju. Nie ma pełnych danych na temat skali akcji. Szefowa Ogólnopolskim Związku Zawodowym Pielęgniarek i Położnych Bożena Banachowicz mówiła, że do akcji ma przystąpić ok. 40 tys. sióstr w całym kraju.
W niektórych regionach pielęgniarki mają zaprzestać opieki nad pacjentami jedynie na kilka godzin (np. na Mazowszu na 4 godziny), w innych placówkach mają rozpocząć się bezterminowe strajki. Część placówek będzie protestować w formie głodówek lub okupacji.
W Wielkopolsce strajk pielęgniarek i położnych objął ok. 70% szpitali. W samym Poznaniu do ogólnopolskiej akcji przyłączył się personel wszystkich szpitali z wyjątkiem Szpitala Klinicznego nr 1 przy ul. Długiej. Ze strony pacjentów nie ma dezaprobaty dla tej akcji. Tylko niektórzy lekarze buntują się przeciwko naszemu protestowi - powiedziała w środę przewodnicząca ZZ Pielęgniarek i Położnych w Wielkopolsce - Mariola Guzenda.
Natomiast w woj. zachodniopomorskim pielęgniarki zrzeszone w OZZPiP podjęły decyzję o nie przystępowaniu do ogólnopolskiego strajku. Bożena Pilarczyk, przewodnicząca OZZPiP w Zachodniopomorskiem, powiedziała w środę, że wśród sióstr nie ma woli odejścia od łóżek pacjentów. Postanowiłyśmy wykorzystać inną formę protestu - głodówkę - dodała.
Mazowieckie pielęgniarki, które od wtorku blokują gmach Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej zablokowały w środę przed godziną 8. wejście do budynku. Nie wpuścimy pracowników ministerstwa i wtedy może znajdą się pieniądze dla pielęgniarek - powiedziała Longina Kaczmarska, szefowa OZZPiP Mazowsza. (ej, mag)