Rozmowy o ISAF bez deklaracji
Pod Londynem zakończyło się w piątek wieczorem spotkanie wysokich rangą wojskowych z 16 krajów gotowych wysłać swoje jednostki do Afganistanu.
W czasie spotkania, które miało przesądzić o składzie i liczebności kontyngentów mających wejść do Międzynarodowych Sił Utrzymania Bezpieczeństwa w Afganistanie (ISAF) nie przyjęto żadnej deklaracji. Rzeczniczka brytyjskiego Ministerstwa Obrony, które było gospodarzem konferencji, podkreśliła, że nie oznacza to, że spotkanie można uznać za nieudane.
Wszystko poszło dobrze. Obyło się bez przeszkód - powiedziała i dodała, że teraz uczestnicy spotkania muszą skonsultować się ze swoimi rządami. Uczestniczące w rozmowach strony miały omówić szczegóły operacyjne oraz ustalić ostateczną listę krajów gotowych wysłać żołnierzy do Afganistanu w ramach sił ONZ, zatwierdzonych przez Radę Bezpieczeństwa.
Zakłada się, że Międzynarodowe Siły Utrzymania Bezpieczeństwa liczyć będą do 6 tysięcy żołnierzy. Przez pierwsze trzy miesiące od ich rozmieszczenia w Afganistanie będzie nimi dowodzić Brytyjczyk generał John McColl. Potem dowództwo przejmie wysoki rangą wojskowy prawdopodobnie z kraju muzułmańskiego, takiego jak Turcja, Jordania czy Malezja.
W skład ISAF, oprócz 500 żołnierzy brytyjskich już znajdujących się w Kabulu, wejdzie - jak podaje BBC - dodatkowo 1000 Brytyjczyków, a także między innymi Kanadyjczycy, Argentyńczycy, wojsko z Australii, Nowej Zelandii, Czech, Francji, Niemiec i Hiszpanii.
W spotkaniu nie uczestniczyli przedstawiciele Polski. Minister obrony Jerzy Szmajdziński powiedział, że Polska jest zaangażowana w przygotowania do amerykańskiej akcji militarnej "Trwała wolność", a w Londynie odbywały się przygotowania do operacji pokojowej pod auspicjami Organizacji Narodów Zjednoczonych.(ck)