Rozkopywał groby, żeby mieć czym handlować
Dzięki pomocy kolekcjonerów i dziennikarza "Gazety Poznańskiej" policjanci trafili na nielegalny arsenał. Oprócz karabinów i wykopanych z grobów pamiątek znaleźli zdjęcia, na których ich właściciel uwieczniał się ze szczątkami ekshumowanych żołnierzy.
Jak dowiedziała się "Gazeta Poznańska", w podpoznańskim Czerwonaku, 34-letni mężczyzna oferował na sprzedaż gąsienicę czołgową, skradzioną z grobu pancerniaka, zmarłego w 1926 roku. Grób ten na cmentarzu w Biedrusku przetrwał aż do teraz. Ktoś zbezcześcił go, wyjmując gąsienice czołgu Renault Ft-17, i koło napinające, które były elementami pomnika. Te części wystawił następnie w internetowym serwisie aukcyjnym pewien 34-latek.
W środowisku znawców militariów zawrzało, tym bardziej, że mężczyzna umieścił zdjęcia tych elementów, wykonane przy rozkopanym grobie. Eksploratorzy przekazali informacje Gazecie Poznańskiej i oficjalnie zgłosili na policji fakt rozkopania grobu, podali też, że mężczyzna chce za gąsienicę 16 tys. złotych, mówiąc, że jeśli nie sprzeda, to wywiezie ją za granicę. Na cmentarz w Biedrusku pojechały delegacje wojskowa i policyjna, które potwierdziły, że grób został zbezczeszczony i okradziony.
Arsenał niespodzianka
Jak się wczoraj okazało, mężczyzna miał już wcześniej sprawę o nielegalne posiadanie broni i amunicji i dlatego policjanci pojechali do Czerwonaka, przygotowani na to, że właściciel kradzionej gąsienicy może być niebezpieczny. Zaraz po wejściu na teren posesji odkryli arsenał, którego się nie spodziewali... Przy bramie wjazdowej leżała zabytkowa gąsienica czołgowa i koło, których szukano. W szopie na podwórku znaleziono natomiast trzy pociski moździerzowe i dwa karabiny mauser: jeden z nich wyglądał na kompletny i sprawny.
Oprócz tego policjanci znaleźli działko lotnicze i bomby kasetowe. Największe odkrycie czekało stróżów prawa w domu. Na schodach wiodących do piwnicy stały łuski i skorupy granatów, a w samej piwnicy kolekcjoner urządził sobie muzeum. Było tam około 20 karabinów, hełmy, mundury: polski i niemiecki, a także dużo amunicji. Znaleziska dopełniały duże pociski w jednym z pokojów, w których był jeszcze ładunek wybuchowy: niewypały niemieckiego i rosyjskiego pocisku artyleryjskiego. Znaleziono również... karabinek Kałasznikowa (bez lufy), niemiecki karabinek szturmowy Stg 44 i rewolwer Nagant.
Broń podrzucona?
Jakby tego było mało, policjanci weszli do drugiego mieszkania, na piętrze budynku. Mężczyzna utrzymywał, że tam mieszka kuzynka, z którą on nie ma kontaktu. Jakoś nie dano mu wiary, wystawiono drzwi i policjanci przejęli... drugiego Kałasznikowa i pistolet CZ. Mężczyzna twierdzi, że gąsienicę ktoś mu podrzucił, a cały arsenał też nie jest jego. Na żaden z egzemplarzy nie miał pozwolenia, a policjanci twierdzą, że na pewno z części przejętej broni można strzelać. Co więcej – znaleziono w domu zdjęcia, świadczące o cmentarnych zamiłowaniach kolekcjonera: w czasie ekshumacji żołnierzy niemieckich fotografował się z czaszkami i w grobie ze szczątkami poległych... Gąsienica od pierwszowojennego Renaulta podzieliła na razie los broni – została zabezpieczona. Na grób już wrócić nie może, bo znowu ktoś ją wykopie.
GOK