PolitykaRozemocjonowany Lech Wałęsa: co za dureń ten Gwiazda. Kochany Gwiazda

Rozemocjonowany Lech Wałęsa: co za dureń ten Gwiazda. Kochany Gwiazda

- Te papiery w większości zostały wybrane z teczek agentów, którzy byli koło mnie - w taki sposób Wałęsa tłumaczy obecność agenturalnych teczek ze swoimi podpisami w domu gen. Czesława Kiszczaka. Były prezydent w 37. rocznicę Porozumień Sierpniowych zarzekał się, że podpisywał tylko "sznurówki i pasek", a jego byli współpracownicy są "chorzy" i szukali na byłego prezydenta "haków".

Rozemocjonowany Lech Wałęsa: co za dureń ten Gwiazda. Kochany Gwiazda
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka
Magdalena Nałęcz-Marczyk

31.08.2017 | aktual.: 30.03.2022 10:37

- Oni nie wierzą, że robotnik elektryk mógł to wszystko osiągnąć - w taki sposób Lech Wałęsa tłumaczył w TVN 24 ataki na swoją osobę. Były prezydent uznał, że byli opozycjoniści, tacy jak Krzysztof Wyszkowski czy Andrzej Gwiazda, niesłusznie wysuwają w stosunku do niego oskarżenia.

- Co za dureń ten Gwiazda. Kochany Gwiazda - irytował się na byłego współpracownika Wałęsa. Pierwszy przewodniczący NSZZ "Solidarność podkreślił, że walczył "czysto i uczciwie". Jak dodał to Andrzej Gwiazda i Krzysztof Wyszkowski mieli dopasować w IPN-ie dokumenty oskarżycielskie wobec niego.

- W imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Jak jestem wierzący, nigdy coś podobnego nie miało miejsca. Oni wymyślają fanaberie, niebywałe rzeczy. Walczyłem czysto i uczciwie. A co dokonał Gwiazda? Póki był ze mną, ja go sterowałem i ustawiałem, to był wielkim Gwiazdą - stwierdził były prezydent.

Podobnie złe zdanie Wałęsa ma o braciach Kaczyńskich. - Jak dziś patrzę, to dokładnie widać, że Kaczyńscy od początku szukali haków na mnie - twierdzi. - Ja miałem więcej kłopotów z nimi jak z bezpieką - podkreślił Wałęsa, odnosząc się do byłych opozycjonistów, z którymi jest obecnie skonfliktowany.

Wódz bez armii

- Oni chcieli, żebyście wy wierzyli, że jestem agent - tłumaczył w "Kropce nad i" Wałęsa. Jak twierdzi, chodziło o to, żeby "został bez armii". - Te papiery w większości zostały wybrane z teczek agentów, którzy byli koło mnie - w taki sposób Wałęsa tłumaczy obecność teczek ze swoimi podpisami w domu gen. Czesława Kiszczaka.

I dodawał, że ona sam podpisywał tylko "sznurówki i pasek".

Były prezydent podkreślał, że komunistyczny premier nie pałał do niego sympatią. - On mnie nie tylko nie lubił, ale namawiał ludzi, żeby mnie zamordowali - powiedział Wałęsa. Były prezydent przekonywał, że nie można było "frontalnie" pozbyć się Związku Radzieckiego z Polski. - Potrzebowałem tylko, żebyście słuchali mnie i popierali - dodał.

Źródło: TVN 24

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (237)