Rowerem do kościoła - nowy pomysł oficera w Łodzi
Witold Kopeć, łódzki oficer rowerowy, ma pomysł jak zachęcić łodzian do jazdy rowerem. Planuje namówić do współpracy księży i przekonać mieszkańców Łodzi, by dojeżdżali na rowerach na niedzielne msze.
01.02.2012 | aktual.: 01.02.2012 11:03
Sam do kościoła jeździ na rowerze i jest przerażony tym, co wyczyniają zmotoryzowani wierni. - Przed wieloma kościołami brakuje miejsc parkingowych i ludzie stają gdzie popadnie - mówi Kopeć. - Stają na przejściach dla pieszych, tarasują przejazdy wózkom i niepełnosprawnym. A przecież szczególnie w kościele powinni pomyśleć o innych - wyjaśnia.
Do sięgnięcia po rower w niedzielę zachęca też mniejszy niż zwykle ruch. - Jeśli ktoś się boi jeździć, niedziela jest najlepszym dniem, by się przełamać - mówi Kopeć.
Dlatego chce, by wierni zdobyli się na dobry uczynek dla siebie i środowiska, i przesiedli na rowery. Do współpracy chce namówić księży. - Na przykład z okazji Europejskiego Tygodnia Zrównoważonego Transportu mogliby zachęcać wiernych do rowerów - mówi Kopeć.
Pod kilkunastoma świątyniami miasto wystawiło już stojaki na rowery. A co na to duchowni? Na razie bez entuzjazmu. - Niech przyjdzie, porozmawiamy - mówi ks. Zbigniew Tracz, wicekanclerz łódzkiej kurii.
Księża zwracają uwagę, że rower to środek lokomocji dla sprawnych. - Przecież dzieci czy osoby starsze nie wsiądą na rowery - martwi się ks. Rafał Leśniczak z biura prasowego łódzkiej kurii.
Pomysłem zachwycony jest natomiast ks. Paweł Stołowski z podłódzkiej Kalonki, który organizuje rajdy rowerowe Tour de Kalonka.