Rosyjskie siły w Kaliningradzie symulują atak jądrowy
Rosyjskie siły zbrojne przeprowadziły w Kaliningradzie symulacje ataków z użyciem pocisków zdolnych do przenoszenia broni jądrowej. W ćwiczeniach miało brać około stu żołnierzy wraz z niezbędnym wyposażeniem - informuje rosyjskie ministerstwo obrony.
W ramach manewrów około stu żołnierzy symulowało "elektroniczny start" mobilnych systemów rakiet balistycznych typu Iskander zdolnych do przenoszenia broni jądrowej - poinformowało w środę ministerstwo obrony.
Rosjanie mieli ćwiczyć ataki na cele wojskowe wyimaginowanego wroga. Symulowano "pojedyncze i masowe" wystrzały w celu trafienia systemów rakietowych, lotnisk, bunkrów lub wojska. Sprawdzano także "reakcję na kontratak" oraz "działania w warunkach skażenia radiacyjnego i chemicznego terenu".
System rakietowy Iskander-M może prowadzić ostrzał na odległość do 500 km. Z Kaliningradu w zasięgu są Warszawa, Berlin i inne stolice.
Rosjanie straszą użyciem broni jądrowej
W ostatnim czasie nasila się w rosyjskiej telewizji "usprawiedliwianie" ewentualnego użycia broni masowego rażenia. Przestrzegł przed tym we wtorek m.in. dziennikarz i laureat Pokojowej Nagrody Nobla Dmitrij Muratow. - Od dwóch tygodni słyszymy na ekranach naszych telewizorów, że silosy atomowe powinny zostać otwarte - powiedział.
Rosjanie przestrzegali również w ostatnim czasie przed rozmieszczeniem broni jądrowej na terenie Obwodu. Spotkało się to z niewybrednym komentarzem ze strony litewskiego ministera obrony Arvydas Anusauskas, który stwierdził, że taka broń już tam się znajduje.
Litewski polityk powiedział wtedy, że broń jądrowa i tak jest już rozmieszczona w Obwodzie Kaliningradzkim i była tam już przed obecnym kryzysem.
Zobacz też: Polskie czołgi w Ukrainie. Generał ujawnia konkrety
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski