Rosyjskie myśliwce nad Bałtykiem. Błyskawiczna reakcja NATO
Myśliwce F-16 rumuńskich sił powietrznych z patrolowej misji NATO wzniosły się w powietrze, by przechwycić i eskortować dwa rosyjskie myśliwce Su-27 nad Morzem Bałtyckim - poinformowało w sobotę NATO na swojej stronie internetowej.
Rumuńskie samoloty F-16 rozmieszczone w ramach misji Baltic Air Policing NATO w piątek przeprowadziły swój pierwszy lot alarmowy z bazy lotniczej Szawlach na Litwie. Baltic Air Policing to stała operacja w ramach Sił Szybkiego Reagowania NATO.
Jak podało w sobotę NATO, dwa rumuńskie myśliwce F-16 stacjonujące w litewskiej bazie, zostały poderwane w odpowiedzi na incydent lotniczy w międzynarodowej przestrzeni powietrznej nad Morzem Bałtyckim.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekspert ostrzega przed rosyjskimi prowokacjami
Jak czytamy na stronie NATO, w piątek wykryto formację dwóch niezidentyfikowanych samolotów lecących nad wodami międzynarodowymi w obszarze patrolowanym przez NATO.
"Samoloty nie ujawniły swojej tożsamości i nie miały kontaktu z cywilnymi organami kontroli ruchu lotniczego" - podaje serwis NATO.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Okazało się, że samoloty to rosyjskie myśliwce Su-27. Rumuńskie F-16 stacjonujące w bazie w Szawlach na Litwie poderwały się, a następnie przechwyciły i bezpiecznie eskortowały rosyjskie samoloty. Po zakończeniu akcji, F-16 wróciły do bazy w Szawlach.
- Pomyślne zakończenie pierwszego zadania bojowego w ramach wzmocnionej misji Air Policing w krajach bałtyckich potwierdza wysoki poziom gotowości pododdziału "Żmije Karpackie" do ochrony nieba oraz zdolność rumuńskich sił powietrznych do rozmieszczenia i użycia naszych F-16 samolotów w misjach NATO - powiedział płk Cosmin Vlad, dowódca pododdziału F-16.
Źródło: NATO
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski