Wojsko mówi o akcie agresji, które stworzyło realne zagrożenie dla bezpieczeństwa naszych obywateli. W trakcie narady w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego poinformowano, że nawet do kilkunastu rosyjskich dronów mogło naruszyć polską przestrzeń powietrzną. Panie pośle, jak nazwałby pan to, z czym mieliśmy do czynienia dzisiejszej nocy? - z takim pytaniem Patryk Michalski, prowadzący specjalne wydanie programu "Tłit" zwrócił się do Marka Biernackiego, członka sejmowej komisji do spraw służb specjalnych z PSL.
- Pozostanę na tym samym stanowisku, które przedstawia wojsko. Żołnierze oceniają to najlepiej. Ja chciałbym tylko zwrócić uwagę na bardzo istotny kontekst, związany z tym, kiedy ten atak miał miejsce. W ubiegłym tygodniu zakończyły się ćwiczenia w ramach Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. To są państwa byłego bloku sowieckiego, i co ciekawe, jednym z elementów ćwiczeń, to były ćwiczenie sztabowe, było użycie broni jądrowej. W tym tygodniu mieliśmy zatrzymanie, obywatela polskiego, oskarżanego o szpiegostwo. To widać było od razu, że to jest akcja prowokacyjna. Kolejny element, który mamy, to manewry "Zapad" - odparł gość programu.
- W przypadku tych ćwiczeń też padają deklaracje, że ćwiczone będzie użycie broni hipersonicznej oraz ćwiczenia z użycia taktycznej broni jądrowej. I to, co jest istotne, nie dowiadujemy się tego od wywiadu, od dziennikarzy, z jakichś przecieków, ale informują nas o tym Rosjanie i Białorusini. To jest ta istotna sekwencja. Musimy pamiętać, że ćwiczenia "Zapad" i OUBZ, to ćwiczenia, które już były wymierzone w państwa natowskie. A jedno z państw natowskich, które jest najbliżej granicy to jest Polska - zwrócił uwagę.
- Mamy też kolejną eskalację działań na granicy, żeby to też nie uciekło naszej uwadze. No i na naszych oczach dzieje się tak, że akty sabotażu zaczynają się przekształcać w ataki dywersyjne. Jest to bardzo takie zauważalne, że to jest taka cała sekwencja, która się układa w jakąś tam całość - mówił Biernacki.
- Wcześniej czasami się zdarzały wloty rosyjskich dronów na tereny polskie, pojedynczych, tym razem mieliśmy jednak pewną złożoną formację. I to jest albo nowa sekwencja, albo to jest przypadek, ale według oceny naszych dowódców, to chyba nie był przypadek. To jest chyba testowanie naszej odporności i tego, jak się zachowa NATO. A zwłaszcza, jak się zachowają Stany Zjednoczone w tym całym procesie negocjacyjnym - odparł Marek Biernacki.