Rosyjski generał oszukany, stracił fortunę. Nabrał się na intrygę
Były szef służby finansowej Ministerstwa Obrony ZSRR Anatolij Mirenkow i jego żona zostali oszukani na kwotę 50 milionów rubli. Oszuści spotkali się z wojskowym w budynku prokuratury generalnej i opracowali "tajne plany" z ambasadą Madagaskaru. Łupem złodziei padło 50 mln rubli.
06.02.2024 | aktual.: 06.02.2024 16:22
Anatolij Mirenkow otrzymał telefon od mężczyzny podszywającego się pod wiceministra obrony. Mężczyzna wyjaśnił generałowi, że w Rosji działają obecnie oszuści, którzy kradną pieniądze od obywateli i wysyłają je do Ukrainy, które następnie przeznaczane są na Siły Zbrojne Ukrainy.
Na wiceministra i agenta FSB
Mirenkow, słysząc to, miał się bardzo zdenerwować tym faktem. Oszuści świadomi, że generał połknął haczyk, zadzwonili do niego ponownie, jednak tym razem z innego numeru, a po drugiej stronie słuchawki był fikcyjny pracownik FSB.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oszuści wmówili generałowi, że padł ofiarą przestępców i jego oszczędności są zagrożone. Sfałszowali także dokumenty, podszywając się pod Bank Centralny Federacji Rosyjskiej. Miało z nich wynikać, że wszystkie środki zgromadzone przez generała są zagrożone.
Mężczyźni zaczęli regularnie spotykać się z wojskowym, któremu tłumaczyli, na czym polega oszustwo. Miernikow, chcąc "ratować" swoje pieniądze, zaczął przekazywać je oszustom. Emerytowany wojskowy wypłacał pieniądze z różnych banków i przekazywał z rąk do rąk torby pełne gotówki. W ciągu kilku dni stracił 33 mln rubli.
Zanim się zorientował, minął tydzień
Jedno ze spotkań - dla żartu - odbyło się w budynku prokuratury generalnej Federacji Rosyjskiej, a drugie w siedzibie ambasady Madagaskaru. Gdy udało się okraść generała, kolejną ofiarą padła jego żona. Oszuści namówili ją do wypłaty z konta ponad 16 mln rubli, które również przekazała przestępcom.
Zanim generał zorientował się, co tak naprawdę zrobił, minął tydzień. Łącznie małżeństwo straciło 49,9 mln rubli (ok. 2 mln 219 tys. zł). Wojskowy zgłosił sprawę do organów ścigania i tłumaczył, że "nie miał pojęcia o takich oszustwach".