Rosyjski generał oskarża naukowców z USA

Gen. Igor Kiryłow stwierdził, że amerykańscy naukowcy mogą być odpowiedzialni za ogniska boreliozy w południowo-wschodniej Ukrainie. Rosyjska propaganda szybko rozpowszechnia tę niczym niepotwierdzoną tezę i mówi o wzroście zakażeń, który miał zbiec się z badaniami nad kleszczami prowadzonymi przez naukowców z Uniwersytetu w Teksasie.

Na zdjęciu gen. Igor Kiryłow
Na zdjęciu gen. Igor Kiryłow
Źródło zdjęć: © Forum | Mikhail Pochuyev

Rosjanie w swojej propagandzie oskarżają także Amerykanów o to, że z powodu ich działalności ogniska boreliozy miały pojawić się na terenie samej Rosji. Swoją teorię gen. Kiryłow, który pełni funkcję naczelnego dowódcy wojsk obrony radiologicznej, biologicznej i chemicznej, wygłosił w trakcie konferencji prasowej.

Zdaniem rosyjskiego generała, "gwałtowny wzrost zakażeń boreliozą ludności ukraińskiej oraz wzrost liczby kleszczy w wielu rosyjskich okręgach" to efekt działania Amerykanów. Gen. Kiryłow stwierdził, że armia rosyjska weszła w posiadanie raportu "o pracy amerykańskiej agencji".

- Specjalnym projektem było badanie kleszczy twardych, które mogą przenosić serię niebezpiecznych infekcji - oświadczył Kiryłow. - Projekt realizowali naukowcy z Uniwersytetu w Teksasie. Zbierali w jego ramach kleszcze głównie w południowo-wschodniej Ukrainie, tam znajdowały się naturalne ogniska zakażeń, które są charakterystyczne także dla terytoriów rosyjskich - oznajmił wojskowy.

Wojna w Ukrainie. Rosyjska propaganda

To nie pierwsze tego typu oskarżenia rosyjskiej strony wymierzone w Zachód. Od momentu rozpoczęcia przez Kreml wojny w Ukrainie propaganda rosyjska twierdzi, że Amerykanie budowali laboratoria broni biologicznej na terenie Ukrainy.

O rzekomym budowaniu broni biologicznej w Ukrainie mówił także Władimir Putin, twierdząc, że Rosja zdobyła na to dowody, ale tych nigdy nie przedstawił.

Zobacz też: Putin już nie ufa swojemu wywiadowi? "Może to jest tylko przykrywka"

Borelioza - co to jest?

Nowe badania na temat boreliozy opublikowano w tym roku w periodyku "BMJ Global Health". Naukowcy przeanalizowali do nich 137 badań - przeprowadzonych do 2021 roku z udziałem prawie 160 tys. osób.

Wyniki pokazały, że na świecie średnio 14,5 proc. ludzi ma przeciwciała przeciwko bakterii boreliozy. Trzy regiony wysunęły się przy tym na prowadzenie. W Europie Wschodniej odsetek osób z przeciwciałami wyniósł 21 proc., w Azji Wschodniej - 16 proc., a w Europie Zachodniej - 13,5 proc. Jednocześnie najmniej zakażonych bakterią było na Karaibach (2 proc.) czy w Oceanii (5,5 proc.).

Analiza wskazała też, że czynnikami ryzyka jest wiek powyżej 50 lat, a także płeć męska oraz zamieszkanie na terenach wiejskich. "Nasze wyniki wskazują, że obecność Borrelia burgdorferi (Bb) w latach 2010-2021 była częstsza, niż w latach 2001-2010" - informują autorzy pracy.

Jako możliwe powody naukowcy podają dłuższe lato, cieplejszą zimę, niższe opady, migrację zwierząt, fragmentację obszarów rolniczych i dłuższy czas spędzany na świeżym powietrzu przez właścicieli domowych zwierząt.

Przyznają przy tym, że niewiele znaleźli badań długoterminowych. Dostępne publikacje miały też inne ograniczenia. Niemożliwe było np. stwierdzenie związków między obecnością przeciwciał i długofalowym ryzykiem rozwoju boreliozy lub jej nawrotu.

Badania różniły się przy tym metodologią i w wielu z nich brakowało niektórych ważnych informacji.

Borelioza w Polsce

W Polsce na boreliozę co roku chorują średnio 53 osoby na 100 tys. - najwięcej w woj. podlaskim - 109 osób na 100 tys.

Wiele przypadków odnotowuje się także w województwach: małopolskim, warmińsko-mazurskim, śląskim, lubelskim, lubuskim, opolskim i podkarpackim. Najmniejszą zapadalność ma natomiast woj. wielkopolskie (15/100 tys.)

Zakażenie bakterią Borrelia burgdorferi (Bb) to najczęstsza choroba przenoszona przez kleszcze. Często pojawia się opuchlizna i zaczerwienienie w miejscu zakażenia, ale bakteria może zaatakować też inne organy i uszkodzić układ nerwowy, stawy, serce, skórę.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie