Rosyjski dowódca wydał rozkaz. Prawie wszyscy zginęli
Żołnierz, który przeżył atak w Makiejewce w ciężkim stanie trafił do szpitala. Z powodu ciężkich obrażeń, kilka dni później zmarł. Przed śmiercią wystąpił jednak w wideo, w którym opowiedział o bezmyślności dowódców. To dzięki temu Ukraina mogła pochwalić się tak dużym sukcesem.
W wyniku skutecznego ataku ukraińskich wojsk na koszary wroga w Makiejewce w Donbasie zginęło około 400 rosyjskich rezerwistów zmobilizowanych na wojnę z Ukrainą, a 300 zostało rannych. Ostrzał miał miejsce w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia - powiadomiło Centrum Komunikacji Strategicznej Sił Zbrojnych Ukrainy. Do ataku wykorzystano rakiety systemu HIMARS.
Dowództwo wojskowe w Kijowie zasugerowało, że wróg wykazał się dużą nieostrożnością, rozmieszczając wielu żołnierzy w jednym miejscu i narażając ich w ten sposób na atak. "Rezerwistów zwieziono do okupowanej Makiejewki i stłoczono tam w budynku szkoły zawodowej" - podano w komunikacie Centrum na Telegramie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kilka dni po ataku, w sieci pojawiło się nagranie przedstawiające rannego żołnierza. Mężczyzna przedstawia się jako Anton Golovinsky i opowiada o wydarzeniach z nocy. Twierdzi, że wszystkich zmuszono, by zgromadzili się w jednym miejscu w celu wysłuchania przemówienia Putina.
- Pod koniec grudnia zostaliśmy przywiezieni do Makiejiwki. Umieszczono nas w budynku Wyższej Szkoły Technicznej. Prosiliśmy, żeby umieścili nas osobno, nie wszystkich razem. W Sylwestra zebraliśmy się na sali, aby wysłuchać przemówienia Putina. Prosiliśmy, żeby tego nie robić. Każdy wiedział, ale kazali nam słuchać rozkazu pułkownika - mówi na nagraniu.
Jak dodaje, pułkownikiem, który wydał rozkaz, był Roman Enikeyev.
- To przez niego niemal wszyscy zginęli. Cud, że ja żyję. Wszyscy dowódcy myśleli tylko o tym, żeby wrócić do domu jak najszybciej, żeby uciec stąd jak najszybciej. Oni zostawili nas tam celowo. Wszyscy byli zgromadzeni w jednym miejscu. To nie powinno się wydarzyć pod żadnym pozorem. To, że przeżyłem, to jakiś cud - podsumował.
Jak podają niezależne kanały na Twitterze, mężczyzna ostatecznie jednak zmarł z powodu zbyt ciężkich obrażeń.
Czytaj też: