Rosjanie zrzucili bomby fosforowe. "Ludzie nie mają szans przetrwać"
Rosja zrzuciła w nocy na Wuhłedar bomby zapalające. Co to za broń? - z takim pytaniem Paweł Pawłowski, prowadzący program "Newsroom" WP, zwrócił się do gen. Waldemara Skrzypczaka, byłego dowódcy Wojsk Lądowych. - Te bomby to są prawdopodobnie bomby fosforowe. Temperatura spalania fosforu jest rzędu prawie tysiąca stopni, płonie tak długo, aż się wypali. To broń bardzo niszcząca. Skala tego ataku jest ogromna, chyba nie ma w tym mieście miejsca, które byłoby wolne od tych bomb. One palą wszystko, ludzie nie mają szans przetrwać w rejonie ich użycia - odparł gość programu. - Czy Pokrowsk i Wuhłedar to miasta o strategicznym znaczeniu? - dopytywał prowadzący program. - Tak, ich zdobycie pozwoli Rosjanom na wyjście na całą głębokość Donbasu oraz w kierunku Zaporoża, co było ich celem już w 2022 roku. Po drugie Ukraińcy nie mają za Pokrowskiem i Wuhłedarem kolejnych pozycji obronnych, które mogłyby zatrzymać natarcie armii rosyjskiej - przygotowanych, zaminowanych i ufortyfikowanych. To jest bardzo niebezpieczne - ocenił gen. Skrzypczak.