Rosjanie urządzili "wybory" na okupowanych terenach. Mają ukryty jeden cel

Rosjanie zorganizowali "wybory samorządowe" w okupowanej części Zaporoża. To nie tylko sposób na terroryzowanie cywili, ale też akt rozpaczy. Chcą powołać Ukraińców do Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, tak jak to miało miejsce w Ługańsku i Doniecku.

Pseudowybory na okupowanych terenach Ukrainy
Pseudowybory na okupowanych terenach Ukrainy
Źródło zdjęć: © EAST_NEWS | IMAGO/Taisija Voroncova

16.09.2023 | aktual.: 16.09.2023 15:13

Aż w 85 podmiotach Federacji Rosyjskiej w ostatnich tygodniach odbyły się wybory różnych szczebli, w tym bezpośrednie wybory urzędników wyższego szczebla w 21 obwodach, a wybory deputowanych do organów ustawodawczych w 20. Do tego odbywały się wybory do władz lokalnych.

Po raz pierwszy wzięły w nich udział marionetkowe Doniecka i Ługańska Republika Ludowa, oraz okupowane części obwodu zaporoskiego i chersońskiego. O ile w innych regionach Federacji wybory odbywały się w dniach 8-10 września, to na terenach okupowanych trwały aż 11 dni.

Na terenach okupowanych wyborcy nie wszędzie musieli udawać się do lokali wyborczych. Tak się działo tylko w największych miastach, z dala od linii frontu. We wsiach mieszkańcy byli odwiedzani przez przedstawicieli komisji wyborczych w eskorcie uzbrojonych żołnierzy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Głosowanie pod bronią

Tylko po obwodzie ługańskim poruszało się ok. 800 mobilnych komisji wyborczych. Jeździły one w eskorcie policji i wojska. W obwodzie zaporoskim i chersońskim urnę wożono m.in. w bojowym wozie piechoty. Mieszkańcy oddawali głosy pod czujnym okiem wojska.

Do kandydowania dopuszczono jedynie przedstawicieli władz okupacyjnych. Policja i wojsko tłumiło wszelkie protesty. Wpłynęło to także na frekwencję. Po wyborach Rosjanie ogłosili, że zagłosowało aż 68 proc. uprawnionych do głosowania. Tymczasem w weekend lokale wyborcze w Melitopolu, Berdiańsku i Mariupolu były puste. Mieszkańcy nie byli zainteresowani udziałem w kremlowskiej farsie.

Aby wytłumaczyć pustkę w sobotnie przedpołudnie, przy wejściu do lokali pojawiły się kartki z frekwencją w "przedterminowym głosowaniu". Zgodnie z rosyjską propagandą aż 53 proc. mieszkańców obwodu chersońskiego miało głosować w mobilnych komisjach. W obwodzie donieckim 45 proc., a w ługańskim i zaporoskim po 26 i 27 proc.

Mieszkańcy nie wzięli udziału w wyborach, choć Rosjanie obiecali głosującym zestawy żywnościowe, rozdawali kupony na usługi i materiały budowlane. Nie przyniosło to jednak efektów. Nawet na oficjalnych fotografiach agencji TASS w urnach widoczne są nieliczne karty do głosowania.

"Sukces" Jednej Rosji

Jak można było się spodziewać, Kreml ogłosił wielki sukces partii rządzącej. W wyborach uzupełniających do Dumy na 21 nowych deputowanych Jedna Rosja przejęła 19 miejsc. Dwa pozostałe zgarnęli komuniści. Najgorszy wynik w partii rządzącej osiągnął Michaił Kotiukow, na którego zagłosowało 70 proc. mieszkańców Kraju Krasnojarskiego.

Partia Putina miała także osiągnąć olbrzymi sukces w wyborach do Rady Ludowej Donieckiej Republiki Ludowej. Według Centralnej Komisji Wyborczej na Jedną Rosję zagłosowało 78 proc. wyborców. Drudzy byli komuniści z wynikiem 6,43 proc. W wyborach do chersońskiej Dumy Obwodowej Jedna Rosja otrzymała 74,86 proc. głosów.

Komisja Wyborcza podała przy tym, że frekwencja była na bardzo wysokim poziomie. W Doniecku miało to być 74 proc. W obwodzie chersońskim 62 proc. W zaporoskim 66,8 proc. Ciekawostką jest, skąd te dane zostały wzięte. Jeszcze dwa miesiące temu Rosjanie twierdzili, że nie wiedzą, ilu mieszkańców pozostało na okupowanych terenach. Nie zrobiono spisu ludności, a głosować mógł w zasadzie każdy, bo nie były przygotowane listy wyborcze. Kreml stworzył fikcję, która ma jedynie legitymizować władzę Rosjan w oczach własnych obywateli. Świat bowiem nie uznał wyborów za legalne.

Nieuznane wybory

"Zdecydowanie odrzucamy tę nową, daremną próbę legitymizacji lub normalizacji przez Rosję nielegalnej kontroli wojskowej i próbę aneksji części terytoriów Ukrainy, które zostały potępione w rezolucji Zgromadzenia Ogólnego ONZ przyjętej 12 października 2022 r. Jest to kolejne wyraźne naruszenie prawa międzynarodowego, w tym Karty Narodów Zjednoczonych, niepodległości, suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy" – stwierdzono w oświadczeniu Wysokiego Przedstawiciela UE Josepa Borrella, podaje Przedstawicielstwo Unii Europejskiej w Ukrainie.

Zarówno Unia Europejska, jak i ONZ stwierdziły, że wybory odbyły się "w warunkach przymusowego i nielegalnego wydawania paszportów przez Rosję, w szczególności dzieciom, przymusowych relokacji i deportacji, masowego i systematycznego łamania praw człowieka, a także zastraszania i wzmożonych represji wobec Ukraińców".

Z kolei szef Komisji Praw Człowieka, Deokupacji i Reintegracji Czasowo Okupowanych Terytoriów Ukrainy, Mniejszości Narodowych i Stosunków Międzyetnicznych Andrij Zadorożny zauważa, że "pseudowybory przeprowadzone przez państwo agresora na czasowo okupowanych terytoriach Ukrainy są sprzeczne z normami prawa międzynarodowego i są prawnie nieważne".

Zarówno Ukraińcy, jak i przedstawiciele NATO uważają, że wybory miały jeszcze jeden ukryty cel – powołanie obywateli Ukrainy do rosyjskiego wojska.

Przymusowy pobór

Po "referendach" z października 2022 r., kiedy według Kremla niemal 100 proc. mieszkańców okupowanych terenów opowiedziało się, za włączeniem ich do Federacji Rosyjskiej, "wybory" do lokalnych władz są kolejnym elementem zastraszania miejscowej ludności. Mieszkańcy anektowanych terytoriów już w chwili podpisania październikowych "porozumień" automatycznie stali się obywatelami Federacji Rosyjskiej.

W ten sposób mężczyzn obejmuje także pobór do Sił Zbrojnych FR.

- Potwierdziliśmy informację, że w czasie pseudowyborów okupanci próbowali dowiedzieć się, ile osób, jakiej płci i wieku pozostało na terytoriach tymczasowo okupowanych. Ich celem było policzenie mężczyzn w wieku poborowym. Aby następnie zmobilizować ich do walki z Ukrainą. Aby tego uniknąć, należy za wszelką cenę starać się opuścić okupowane ziemie" – poinformowała w publicznych mediach wicepremier Irina Wereszczuk.

Podobnie działo się w marionetkowych republikach, gdzie tuż po wprowadzeniu rosyjskich paszportów w teren ruszyły mobilne komisje poborowe, które prowadziły łapanki i siłą wcielały mężczyzn do armii. Rosjanie drugi raz od początku operacji stanęli przed krytycznym brakiem żołnierzy.

Sposobem na to ma być m.in. przymusowy pobór ukraińskich obywateli, mieszkających na terenach okupowanych. Władze w Kijowie podkreślają, że jest to nielegalne i Rosjanie kolejny raz łamią traktaty międzynarodowe. Na razie ONZ nie wyraziło jeszcze zaniepokojenia.

Sławek Zagórska dla Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie