"Rosjanie strzeliliby sobie w stopę". Eksperci o możliwościach ws. tamy

- Jeśli Rosjanie wysadziliby tamę, zatopiliby samych siebie, co nie pomogłoby im taktycznie. Chyba że miałoby to powstrzymać wojska ukraińskie po przekroczeniu przez nie rzeki - rozważa prof. Daniel Boćkowski, ekspert ds. bezpieczeństwa z Uniwersytetu w Białymstoku. Eksperci w rozmowie z Wirtualną Polską wyjaśniają, czy Rosjanie mogą rzeczywiście zniszczyć zaporę na Dnieprze przy zbiorniku Kachowka i jakie miałoby to skutki.

Wysadzenie tamy miałoby katastrofalne skutki
Wysadzenie tamy miałoby katastrofalne skutki
Źródło zdjęć: © East News, Telegram
Żaneta Gotowalska-Wróblewska

21.10.2022 | aktual.: 21.10.2022 18:19

- Mamy informacje, że rosyjscy terroryści zaminowali tamę i bloki elektrowni wodnej w Kachowce - poinformował przywódców 27. państw UE na czwartkowym szczycie w Brukseli prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Przywódca tłumaczył, że wysadzenie tamy spowoduje nie tylko gigantyczną powódź, która dotknąć może nawet setki tysięcy osób, ale także uniemożliwi chłodzenie reaktorów Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej. - To może być historyczna katastrofa - ocenił. Wezwał także szefów państw UE do wysłania międzynarodowej misji obserwacyjnej do elektrowni w Kachowce.

Już dzień wcześniej w mediach pojawiły się informacje o możliwym ataku wojsk na tamę elektrowni wodnej. Kachowka to miasto portowe nad brzegiem Dniepru, w częściowo w okupowanym przez Rosjan obwodzie chersońskim.

Kluczowe znaczenie tamy

Zapora wodna ograniczająca zbiornik Kachowka ma 30 metrów wysokości i 3273 metrów długości. Na jej powierzchni znajduje się droga P47 oraz linia kolejowa. Moc znamionowa elektrowni wodnej zasilanej poprzez zbiornik utworzony dzięki tamie wynosi 357 MW.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Tama ta jest szóstą i ostatnią zaporą wodną wchodzącą w skład kaskady elektrowni wodnych na Dnieprze.

"Spowoduje to katastrofę humanitarną"

Wg gen. Waldemara Skrzypczaka Putin czeka on obfite deszcze jesienne, które spowodują wzbieranie wód. - Wtedy uderzy w zapory wodne, głównie na Dnieprze, co doprowadzi do powodzi w Ukrainie wschodniej i centralnej. Spowoduje to katastrofę humanitarną, eksodus ludności i ograniczy działania wojsk ukraińskich i ich logistykę. To może w znacznym stopniu wpływać na ich możliwości operacyjne - prognozuje gen. Skrzypczak w rozmowie z Wirtualną Polską.

"Rosjanie strzeliliby sobie w stopę"

Prof. Daniel Boćkowski, ekspert ds. bezpieczeństwa z Uniwersytetu w Białymstoku przypomina z kolei, że Rosjanie prowadzą walkę informacyjną. - Cała wojna jest propagandą. To, że strzelamy, to jedno. Ważne jest to, w jaki sposób się komunikuje różnego rodzaju przekazy. Kluczem jest jedno: kto miałby to zrobić i po co? Rosjanie są dobrzy w puszczaniu informacji, że coś może być zagrożone, że Ukraina przygotowuje się do ostrzału. Przekazują informacje, które są jak najbardziej nośne. To ich broń - tłumaczy ekspert w rozmowie z Wirtualną Polską.

- Najpierw Rosjanie mówili, że tamę wysadzą Ukraińcy, teraz Ukraińcy mówią, że zaminowali ją Rosjanie. W jednym i drugim przypadku kluczem do zrozumienia tych działań jest geografia. Tamę już raz wysadzano w 1941 roku. Wysadzili ją Rosjanie, próbując uniemożliwić atak wojskom niemieckim. Zalali ogromne tereny, co doprowadziło do śmierci tysięcy ludzi, którzy tam mieszkali - przypomina.

I podkreśla, że przez to wszyscy wiedzą, co się stanie, jeśli to się powtórzy. - Zatopione zostaną przede wszystkim obszary na lewym brzegu Dniepru, czyli te, gdzie Rosjanie wycofują swoje siły. Jeśli mieliby to robić Ukraińcy, co jest bezsensowne, możliwe, że chcieliby zablokować wycofanie się wojsk rosyjskich. Jeśli Rosjanie, zatopiliby samych siebie, co nie pomogłoby im taktycznie. Chyba że miałoby to powstrzymać wojska ukraińskie po przekroczeniu przez nie rzeki. Ukraińcy nie mają jednak wystarczających sił i środków do sforsowania rzeki. Rosjanie strzeliliby sobie w stopę - mówi.

- Świat jest szalony, więc ryzyko istnieje, ale - w mojej ocenie - są na to małe szanse - podkreśla prof. Boćkowski.

"Komunikat jest prosty: jeśli zaatakujecie Chersoń, wysadzimy tamę"

- Strona rosyjska od kilku dni buduje przekazy, wskazując na rzekome ryzyko wysadzenia przez Ukraińców tamy na Dnieprze - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Michał Marek, autor monografii "Operacja Ukraina" i ekspert w dziedzinie dezinformacji.

Jak podkreśla, Rosjanie w ten sposób przygotowują sobie możliwość do uszkodzenia elektrowni i zrzucenia winy na Ukraińców: - Przekazy te są mocno niepokojące. Wskazują na możliwość wysadzenia tamy przez Rosjan w momencie przejęcia Chersonia przez stronę ukraińską.

- Rosjanie budują również dane przekazy, starając się szantażować stronę ukraińską. Komunikat jest prosty: jeśli zaatakujecie Chersoń, wysadzimy tamę – wstrzymajcie swoje działania ofensywne - podkreśla nasz rozmówca.

Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w Ukrainierosjaukraina
Wybrane dla Ciebie