Rosjanie stracili dwa statki na Morzu Czarnym. Były na nich ładunki dla armii Putina
Co za ironia losu dopadła Rosjan. W niedzielę w Cieśninie Kerczeńskiej łączącej Morze Czarne z Morzem Azowskim doszło do katastrofy dwóch rosyjskich tankowców. Tym razem nie był to atak Ukraińców. Agencja Reutera udostępniła nagrania z feralnego dnia dopiero w środę i widać na nich, jak jeden ze statków już jest prawie na dnie. Z morza wyłaniał się jedynie dziób tankowca. Po kilku godzinach to samo spotkało maszynę, z której jeden ze świadków zdarzenia nagrywał wszystko telefonem. W pewnym momencie można zauważyć, jak służby porządkowe sprzątają pobliskie plaże, a z wody wypływają kompletnie czarne kaczki czy łabędzie. Oba statki, liczące ponad 50 lat, przewoziły łącznie około 9 tys. ton mazutu (ciężkiego oleju opałowego) przeznaczonego dla rosyjskiej armii. W wyniku silnego sztormu jednostki przełamały się na pół i zatonęły, powodując wyciek około 3,5 tys. ton mazutu do wód Cieśniny Kerczeńskiej. Skutki ekologiczne tego zdarzenia są poważne. Mazut dotarł do wybrzeży Kraju Krasnodarskiego, zanieczyszczając około 40 kilometrów plaż, w tym popularne kurorty takie jak Anapa. Zanieczyszczenie spowodowało śmierć tysięcy zwierząt morskich, w tym ryb, skorupiaków i delfinów. Greenpeace ostrzega, że jest to jedna z największych katastrof ekologicznych na Morzu Czarnym spowodowanych przez człowieka.