Rosjanie na liście najbardziej niesfornych turystów na Bali
Rosyjscy turyści są na szczycie najbardziej niesfornych kierowców, którzy poruszają się po drogach indonezyjskiej wyspy Bali. To oni popełniają najwięcej wykroczeń, a co za tym idzie, dostają najwięcej mandatów.
Bali od kilku miesięcy coraz skuteczniej walczy z dużą ilością niesfornych turystów, którzy łamią miejscowe prawo i nie przestrzegają ogólnie przyjętych na tej wyspie zasad. Jak poinformowała miejscowa policja, na szczycie listy najbardziej niesfornych turystów są obywatele Rosji.
To oni popełniają najwięcej wykroczeń drogowych, jeżdżą na wypożyczonych motocyklach bez kasków, podmieniają tablice rejestracyjne, ignorują znaki drogowe oraz podróżują jednośladem w dwie osoby, co jest w tym kraju zabronione.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Koszmar na przejeździe kolejowym w USA. Wszystko nagrały kamery
- W ciągu ostatnich dwóch miesięcy policja zajmowała się 171 wykroczeniami drogowymi popełnionymi przez obcokrajowców, w tym 56 popełnionymi przez Rosjan - wyliczał rzecznik policji na Bali Stefanus Satake Bayu. Na drugim miejscu są turyści z Australii, a trzecie miejsce w tej niechlubnej liście zajmują przybysze z Niemiec.
Poważnym naruszeniem przepisów ruchu drogowego na Bali jest też nieposiadanie międzynarodowego prawa jazdy. Zgodnie z przepisami, lokalne wypożyczalnie na Bali, nie powinny wynajmować pojazdów, w przypadku braku tego dokumentu. W praktyce przepisy te są coraz częściej omijane.
Bardziej niesforni turyści, którzy lekceważą przepisy drogowe, a także nie szanują tamtejszej religii, są zatrzymywani przez miejscową policję i przekazywani do urzędu imigracyjnego. Tak też było w przypadku Rosjanina, który na szczycie świętej góry robił sobie półnagie zdjęcie. Po ustaleniu jego tożsamości i zatrzymaniu został deportowany z Indonezji.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski