Rosjanie coś szykują na granicy z Polską. Warszawa reaguje
- Uświadamiamy inne państwa o istnieniu zagrożenia tworzenia nowych kanałów migracyjnych przez Rosję, a także konsekwencjach z tym związanych - mówi Wirtualnej Polsce wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński. To właśnie z tego powodu minister obrony narodowej ogłasza budowę zapory przy obwodzie kaliningradzkim.
Wicepremier i szef MON Mariusz Błaszczak poinformował, że w związku z uruchomieniem lotów z Bliskiego Wschodu i Afryki północnej do Kaliningradu zdecydował o podjęciu działań, które wzmocnią bezpieczeństwo na granicy Polski z obwodem kaliningradzkim "poprzez uszczelnienie tej granicy".
- W związku z tym już dziś rozpoczną się prace podjęte przez saperów żołnierzy Wojska Polskiego w sprawie zbudowania tymczasowej zapory na granicy z obwodem kaliningradzkim - poinformował Błaszczak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Grad śmierci" w Jakowliwce. Rosjanie okrutnie mszczą się na cywilach
Zapora - elektroniczna, nie inżynieryjna - będzie podobna do tej na granicy polsko-białoruskiej. Wedle naszych informacji decyzja o jej budowie została ostatecznie podjęta w ubiegłym tygodniu. Koncepcyjne prace nad nią były prowadzone w dwóch resortach: Ministerstwie Obrony Narodowej i Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. Decyzje o zaporze zaakceptował prezydent Andrzej Duda.
Jak słyszymy, Straż Graniczna kilka dni temu rozpoczęła procedurę wyboru wykonawcy perymetrii na granicy z Rosją. Firma ma zostać wyłoniona do końca listopada. Bariera elektroniczna na granicy z obwodem kaliningradzkim - tak jak zapora na granicy z Białorusią - powstanie na podstawie przepisów ustawy o budowie zabezpieczenia granicy państwowej. Perymetria zostanie zainstalowana na odcinku ok. 200 km i ma powstać w ciągu pierwszych trzech kwartałów przyszłego roku, jednak Straż Graniczna liczy, że budowa zakończy się szybciej.
W związku z instalacją perymetrii przy obwodzie kaliningradzkim zostaną zmienione zapisy ustawy o budowie zabezpieczenia granicy. Zakłada to projekt nowelizacji ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa.
Wiceszef MSZ: Rosja będzie chciała destabilizować sytuację w Polsce
Rząd - jak słyszymy - do sytuacji podchodzi bardzo poważnie. Z niepokojem analizuje próby utworzenia nowego korytarza migracyjnego z Kaliningradu.
Niedawno port lotniczy Kaliningrad-Chrabrowo podpisał porozumienia o otwartym niebie z tzw. zaprzyjaźnionymi krajami - Turcją, Syrią i Białorusią. Serwis Kaliningrad.ru podaje, że władze lotniska w Kaliningradzie deklarują chęć uruchomienia połączeń m.in. z Turcją, Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, Egiptem i Etiopią.
Czy polski rząd w tej sprawie podejmuje odpowiednie działania? - Nie zdradzając tego, co jest niejawne, mogę powiedzieć, że rozmowy z naszymi partnerami, uświadamiające o istnieniu zagrożenia tworzenia nowych kanałów migracyjnych przez Rosję, są prowadzone - mówi Wirtualnej Polsce podsekretarz stanu ds. współpracy ekonomicznej, rozwojowej oraz polityki afrykańskiej i bliskowschodniej Paweł Jabłoński. Jak przyznaje nasz rozmówca, "dzieje się to od momentu, kiedy pojawiły się pierwsze informacje o tym, że takie zjawisko może mieć miejsce".
Wiceminister spraw zagranicznych w rozmowie z WP dodaje, że rząd - a ściślej polska dyplomacja - podejmuje wszelkie działania, by zniwelować zagrożenie kolejnego kryzysu migracyjnego, który może wywołać Rosja, "na wszelkie możliwe sposoby".
Rząd PiS zdaje sobie sprawę z zagrożeń. - Rosja jest zdolna do wszystkiego. Nie zawaha się używania jakichkolwiek środków, jeśli uzna, że jej się to opłaci. Kreml z pewnością dąży do destabilizacji sytuacji w Polsce. Ale nie tylko, dotyczy to również Litwy. Z partnerami z Litwy współpracujemy bardzo ściśle. Na pewno trzeba dopuszczać możliwość przygotowywania kolejnego hybrydowego ataku ze strony Rosji wymierzonego w kraje bałtyckie, w tym Polskę - mówi nam wiceminister Paweł Jabłoński.
Polityk zaznacza przy tym, że - biorąc pod uwagę doświadczenia z poprzedniego roku - "będziemy w stanie ten atak odeprzeć". - Znamy mechanikę procesu organizowania procederu nielegalnego przemytu. Mamy to dobrze rozpoznane. Na pewno będziemy te doświadczenia, których oczywiście wszyscy wolelibyśmy uniknąć, wykorzystywać - przyznaje rozmówca WP.
Ekspert: próba odwrócenia uwagi
Podobne stwierdzenie padło dziś z ust szefa MON Mariusza Błaszczaka. - Zależy nam na tym, żeby granica była szczelna. Wykorzystujemy doświadczenia nabyte w ubiegłym roku. Nie ulega żadnej wątpliwości, że ta tymczasowa zapora spowodowała ochronę granicy polsko-białoruskiej i uniemożliwiła atak hybrydowy z terytorium białoruskiego, czy też znacząco ten atak spowolniła. Dlatego też doszliśmy do wniosku, że należy taką zaporę zbudować na granicy z obwodem kaliningradzkim - przekonywał w środę minister Błaszczak.
Ale jego zapowiedź nie wywołuje zachwytów ekspertów. Przeciwnie.
Sceptycznie do decyzji szefa MON podchodzi prof. Maciej Duszczyk z Ośrodka Badań nad Migracjami UW. - Nie widzę uzasadnienia dla budowy tego muru w tym momencie. Minister obrony tego uzasadnienia nie przedstawił. Jeśli ta decyzja ma dotyczyć kanału migracyjnego przez Kaliningrad, to my będziemy o tym wiedzieć, że taka sytuacja może mieć miejsce, kilka tygodni wcześniej - mówi nam ekspert ds. migracji.
Prof. Duszczyk wyjaśnia, że do obwodu kaliningradzkiego można dostać się obecnie na dwa sposoby - albo samolotem, albo promami. - Obie te drogi są bardzo łatwo kontrolowalne, widoczne. Jeśli więc Rosja chciałaby otworzyć kanał migracyjny przez obwód kaliningradzki, oznaczałoby to, że Putin musiałby ściągnąć na swoje terytorium co najmniej kilkanaście tysięcy ludzi. Obwód kaliningradzki to jest małe terytorium. Niespełna milion mieszkańców. Więc zorganizowanie kanału migracyjnego byłoby bardzo ryzykowne dla Rosji - uważa ekspert Ośrodka Badań nad Migracjami UW.
Jak podkreśla prof. Duszczyk, "trzeba reagować wtedy, kiedy coś się realnie zaczyna dziać". - Moim zdaniem dzisiaj tego typu reakcja rządu jest przedwczesna i niepoparta konkretnymi informacjami. Jeżeli rząd ma informacje, że do obwodu kaliningradzkiego zaczyna docierać coraz więcej samolotów, zwiększa się liczba osób, które mogą zostać użyte jako "broń" przeciwko Polsce, to wtedy zapora miałaby uzasadnienie. Dziś jednak takich informacji nie otrzymaliśmy - wskazuje rozmówca Wirtualnej Polski. Jak podkreśla, "możliwy atak hybrydowy", o którym mówił szef MON, to stwierdzenie, za którym nic nie stoi.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Prof. Duszczyk dodaje, że "trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że budowa muru to nie tylko duże koszty, ale również konieczność jego utrzymywania oraz skierowania tam licznych jednostek Straży Granicznej do kontroli tej zapory".
- Podstawowe pytanie brzmi: czy w obwodzie kaliningradzkim odnotowano większą liczbę osób z Afryki i Bliskiego Wschodu, które byłyby tam ściągane specjalnie po to, by przekroczyć granicę z Polską? Czy służby graniczne w Obwodzie Kaliningradzkim przygotowują się do takiego ataku, jak służby białoruskie? Nie ma dziś odpowiedzi na te pytania - mówi prof. Maciej Duszczyk.
Jak zaznacza rozmówca Wirtualnej Polski, jeśli odpowiedź na nie byłaby twierdząca, to oczywiście musimy strzec swojej granicy, bo "bezpieczeństwo granicy jest kluczowe". - Musimy wiedzieć od rządu: co nam grozi? Ja, jako obywatel, chcę to wiedzieć. A jeśli tego nie wiem, to zapowiedź ministra obrony traktuję jako próbę odwrócenia uwagi od porażki polityki migracyjnej polskiego państwa - twierdzi naukowiec.
Prof. Duszczyk wskazuje, że zapora przy granicy Polski z Białorusią nie jest do końca skuteczna i nie spełnia swojego celu, bo wciąż przechodzą przez nią migranci. - Zapora przede wszystkim zmieniła profil migracyjny. Już nie kobiety z dziećmi, ale mężczyźni. Kanał migracyjny wciąż przecież działa, tylko w ubiegłym tygodniu mieliśmy 700 przekroczeń. Bardzo mnie niepokoi aktywność przemytników, którzy są przy granicy. Trzeba wprowadzić jeszcze wiele innych działań, by zamknąć ten kanał migracyjny - mówi ekspert ds. migracji.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Błaszczak się buduje? "To rywalizacja"
Politycy opozycji zwracają z kolei uwagę na kontekst polityczny - czyli rzekomą rywalizację między resortami MON i MSWiA.
"Teraz min. Błaszczak będzie budował zaporę na granicy z obw. Królewieckim. Niedawno robił to min. Kamiński na granicy z Białorusią. Teraz każdy minister będzie budował swoje graniczne umocnienia? To musi być cholernie opłacalne, tylko nie wiem, czy finansowo, czy politycznie" - napisał na Twitterze poseł Koalicji Obywatelskiej i były minister spraw wewnętrznych w rządzie PO-PSL Bartłomiej Sienkiewicz.
Podobne zdanie ma były szef MON, Tomasz Siemoniak, który w rozmowie z Wirtualną Polską twierdzi, że być może Mariusz Błaszczak "pozazdrościł" bardzo aktywnemu ostatnio wicepremierowi Jackowi Sasinowi, który ogłosił program budowy elektrowni jądrowych.
- Nie da się też ukryć rywalizacji pomiędzy ministrem Błaszczakiem a premierem Morawieckim. Widać zresztą, że Błaszczak nie zwraca uwagi na Morawieckiego i sam wychodzi przed szereg z inicjatywami rządu - mówi nam Tomasz Siemoniak.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Były minister obrony zwraca uwagę, że kwestia zapory na granicy dotąd leżała w gestii MSWiA. – Dziś nieoczekiwanie mówi o tym Mariusz Błaszczak. To partyzancki sposób przedstawienia sprawy. W oderwaniu od jakiegoś większego planu, nie mówiąc o rozmowie z opozycją, na przykład w ramach Rady Bezpieczeństwa Narodowego - mówi nam Siemoniak.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski