Rosjanie byli na "zapleczu". Sytuacja na froncie diametralnie się zmieniła
Ppłk rez. Andrzej Kruczyński w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski odniósł się do aktualnej sytuacji na ukraińskim froncie. - Dwie strony potrzebują wytchnienia i pauzy. Wykrwawieni są Rosjanie i Ukraińcy. Taka jest prawda. To nie jest tak, że starty są tylko po stronie Federacji Rosyjskiej. Są także po stronie Ukrainy - oświadczył były oficer GROMU. Ekspert zaznaczył, że Ukraińcy odbudowują swoje zdolności i pewnie będą zmieniać jednostki, które są na pierwszej linii frontu. - Nie da się być w permanentnym ruchu, stresie na pierwszej linii front długimi tygodniami czy miesiącami - oznajmił gość WP. - Jest potrzeba zluzowania i chwili wytchnienia, bo nikt by tego psychicznie nie wytrzymał - dodał ppłk rez. Kruczyński. Rozmówca Patrycjusza Wyżgi zaznaczył, że z kolei Rosjanie kilkanaście dni temu, znajdując się na tzw. zapleczu, czuli się bardzo bezpiecznie. - Ukraina nie miała sił i środków do nękania ich. To się diametralnie zmieniło - wskazał były oficer GROMU i przypomniał o atakach rakietowych na cele oddalone za linią frontu. Są to m.in. składy amunicji. - Musimy podkreślić, że to rażenie jest niesamowicie precyzyjne - zaznaczył wojskowy. - Moim skromnym zdaniem to jest tylko preludium do tego, co się wydarzy w następnych dniach i tygodniach, bo pamiętajmy, że dostawy (sprzętu wojskowego - przyp. red.) ciągle idą - dodał ppłk rez. Andrzej Kruczyński.