ŚwiatRosjanie atakują prywatne komórki żołnierzy NATO. Polska nieprzygotowana

Rosjanie atakują prywatne komórki żołnierzy NATO. Polska nieprzygotowana

Rosja prowadzi szeroko zakrojoną kampanię włamań i ataków na telefony wojskowych NATO stacjonujących w Polsce i krajach bałtyckich. Celem jest zastraszenie, sianie chaosu i zbieranie informacji na temat żołnierzy.

Rosjanie atakują prywatne komórki żołnierzy NATO. Polska nieprzygotowana
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Andrzej Grygiel
Oskar Górzyński

Amerykański żołnierz stacjonujący w Polsce jechał pociągiem, kiedy nagle został zaczepiony przez nieznajomą osobę, która wiedziała sporo o intymnych szczegółach dotyczących jego życia i rodziny. Innego amerykańskiego żołnierza, wysłanego na ćwiczenia do Łotwy, spotkał podobny incydent w chwili, kiedy stał w kolejce do wejścia na stadion.

Wojskowym z Estonii z bazy w miejscowości Tapa pewnego dnia zaczęły znikać kontakty z osobistych telefonów; jednemu z nich smartfon samoczynnie zaczął odtwarzać hiphopową muzykę, której nigdy nie ściągał. Co łączy te dziwne incydenty?

Jak pisze "Wall Street Journal", wszystkie są przejawami szerokiej kampanii rosyjskich ataków elektronicznych, wymierzonych w prywatne urządzenia żołnierzy NATO stacjonujących na wschodniej flance. Według oficjeli Sojuszu, osobiste, niezabezpieczone telefony wojskowych to słaby punkt, który Rosjanie wykorzystują by zastraszać, zbierać informacje, lokalizować i zakłócać działanie wojsk wysłanych do wzmocnienia wschodnich rubieży Sojuszu.

Jedną z ofiar takich ataków był podpułkownik Christopher L’Heureux, dowódca amerykańskiego kontyngentu w Orzyszu. Jak powiedział dziennikowi, ktoś z numeru IP spod Moskwy usiłował złamać zabezpieczenia na jego iPhonie. L'Hereux odkrył też, że jego telefon był śledzony za pomocą geolokacji. Podobnych rzeczy doświadczyło co najmniej 6 jego podopiecznych, którzy informowali o włamaniach na telefony i konta na Facebooku.

- To jest mały element systemu wojny informacyjnej prowadzonej przez Rosję. W ten sposób, przechwytując takie informacje - hasła, prywatne dane itd. - buduje się bazy danych, które później mogą pozwolić na uzyskanie dostępu do innych systemów. Dlatego nie można lekceważyć takich rzeczy - mówi WP dr Maciej Milczanowski, były wojskowy i wykładowca Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Przypomina, że podobne działania Rosjanie prowadzili wobec polskich żołnierzy. W 2015 roku byli oni nękani tysiącami połączeń z Rosji.

- W takich działaniach nie chodzi tylko o to, by zastraszyć żołnierzy, ale też o to, by sprawdzić jak reagują - mówi ekspert.

Bezbronni wobec dronów

Podejrzewa się, że jednym z narzędzi, za pomocą których Rosjanie mieli przeprowadzać ataki elektroniczne i zbierać informacje nt. stacjonujących żołnierzy, miały być drony uzbrojone w anteny i nowoczesny sprzęt pozwalający na przechwycenie i wymazanie informacji znajdujących się na smartfonach.

Jak mówi WP Maksymilian Dura, komandor rezerwy Marynarki Wojennej i ekspert Defence24.pl, obrona przed dronami i walką elektroniczną jest jedną z najsłabszych punktów w polskim systemie obrony.

- Polska w ogóle nie jest przygotowana na zagrożenie ze strony dronów. Nic w tej sprawie się nie robi, mimo że polski przemysł sam jest w stanie opracować systemy do zakłócania dronów. Ale wojsko ma to w nosie. Dla MON-u drony nie są problemem - mówi Dura. - Tymczasem takie systemy zakłócania trzeba stosować powszechnie, bo to się zaczyna wymykać spod kontroli. To zresztą nie tylko zagrożenie dla wojska, ale też np. lotnisk i samolotów cywilnych. Ale ponieważ na razie się nic nie stało, to nic się z tym nie robi - dodaje.

- W Polsce taki dron może wylądować praktycznie wszędzie. Może on być uzbrojony w systemy wywiadowcze, ale też np. broń masowego rażenia. Wiemy, że takie urządzenia testowało np. Państwo Islamskie - zauważa Milczanowski.

W czasie kryzysu, ataki na telefony komórkowe mogłyby służyć Rosjanom do siania dezinformacji i chaosu oraz pozyskiwania wrażliwych informacji. Chodzi np. o sytuację, kiedy z telefonów dowódców byłyby wysyłane fałszywe rozkazy. Ale jak tłumaczy Dura, problem nie dotyczy tylko zagrożenia dla bezpieczeństwa informacji i systemów komunikacji, lecz przede wszystkim fizycznego bezpieczeństwa na polu walki.

- Największym problemem jest to, że drony są wykorzystywane do kierowania artylerią. Jeśli do czegoś dojdzie, te drony będą więc nad nami latały i będą koordynowały ogień. A my nie przygotowujemy się na to, by te bezzałogowce strącić. Nie wyciągamy wniosków z rosyjskich ćwiczeń, gdzie takie działania są powszechne - mówi.

Ale nie tylko Polska ma problem z przygotowaniem do zagrożeń. Jak wynika z poufnego raportu dowódców dywizji amerykańskiej 173. brygada powietrznodesantowej, będącej częścią sił USA w Europie, jednostka nie jest odpowiednio przystosowana i wyposażona, by stawić czoło potencjalnemu agresorowi. Chodzi przede wszystkim o zdolności w zakresie walki elektronicznej. Zbyt duże poleganie na systemach łączności satelitarnej i GPS czynią ich ponadto łatwym celem do zakłócania komunikacji i ułatwia przeciwnikowi ustalenie ich pozycji.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (108)