Rosja werbuje więźniów do armii. "Tam są samosądy i zamordyzm"
Ukraiński wywiad wojskowy potwierdził doniesienia mediów dotyczące tego, że Rosjanie werbują więźniów osadzonych w koloniach karnych do prywatnych firm wojskowych. Chodzi m.in. o bandytów z grupy Wagnera. - Tonący się brzytwy chwyta. Tam już różnych metod próbowano, aby potencjalnych kandydatów do armii werbować - powiedział w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski ppłk rez. Andrzej Kruczyński. - Nie ważna jakość, ale prawdopodobnie ważna jest ilość. To obserwujemy już od kilku miesięcy. Mówi się o tzw. mięsie armatnim. Może to brzmi brutalnie, ale taka jest prawda - podkreślił były oficer GROMU. - Trudno z rasowego bandyty, przestępcy zrobić wytrawnego, profesjonalnego żołnierza. To jest awykonalne - ocenił ekspert. - Jeżeli nawet udałoby się im wcielić ileś tam osób (...). To nie będą to żołnierze profesjonalni - podkreślił gość WP. - Tam mogą się rodzić nieszczęścia. Gdybyśmy mieli przyjrzeć się armii rosyjskiej to naprawdę tam się dużo dzieje (...). Tam są samosądy, zamordyzm do potęgi entej i funkcjonowanie w takich realiach żołnierzy to nie ma żadnego sensu. Oni są poza kontrolą, dlatego jest ten bandytyzm i dlatego kradną - dodał ppłk rez. Andrzej Kruczyński. Wojskowy oświadczył, że teraz najbardziej zmotywowana jest armia ukraińska. Rozmówca Patrycjusza Wyżgi wyjaśnił, że w Ukrainie też jest pospolite ruszenie i werbuje się ochotników i ściąga się rezerwy rezerw, ale "dużo szybciej da się zmotywować Ukraińca lub Ukrainkę do walki, niż w Rosji więźnia, czy ściągniętego z dziwnych republik młodego mężczyznę albo chłopca, który nie ma bladego pojęcia gdzie i po co jedzie".