"Rosja rzuca wszystko na szalę". Gen. Polko o wielkim ataku na Lwów i okolice
Największy od początku wojny rosyjski atak rakietowo-dronowy na zachodnią Ukrainę to zdaniem gen. Romana Polko przejaw strategii wyniszczenia, jaką Kreml stosuje od początku inwazji. W ocenie rozmówcy Wirtualnej Polski, Rosja po raz kolejny próbuje przed zimą sparaliżować infrastrukturę krytyczną i zastraszyć ludność cywilną.
- Rosja za każdym razem, zwłaszcza przed zimą, próbuje przede wszystkim zniszczyć infrastrukturę krytyczną, zastraszać. Teraz ataki są jeszcze bardziej intensywne, bo w czwartym roku wojny, Rosja tak naprawdę rzuca na szalę wszystko - komentuje dla WP gen. Roman Polko, były dowódca jednostki GROM, uczestnik misji w Iraku, Afganistanie oraz Kosowie.
Odnosi się do wydarzeń z 4 na 5 października. Rosja przeprowadziła wówczas największy połączony atak dronów i rakiet na obwód lwowski. Użyto w nim łącznie 163 pocisków. Celem uderzenia stały się zarówno obiekty przemysłowe i energetyczne, jak i zabudowa mieszkalna.
Gen. Polko podkreśla, że zarówno strona rosyjska, jak i ukraińska są dziś mocno wyczerpane. Mimo to Kreml zwiększa skalę działań licząc na to, że zmasowane uderzenia w energetykę i logistykę pogłębią kryzys po stronie obrońców. - Rosja na bieżąco produkuje różnego rodzaju drony i rakiety balistyczne, które stara się wykorzystywać po to, żeby jak najbardziej przytłoczyć Ukrainę w tym najtrudniejszym okresie. Doskonale wiemy, że jesień i zima to ogromne wyzwanie dla ludności - mówi gen. Polko.
Awaria dronów w Chinach. Wyjątkowy pokaz zamienił się w koszmar
Kreml liczy na to, że Zachód wycofa się z pomocy Ukrainie
Zwraca uwagę, że Kreml liczy również na znużenie Zachodu konfliktem. - Rosja doskonale pamięta, że Zachód w Afganistanie po kilku latach się zniechęcił. Teraz znów pojawiają się głosy: "ile można pomagać Ukrainie, niech oddadzą Donbas i będzie spokój". To element wojny psychologicznej - ocenia gen. Polko.
- Jedni mówią, że Rosja rzuca wszystko na szalę, bo chce z lepszej pozycji negocjować zawieszenie broni. Ale takie zawieszenie byłoby jedynie sposobem na danie sobie czasu, by odbudować zdolności bojowe i potem prowadzić dalszą agresję – dodaje.
W jego opinii Ukraina, mimo ogromnych strat, coraz częściej potrafi skutecznie odpowiadać na rosyjskie ataki. - Mam nadzieję, że rakiety Tomahawk też dotrą na Ukrainę i że społeczeństwo rosyjskie w końcu zacznie dostrzegać, że nie jest dobrze, że wojna dotyka obie strony - podsumowuje gen. Roman Polko.
- Wymiana dalekodystansowych uderzeń to nie otwarcie nowego etapu wojny, tylko ciąg dalszy tej samej strategii walki na wyniszczenie - uważa gen. Polko, komentując rosyjskie ataki i ukraińskie próby odpowiedzi uderzeniami dalekiego zasięgu. W ocenie wojskowego, mimo że Ukraina coraz częściej potrafi razić cele w głębi Rosji, nie zmienia to zasadniczego charakteru konfliktu. - Rosja nie ma dziś potencjału, o którym jeszcze niedawno wieszczono, że przeprowadzi ofensywę i zajmie cały Donbas. Front się nie przesuwa, a to wciąż wojna na wyczerpanie - podkreśla generał.
Jak dodaje, Kreml opiera swoje działania na "mięsie armatnim" – ludziach rekrutowanych z najbiedniejszych regionów oraz żołnierzach sprowadzanych nawet z Korei Północnej. – Rosjan mieszkających w dużych miastach Putin nie chce wysyłać. Taki stan przedłużającej się destabilizacji jest dla Rosji wygodny, bo czas, jak sądzą rosyjscy politycy, pracuje na ich korzyść – mówi Polko.
Zmasowany atak Rosji na Lwów i obwód lwowski
W nocy z 4 na 5 października Federacja Rosyjska przeprowadziła najpotężniejszy od początku wojny atak na Lwów i okolice. Użyto ponad 50 rakiet i około 500 dronów szturmowych, atakując cele w kilku regionach Ukrainy. Jednocześnie,jak poinformował mer Lwowa Andrij Sadowyj, była to "największa wspólna operacja rakietowo-dronowa wymierzona w obwód lwowski od 2022 roku".
Według lokalnej prokuratury, w miejscowości Łapajiwka doszło do bezpośredniego trafienia w budynek mieszkalny. W wyniku eksplozji zginęła czteroosobowa rodzina, w tym 15-letnia dziewczynka.
Ukraińskie służby poinformowały o licznych trafieniach w obiekty infrastruktury energetycznej oraz zakłady przemysłowe. Uszkodzone zostały hale produkcyjne, magazyny, garaże i stacje utrzymania ruchu. W jednym z magazynów gazu wybuchł pożar, który przez wiele godzin gasiły jednostki ratownicze.
- To straty rzędu dziesiątek milionów dolarów. Ucierpiało ponad siedem przedsiębiorstw, w tym Sparrow Industrial Park - powiedział Sadowyj w rozmowie z portalem Novini.LIVE. Dodał, że w wyniku fal uderzeniowych towarzyszących eksplozjom w mieście uszkodzonych zostało ponad tysiąc okien i drzwi. Władze Lwowa dopłacają mieszkańcom do ich naprawy.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski