Rosja podejmuje kolejne działania. "To grozi konfliktem z USA"
"Sprzymierzone z rządem syryjskim wojska rosyjskie przeprowadziły w ostatnim czasie serię ataków na siły wspierane w tym kraju przez USA" - pisze "The Wall Street Journal". "Ta eskalacja może doprowadzić do niezamierzonego, bezpośredniego konfliktu między wojskami Rosji i USA" - ostrzega gazeta za źródłami w amerykańskim rządzie.
18.06.2022 | aktual.: 18.06.2022 13:05
"Stosunki między USA i Rosją są już napięte z powodu agresji Kremla na Ukrainę, a rząd prezydenta Joe Bidena dostarcza Kijowowi uzbrojenie za miliardy dolarów, starając się jednak za wszelką cenę uniknąć eskalacji konfliktu i bezpośredniej konfrontacji z Rosją" - zaznacza nowojorski dziennik.
Autorzy tekstu dodają, że według amerykańskich urzędników nieporozumienia w Syrii mogą doprowadzić do niezamierzonego, ale bezpośredniego konfliktu między siłami USA i Rosji w tym kraju.
Rosja atakuje bazę wojskową w Syrii
W środę wojska rosyjskie przeprowadziły nalot na bazę wojskową położoną koło miasta al-Tanf na południowym wschodzie kraju przy granicy z Jordanią, w której amerykańscy wojskowi szkolą lokalne siły walczące z niedobitkami Państwa Islamskiego (IS). Rosjanie zbombardowali bazę uznając, że sprzymierzeni z USA bojownicy zaatakowali syryjskie wojska rządowe.
"Wojsko rosyjskie poinformowało wcześniej o nalocie USA przez utworzoną do takich celów gorącą linię, co świadczy o tym, że bezpośrednim celem Rosjan nie był atak na amerykańskich wojskowych" - pisze "WSJ". Dodaje, że żołnierzy USA akurat nie było w bazie i żaden z nich nie ucierpiał. Jednak cała operacja świadczy o tym, co jedno ze źródeł gazety opisało jako odnotowany w czerwcu "znaczący wzrost" rosyjskich prowokacji w Syrii.
Incydent myśliwców
W tym tygodniu doszło również do incydentu z udziałem rosyjskich i amerykańskich myśliwców w północno-wschodniej Syrii - informuje dziennik. Rosyjskie maszyny wleciały w obszar, na którym USA prowadziły operację przeciwko terroryście IS. Odleciały dopiero, gdy na miejscu zjawiły się myśliwce amerykańskie.
"W całej Syrii stacjonuje ok. 900 żołnierzy amerykańskich; 200 z nich w al-Tanf, reszta szkoli i doradza siłom syryjskich Kurdów zajmujących północny wschód kraju" - wylicza "WSJ". Zaznacza, że głównym celem wojskowych USA jest szkolenie lokalnych sprzymierzeńców, by nie dopuścić do odrodzenia się pokonanego w 2019 r. Państwa Islamskiego.
W Syrii od lat stacjonują też wojska rosyjskie, które wspierając prezydenta Baszara el-Asada w dużej mierze przyczyniły się do odzyskania przez niego kontroli nad większością kraju w toczącej się od 2011 r. wojnie domowej. By uniknąć napięć i bezpośredniej konfrontacji, USA i Rosja codziennie korzystają z linii telefonicznej, przez którą informują się o swoich działaniach - zaznacza dziennik.
"Dotychczas udało się uniknąć bezpośrednich starć między regularnymi wojskami obu krajów" - dodaje gazeta. Przypomina jednak, że gdy w lutym 2018 bojownicy Grupy Wagnera (powiązanej z Kremlem firmy najemniczej) zaatakowali siły USA we wschodniej Syrii, Amerykanie odpowiedzieli ogniem zabijając - według słów będącego wówczas szefem CIA Mike'a Pompeo - "kilkuset Rosjan". "Władze rosyjskie przekazały wówczas, że nie miały nic wspólnego z tymi wydarzeniami" - zaznacza "WSJ".
Czytaj też: