Trump deklaruje "konflikt zbrojny" z kartelami. Krytyka prawników
Prezydent Trump formalnie uznał walkę z kartelami narkotykowymi za "konflikt zbrojny", nazywając przemytników "nielegalnymi bojownikami". Decyzja ta, mająca uzasadnić ataki militarne i rozszerzyć prezydenckie uprawnienia, spotkała się z krytyką prawników.
Donald Trump ogłosił, że Stany Zjednoczone są w formalnym "konflikcie zbrojnym" z kartelami narkotykowymi, które jego administracja określiła jako organizacje terrorystyczne, a podejrzanych przemytników jako "nielegalnych bojowników". Ta poufna informacja dla Kongresu ma uzasadnić ubiegłomiesięczne ataki wojskowe na łodzie na Morzu Karaibskim, w których zginęło 17 osób.
Decyzja ta umacnia roszczenia Trumpa do nadzwyczajnych uprawnień wojennych, umożliwiających między innymi bezterminowe zatrzymania i sądzenie w sądach wojskowych. Specjaliści prawni, jak Geoffrey S. Corn, krytykują ten krok jako "nadużycie", twierdząc, że kartele nie angażują się w "działania wojenne" przeciwko USA w sensie prawnym.
Trump o Rosji jako "papierowym tygrysie”. Ekspert studzi nadzieje
Trump deklaruje "konflikt zbrojny" z kartelami
Administracja broni ataków jako "samoobrony" przed "śmiertelną trucizną", powołując się na 100 000 Amerykanów umierających rocznie z powodu przedawkowań narkotyków. Jednak krytycy decyzji Trumpa wskazują, że fentanyl, główna przyczyna zgonów z powodu przedawkowania, pochodzi z Meksyku, a nie Wenezueli, skąd były atakowane łodzie.
Zawiadomienie do Kongresu określa działania karteli jako "atak zbrojny przeciwko Stanom Zjednoczonym" i powołuje się na "niemiędzynarodowy konflikt zbrojny". W przeciwieństwie do konfliktu z Al-Kaidą po 11 września (gdzie Kongres autoryzował użycie siły), w tym przypadku brak autoryzacji Kongresu.
Senator Jack Reed i ekspert Brian Finucane kwestionują brak wiarygodnych podstaw prawnych i niezdefiniowanie "zorganizowanych grup zbrojnych", co jest kluczowe dla uznania konfliktu. Wskazują, że np. grupa Tren de Aragua jest zbyt "luźno zorganizowana", by spełnić to kryterium.
ŹRÓDŁO: "New York Times"