Rosja odrzuca oskarżenia USA wobec rebeliantów w Donbasie. "Są bezpodstawne"
Jako bezpodstawne określiło Ministerstwo Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej kierowane przez Departament Stanu USA pod adresem prorosyjskich rebeliantów na wschodzie Ukrainy oskarżenia o eskalowanie konfliktu.
- Wypowiedzi przedstawiciela Departamentu Stanu USA Johna Kirby'ego, który obwinił pospolite ruszenie o eskalowanie konfliktu na wschodzie Ukrainy, są całkowicie bezpodstawne - oznajmiła rzecznik MSZ FR Maria Zacharowa, cytowana przez agencję Interfax. Mianem "pospolitego ruszenia" w Moskwie określa się rebeliantów w ukraińskim Donbasie.
Zacharowa oświadczyła, że "wywołuje zdumienie faktyczna aprobata ze strony Departamentu Stanu USA dla ostrzeliwania przez siły ukraińskie pozycji pospolitego ruszenia".
- Mimo zapewnień, że ukraińskie siły zbrojne nie prowadzą przygotowań do ofensywy, napływające informacje mediów, relacje świadków oraz dane wspólnego Centrum Kontroli i Koordynacji świadczą o czymś przeciwnym - powiedziała rzecznik.
Wcześniej we wtorek prezydent Rosji Władimir Putin oznajmił, że odpowiedzialność za obecną eskalację napięcia w Donbasie ponoszą władze w Kijowie, a nie pospolite ruszenie. Putin oświadczył również, iż strona rosyjska jest w posiadaniu informacji, że armia ukraińska koncentruje swoje siły, w tym sprzęt bojowy, w Donbasie. Prezydent wyraził nadzieję, że nie dojdzie tam do konfrontacji na pełną skalę.
W poniedziałek minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow poinformował, że Moskwa podejrzewa, iż władze w Kijowie przygotowują nową ofensywę przeciwko separatystom na wschodzie Ukrainy. Oznajmił on, że Rosja jest zaniepokojona zaostrzeniem się sytuacji w Donbasie, która - jak to ujął - przypomina przygotowania do działań bojowych na pełną skalę. Ławrow porównał linię styczności między siłami ukraińskimi i separatystami do linii frontu.