Rosja może "znacznie" obniżyć wwóz mięsa z nowych państw UE
Rosja może od 1 września "znacznie ograniczyć"
liczbę dostawców mięsa z nowych krajów Unii Europejskiej, w tym z
Polski, powiedział agencji Interfax szef rosyjskiej służby
weterynaryjnej Siergiej Dankwiert.
23.06.2004 | aktual.: 23.06.2004 15:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Większość przedsiębiorstw w państwach, które przyłączyły się (1 maja) do Unii Europejskiej zostanie pozbawiona możliwości dostarczania swojej produkcji do Rosji, ponieważ praktycznie nie ma już czasu na przeprowadzenie inspekcji wśród dostawców - powiedział Dankwiert.
Przymusowe kontrole
Po przyjęciu nowych krajów do Unii Europejskiej Rosja wprowadziła wymóg dokonania inspekcji przez rosyjskie służby weterynaryjne każdego przedsiębiorstwa-eksportera w krajach nowej "dziesiątki".
Te przedsiębiorstwa, które do 1 września nie przejdą inspekcji, utracą prawo do eksportowania mięsa na rynek rosyjski. Według Dankwierta, winę za opóźnienie ponosi Unia Europejska.
Minęło już ponad półtora miesiąca (od rozszerzenia UE) a my nie mamy możliwości przystąpienia do kontroli, ponieważ do tej pory UE nie przedstawiła nam oficjalnego potwierdzenia, że potencjalni eksporterzy zaznajomieni są z rosyjskimi wymogami i przygotowani do kontroli - powiedział szef Federalnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego (Roswietnadzor).
Zapowiedź Rosjan pojawiła się dwa dni po tym, jak polski minister rolnictwa Wojciech Olejniczak poinformował, że Polska wpuści rosyjskich inspektorów. Jeżeli strona rosyjska chce skontrolować, my nie mamy nic do ukrycia, niech przyjadą, zobaczą. Nam zależy na tych kontaktach. Być może w perspektywie przedłużającej się dyskusji w UE będzie się nam to opłacało - powiedział polski minister w czasie pobytu w Luksemburgu.
Potrzebna dobra wola
Szef Wydziału Ekonomiczno-Handlowego polskiej ambasady w Moskwie Marek Ociepka powiedział tymczasem, że Rosja ma prawo żądać spełniania jej norm weterynaryjnych, jednak powinna wykazać się dobrą wolą i wziąć pod uwagę, że polska produkcja zwierzęca zawsze musi być zgoda ze standardami Unii Europejskiej.
Nam nie wolno eksportować czegoś, co nie spełnia surowych norm unijnych. Gdyby Rosja wykazała dobrą wolę, mogłaby uznawać standardy UE, bo do niedawna je uznawała - powiedział Ociepka.
Według niego, groźba rosyjskich służb sanitarnych jest częścią trwającego od maja konfliktu między Moskwą i Brukselą, w którym Rosja bezskutecznie domaga się od Unii wprowadzenia jednolitego certyfikatu weterynaryjnego, a przy odmowie żąda możliwości przeprowadzania własnej kontroli potencjalnych eksporterów.
Na razie Rosja i UE zgodziły się do 1 października respektować dawne certyfikaty poszczególnych krajów. W tym czasie starają się wynegocjować kompromisowe rozwiązanie. Nie wiadomo, dlaczego Siergiej Dankwiert jako datę, do kiedy powinny zostać przeprowadzone kontrole podał nie 1 października, a 1 września.
Nie zdążą na czas
Marek Ociepka twierdzi, że kłopoty mogą zmusić polskie władze do wskazania Rosjanom przedsiębiorstw, które powinny być skontrolowane jako pierwsze.
Jeżeli Rosja nie zmieni swojego stanowiska - a wierzymy, że zmieni - to nie pozostanie nam nic innego (jak wskazać wybrane firmy). Na skontrolowanie wszystkich eksporterów, a jest ich kilkuset, nie ma czasu. Załóżmy, że kontrola trwa parę dni i wystarczy prosta matematyka, by zrozumieć, że Rosjanie nie zdążą na czas - powiedział polski radca-minister.
W czwartek mają się odbyć rozmowy między służbami weterynaryjnymi Rosji i 10 nowych państw UE. Z Polski przylatuje na nie Główny Lekarz Weterynarii Kraju Piotr Kołodziej.