Rosja łata dziury na froncie. Ratunkiem znów kadyrowcy i skazańcy
Rosja przygotowuje się do wysłania większej liczby czeczeńskich bojowników i skazanych przestępców na pola walki w Ukrainie. Trzeba zastąpić deficyt w szeregach po wycofaniu najemników z grupy Wagnera.
Przedstawiciele europejskiego wywiadu informują o ruchach rosyjskiego dowództwa wojennego. Według Bloomberga Rosja przygotowuje się do wysłania na Ukrainę większej liczby czeczeńskich bojowników i skazańców.
Ukraina donosi o postępie kontrofensywy w kierunku wschodniego miasta Bachmut. Według informatorów agencji rosyjskie jednostki mogą zostać wyparte, jeśli nie otrzymają teraz wsparcia z kraju.
Ich siły osłabiło wycofanie się znanych ze sprawności i zaciekłości na polu bitwy podopiecznych Jewgienija Prigożyna, którzy wraz z swym liderem wyruszyli 23 czerwca na Moskwę w "marszu sprawiedliwości". Nie dotarli do Kremla - według oficjalnego przekazu z Rosji doszło do ugody, jaką wynegocjować miał mediacyjny talent białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenki
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prigożyn powiedział, że stracił na froncie 20 tysięcy żołnierzy, w tym około połowę zwerbowanych z więzień. Jak komentuje Bloomberg, Rosja prawdopodobnie wyśle więcej Czeczenów i skazańców na linię frontu w nadchodzących tygodniach.
Rosja łata dziury na froncie. Ratunkiem znów kadyrowcy i przestępcy
Wiadomo, że nadal rosyjska armia kaperuje kryminalistów do swoich szeregów. O tworzeniu kompanii karnych donosiły już rok temu rosyjskie media niezależne, między innymi portal "Wiorstka" i fundacja obrony praw człowieka "Ruś Siedząca". Żołnierzom zwerbowanym z więzień obiecywano "amnestię" i zwolnienie ze służby po pół roku walki na froncie.
Dmitrij Miedwiediew, były prezydent, który jest obecnie wiceszefem Rady Bezpieczeństwa Rosji, powiedział we wtorek, że Ministerstwo Obrony zwerbowało w tym roku 185 tysięcy nowych żołnierzy kontraktowych, w tym prawie 10 tysięcy poborowych miało zdecydować się na dołączeni do armii Federacji Rosyjskiej po buncie Prigożyna.
Nie wiadomo, ile dodatkowych żołnierzy mogłaby zapewnić jeszcze południowa rosyjska republika Czeczenii. Czeczeński przywódca Ramzan Kadyrow, wyznający przywiązanie do Putina, w maju podał na kanale Telegram, że wysłał na wojnę już 7 tysięcy swoich ludzi.